Chyba ostatnie w blogosferze - Ulubieńcy roku 2013

piątek, 14 lutego 2014
Dobra, wiem, jestem chyba ostatnią osobą w blogosferze która publikuje taki post :P W połowie drugiego miesiąca roku... Spóźnialska byłam zawsze, ale chyba przegięłam tym razem.
No ale zabierałam się za ten post jak pies za jeża, no po prostu nie mogłam jakoś się za niego wziąć, nie wiedziałam jak to ugryźć, jak się za to zabrać, ale w końcu się biorę za siebie i za niego. Co ma być to będzie.


 Twarz:

 Bell Long Lasting 01 Beige
Długo miałam problem z dobraniem idealnie jasnego podkładu do swojej mlecznej cery. Wszystkie są dla mnie za ciemne. Ten kupiłam latem i do opalonej cery był idealny, teraz niestety ten też jest za ciemny. Ma bardzo fajną, lekką konsystencję. Przyjemnie się go aplikuje, nie robi smug i ładne wtapia się w skórę. Nie ma jakiegoś powalającego krycia, ale ja też takiego nie potrzebuję. Jedyna wada to trwałość, dość szybko ściera się z twarzy, jednak to mu wybaczam, bo kosztował mnie całe 7 zł. No i opakowanie szybko się brudzi, ale chyba nie ma podkładu, z którym nie byłoby takiego problemu.

Puder Rimmel Stay Matte 03
Puder matujący o bardzo fajnym wykończeniu. Nie daje takiego płaskiego, papierowego matu, a delikatne i trwałe zmatowienie twarzy, utrwala makijaż, niewiele kosztuje i ogólnie zachwycona jestem nim od dawna. Raz zdradziłam go z inglotem i szybko wróciłam do mojego ulubieńca. Nie zawiera żadnych drażniących skórę substancji więc nadaje się dla cery wrażliwej. Kosztuje około 20 złotych za całkiem spore opakowanie i przy codziennym stosowaniu wystarcza na naprawdę długo, a nieco większa ilość wklepana w skórę pozwala ukryć drobne niedoskonałości. Przyczepiłabym się jednak do opakowania, bo może się otworzyć w torebce, a przeźroczyste wieczko w kosmetykach prasowanych moim zdaniem wygląda nieestetycznie gdy już sięgniemy dna.



Usta

Szminka Rimmel Lasting Finish by Kate 16
Śliczny koralowy róż, moim zdaniem bardzo kobiecy. Ma satynowe wykończenie i przyjemną konsystencję. Świetnie nakłada się na wargi równomiernie pokrywając je kolorem. Ktoś pisał, że podkreśla suche skórki i niedoskonałości ust, ja osobiście tego nie zauważyłam, chociaż moje usta zdecydowanie nie są idealne. Duży plus za opakowanie, trwałe, estetyczne, bez zbędnych udziwnień, jedynie napis na zatyczce ma kolor zbliżony do koloru pomadki. No i nie otwiera się w torebce. Mi osobiście bardzo to odpowiada, lubię takie eleganckie minimalistyczne opakowania.

Masełko do ust Nivea lip butter raspberry rose
 Masełko to pielęgnuje moje usta już od pół roku. Chwyciłam za nie na jakiejś promocji w rossmannie i to był strzał w dziesiątkę! Moje usta mają tendencję do bardzo bolesnych, krwawiących pęknięć. Te masełko chroniło moje usta przed wiatrem, mrozem, palącym słońcem i wszystkimi czynnikami zewnętrznymi, które mogłyby im zaszkodzić. Bardzo ładnie pachnie, malinowo bez chemicznych nut. Po raz kolejny będę się czepiać opakowania. Po pierwsze masełko trzeba nakładać palcami co jest bardzo niehigieniczne. Po drugie opakowanie wyrabia się po jakimś czasie i strasznie ciężko je otworzyć, zdarzyło mi się szarpać z nim tak długo, że pękł mi paznokieć :(

Pomadka ochronna Nivea Friuty Shine
Kolejne ochronne mazidełko dla moich spierzchniętych ust. Tym razem o wiele lżejsze. Nie nawilża może tak mocno jak powyższe masełko i nie utrzymuje się tak długo, ale też bardzo je lubię. Nadaje lekki kolor ustom i delikatnie pielęgnuje wargi. Pięknie owocowo pachnie, ma słodki smak, chociaż producent wcale tego nie zapewnia. Pozostawia usta miękkie, gładkie i zmysłowe. Moim zdaniem idealny na randkę ;)



Oczy

 Tusz Sephora Atomic Volume
Mam go aż dwa opakowania. Tak naprawdę nie wiem czym się różnią poza faktem że jedno opakowanie jest błyszczące, a drugie matowe. Tusz z pierwszego opakowania ma chyba bardziej intensywną, głęboką czerń, ale nie jestem pewna czy to fakt, czy tylko siła autosugestii. Ten tusz jest moim ideałem ze względu na szczoteczkę, a raczej gumowy grzebyczek o wypustkach różnej długości. Fantastycznie rozczesuje rzęsy, nie pozwala im się sklejać i nie daje brzydkiego efektu pajęczych nóżek. Rzęsy są idealnie rozdzielone i pogrubione. Moje są z natury długie, ale cienkie a Już jedna warstwa daje na nich efekt sztucznych rzęs! Według producenta działa również jak odżywka i pielęgnuje rzęsy.

 Sephora Eyeliner Longue Tenue

Ten liner występuje w dwóch wersjach; precyzyjnej z cienkim pędzelkiem oraz o przedłużonej trwałości z gąbeczkowym aplikatorem. Mam obie wersje, ale jak widać jeden jest z tej starej wersji. Dużej różnicy między nimi nie widzę, poza oczywiście aplikatorem. Zdecydowanie wygodniejszy do malowania jest pędzelek z wersji precyzyjnej. Jest mięciutki i elastyczny, zupełnie inny niż np. w linerach wibo. Kosmetyk jest w płynnej formie, bardzo łatwo go precyzyjnie nałożyć i zmalować nawet najbardziej wymyślną kreskę. Szybko zasycha na powiekach, ma intensywny głęboki kolor i matowe wykończenie. Gdy zaschnie na powiece nic go z niej nie ruszy. Przyznam się, że kiedyś po powrocie z imprezy w nocy położyłam się spać w pełnym makijażu i gdy wstałam po dobrych kilku godzinach snu kreska wciąż była idealna, jakbym dopiero co ją namalowała. Ten precyzyjny raczej nie ustępuje mu trwałością, jednak nie testowałam go w aż tak ekstremalnych warunkach.Nie kosztuje mało, bo 30-40 zł, ale jest mega trwały i mega wydajny.

 L'oreal SuperLiner Blackbuster

Jeden z tych linerów wygrałam w wakacje w konkursie na fanpage firmy. Pomimo moich niezbyt dobrych wspomnień z tą marką liner zasługuje na miejsce w Ulubieńcach. Gdybym pisała jego recenzję raczej nie byłaby ona zbyt pochlebna bo liner ma niezbyt intensywny kolor i przy używaniu go do takich makijaży jakimi go reklamowano byłby kompletnym niewypałem. Bardzo nierównomiernie się nakłada, robią się "smugi" na kresce (jeśli wiecie o co mi chodzi) i na pewno przy takim użytkowaniu wystarczyłby na najwyżej kilka użyć. Ja jednak używałam go na co dzień, do cienkiej, delikatnej kreseczki. Wtedy jego niezbyt intensywny kolor stawał się atutem, wydajność znacznie się zwiększyła, bo służył mi około 3 miesięcy, a smugi nie były widoczne. Duży plus za trwałość bo chociaż nie dorównywał Sephorze trzymał się nieźle nawet gdy zdarzyło się mi potrzeć oko. No i znów przyczepię się opakowania. Na zdjęciu widzicie zupełnie nowy egzemplarz oraz ten po kilku miesiącach używania. Widzicie jak paskudnie wygląda? Napisy ścierają się już po dwóch tygodniach i wygląda to bardzo nieestetycznie. Za tą cenę wymagałabym żeby produkt nie wyglądał jak chińska tanizna z bazaru.


 Sephora Cień do powiek

Pojedynczy cień do powiek w solidnym okrągłym opakowaniu. Piękna, matowa, głęboka czerń. Cień jest bardzo miękki i dobrze napigmentowany. Gładko i równomiernie się rozprowadza, nie osypuje i jest wyjątkowo trwały. Dobrze się rozciera i łączy z innymi kolorami. Można go nałożyć zarówno na mokro jak i na sucho, co daje całkiem fajne możliwości wykorzystania cieni. Naprawdę jestem z niego bardzo zadowolona. Mam z tej serii także zielony opalizujący cień, który jest równie dobry jakościowo i równie wydajny, jednak bardzo rzadko go używam.


 Rimmel Glam'eyes mono 500 Posh Peacock

Jeden z niewielu cieni, które sama sobie kupiłam. Trafił do mnie latem, kiedy chętnie podkreślałam dolną powiekę intensywnymi kolorami. Cień ma doskonałą pigmentację. Głęboki opalizujący kobalt uzyskujemy na oku już po pierwszym pociągnięciu pędzelka. Jest trwały, nie osypuje się, nie roluje i jest odporny na ścieranie. Spokojnie utrzymywał się na oku cały dzień, nawet przy dużym upale.


 Inglot Soft Precision Eyeliner 34

Ze względu na konieczność temperowania kredek mam obecnie tylko tę jedną, służącą mi do podkreślania linii wodnej. To śliczna perłowa biel. Bardzo miękka kredka, nie drapie oka ani nie podrażnia. Nie zauważyłam by po jej użyciu oczy szczypały bądź łzawiły. Jest dosyć wydajna, mam ją już pół roku a zużyłam może 1/3. Bardzo ładnie rozjaśnia kąciki oczu oraz linię wodną. Dosyć długo się utrzymuje, bo jeśli pomaluję się rano to o godzinie 16 wciąż ją widzę, więc to moim zdaniem zadowalający wynik. Duży plus za zatyczkę z trwałego, grubego plastiku, która nie zsuwa się z kredki ani nie popękała, dzięki temu kredka nie wala się po kosmetyczce luzem i nie brudzi opakowań innych kosmetyków, jak to często zdarzało mi się z innymi kredkami.


 Zapachy

 Lacoste Touch of Pink

Perfumy, którym jestem wierna od zawsze. Seksowny, magnetyczny, z charakterem, a jednak przekornie grzeczny. Tak bym opisała ten zapach! Połączenie kwiatu pomarańczy, jaśminu i wanilii daje naprawdę niezwykłe połączenie i zwraca uwagę, zwłaszcza męską ;) Do tego bardzo intensywnie pachnie, więc nie trzeba wylewać na siebie zbyt dużych ilości i naprawdę długo się utrzymuje. Nie pryskam nim na ubrania tylko odrobinę na włosy i na gołe ciało, a mimo to ubrania przesiąkają zapachem tak, ze można go wyczuć nawet po praniu.

 
 Avon Pure O2

Jak się zapewne domyślacie Lacosta odrobinę za droga by używać jej na co dzień, do szkoły czy wyjście do sklepu. Rolę jego zastępcy pełni więc o wiele delikatniejszy (i tańszy) zapach z Avonu. I nie odkryłabym go gdyby nie moja mama. Osobiście Avonu nie cierpię i nic od nich nie chcę i nie kupuję, więc gdy pokazała mi ten zapach za nic nie chciałam uwierzyć skąd pochodzi. A jednak, nawet w Avonie coś dobrego może się trafić. Ma podobny skład zapachowy do Touch of Pink (porównajcie sobie w internecie, różnią się naprawdę odrobinę) jednak jest dużo subtelniejszy.



 Lakiery:

 MIYO mini drops

Z tego miejsca chciałabym wyróżnić nie jeden produkt, a całą markę. Lakiery MIYO mini drops to zdecydowanie moje ulubione lakiery. Kosztują grosze, mają świetne kolory, szybko schną, czego chcieć więcej? No dobra, trwałością nie dorównują lakierom z wyższych półek, ale też nie są z wyższej półki. Moja kolekcja tych lakierów liczy 18 sztuk (na zdjęciu jest mniej bo robiłam je już trochę czasu temu) i ciągle się powiększa, bo gama kolorystyczna jest naprawdę bogata, a cena 3.49zł za 7 ml to po prostu marzenie. To moje ulubione lakiery nie tylko tego, ale i poprzednich lat.

Hean limited edition
Teraz chciałabym wyróżnić nie markę, ale kolekcję lakierów. Hean wypuścił pod koniec roku świetną kolekcję karnawałową. Na zdjęciu znajdują się tylko trzy, ja posiadam pięć z sześciu brokatów i bardzo je sobie chwalę. Fantastycznie ożywiają manicure i gościły na moich paznokciach od października bardzo często :)


Mam jeszcze pytanie do was, macie, znacie, polecacie jakiś niedrogi, jasny podkład? Nie musi być bardzo kryjący, ani wybitnie trwały. Wystarczy, że utrzyma się przez 3-4 godziny i nie będzie robił ciemniejących smug.






Macie jakieś z tych produktów? Podzielcie się swoimi opiniami na ich temat :)

7 komentarzy:

  1. Lepiej późno niż wcale :3 Cudne dropsiki :)

    Co do podkładu, przyjaciółka używa od dłuższego czasu najjaśniejszego Maybeline Affinitone i jest mega zadowolona. Wiem, że ze bodajże z Pierre Rene mają dobry, mega jasny podkład :)

    OdpowiedzUsuń
  2. L'oreal SuperLiner mam i bardzo go lubię, MIYO muszę się za nimi rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za Inglot Soft Precision Eyeliner 34 musze się rozejrzeć - szukam akurat czegoś na linię wodną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez miałam tą czerwona pomadkę z Nivea ale nie zachwyciła mnie - właściwie podobał mi się w niej tylko kolor ;)
    A co do pudru, to muszę tego wypróbować, ja mam ze wspomnianego przez Ciebie Astora ale szału nie ma..

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to masełko do ust... mniam ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to powiem Ci, że jestem jeszcze lepsza, bo do tej pory nie dodałam nic takiego :D Może w przyszłym roku się zmobilizuję. Uwielbiam tę perfumę z Avonu, kiedyś moja mama jej użyła i zapytałam czym tak ładnie pachnie, na co ona: "Tlenem!" :D Chętnie bym jeszcze kiedyś do niej wróciła. I zgadzam się, dropsy od MIYO są świetne. Żałuję, że nie mam więcej buteleczek tej firmy.

    Co do podkładów, to najjaśniejsze jakie znam zawarłam w tym poście, może coś dla siebie znajdziesz - http://zapiski-grafomanki.blogspot.com/2013/08/loreal-oriflame-maybelline-i-ingrid.html :)

    OdpowiedzUsuń
  7. MIYO jest według mnie marką na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę - nie tylko lakiery ale i cienie do powiek są niedrogie i bardzo dobrej jakości :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.