Kosmetyczne Skarby: cienie do powiek

sobota, 13 września 2014
Witajcie! Przybywam z kolejną odsłoną Kosmetycznych Skarbów. To już końcówka projektu i prawdopodobnie przedostatni post z tej serii - zostały mi już tylko lakiery do paznokci, ale nie jestem pewna czy nie podzielę ich na dwie części - w końcu mam ich dosyć dużo. Już chyba wam wspominałam, że ja cieni do powiek zasadniczo nie używam. Albo używam bardzo rzadko. Na palcach mogę policzyć cienie, które sama sobie kupiłam, a już na pewno mogę tak policzyć cienie których w ogóle używam częściej niż raz na rok. I jak na osobę z taką niechęcią do cieni to mam ich strasznie dużo! Zobaczcie: 

Manhattan - prezent od sklepu eZebra

 Wkłady magnetyczne Manhattan Eyeshadow. u góry od lewej: 102M- szarawy z lekką nutą brązu, słabo napigmentowany. używam do podkreślania brwi, jest to jedyny cień z tej gromadki, który używam.,78W - aparat nie uchwycił w nim zielonkawej, morskiej nuty, 89B- tego też bym używala bo jest cudownym mieniącym się kameleonem w intensywnym odcieniu morskiego turkusu, ale przyszedł połamany. 95V - beznadziejnie napigmentowany , jeden z dwóch matów w mojej gromadce. Ciepły brąz. Na dole: 87Q - butelkowa zieleń, lekko perłowa. 89B - nie wiem czemu ma taki sam numer jak ten piękny turkus ale co tam. Perłowa zgniła zieleń, paskuda. Wszystkie są niezbyt dobrze napigmentowane i raczej słabo u nich z trwałością.


Sephora

Sephora Mono Eyeshadow. Czerń 06 Must Have. Najczarniejsza czerń jaką miałam kiedykolwiek, jeden z niewielu cieni, które namiętnie używam co widać po tym, że sięgnęłam denka. 44 Picnic in the Park zdecydowanie nie kojarzy mi się z leniwym popołudniem w parku - to intensywna, diabelnie napigmentowana kameleonkowa zieleń. Prawdziwa bomba!

Sephora Shimmer 02 i 03 to dość dawny nabytek, nawet nie wiem czy są jeszcze w sprzedaży. Drobniutko zmielony połyskujący pyłek nadający się nawet dla osób noszących szkła kontaktowe. Siteczko ułatwia dozowanie, niestety trochę się sypią i są upierdliwe w przechowywaniu: wieczko się tak łatwo odkręca, że trzeba trzymać je stojące z dala od innych produktów - żeby w razie jak się rozsypie, było mniej sprzątania.


Cienie w kremie

TopShop Eye Gleam Noir - to kremowy cień do powiek. Czarny z mnóstwem srebrnych, błękitnych i różowych drobinek w cudownym matowym słoiczku. Najczęściej używam na czarny liner do rozświetlenia kreski

Maybelline Color Tattoo 05 Eternal Gold. To produkt, którego nie trzeba nikomu przedstawiać - supertrwały cień do powiek w pięknym metalicznym jasnym odcieniu złota. Jak widać - dosyć często używany i chyba nikt nie jest tym zaskoczony? :P

Cienie różnych marek

L'Oreal Infallible 012 Endless Chocolat. Najpiękniejszy i najbardziej napigmentowany brąz na świecie! Wystarczy dotknąć pędzelkiem powierzchni cienia, żeby znalazło się go na nim aż nadto. Odkąd go mam, bardzo często używam.

Vipera 813 była gratisem do zamówienia, z którego jestem bardzo zadowolona! Ciepły brzoskwiniowy kolor połyskujący delikatną, rozświetloną taflą stał się moim ulubieńcem jeśli chodzi o... policzki. Moim zdaniem sprawdza się świetnie do codziennego podkreślania kości policzkowych

Rimmel Glam Eyes 500 Peacock. Trafiona nazwa, zdecydowanie kolor przypomina tego szlachetnego ptaka! Intensywny niebieski latem często lądowal na dolnej powiece. Z trwałością u niego całkiem nieźle, więc się polubiliśmy. To chyba pierwszy cień, który sama kupiłam.


No Name
Fiolet kiedyś miał jakąś markę, ale wszystkie napisy się starły :( Nosi numer 04 i dopiero teraz doceniłam jego urok, będzie fajny na jesień, zwłaszcza, że jest nieźle napigmentowany. Nie wiem tylko jak z utrzymywaniem bo go nigdy nie używałam. Dawno temu był ulubieńcem mojej mamy.

Niebieski to jakiś tester, też nie wiem skąd się wziął w mojej kosmetyczce. Niezłej jakości, ale to nie mój kolor.

Paletki
Pierre Rene Quatro 03 Brownish. Paletka idealnych dzienniaków w przyzwoitej jakości za niską cenę. Warto się zainteresować tymi cieniami jeśli potrzebujecie czegoś na co dzień. Nieźle napigmentowane, same satyny. Widać, które kolory upodobałam sobie najbardziej :)

L'oreal Smoky eyeshadow E5 Velours Noir. dobrze skomponowana paletka, ale źle się czuję w chłodnych kolorach. Z tego powodu używam właściwie tylko czerni, która jest bardzo czarna i bardzo trwała. O reszcie powiem, że są świetnie napigmentowane, ale użyłam ich może dwa razy więc się nie wypowiem. Prawdopodobnie ją komuś odsprzedam.


Co sądzicie? Macie coś z tych produktów, a może chciałybyście mi polecić coś wartego uwagi? :)

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zdjęcie nie oddaje całego jej uroku, na skórze daje jeszcze taką złotą taflę. Tylko nie wiem jak ją wkomponować w makijaż, żeby nie wyglądała tanio. :(

      Usuń
  2. Oj ja swoich cieni chyba nie zliczyłabym :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też cieni rzadko używam a mam ich całkiem sporo hehe :D
    bardzo lubię cień z Maybelline On and on bronze :)
    u Ciebie mi się podoba ta zieleń z Sephory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja jak widać też mam niezłą gromadkę- czym sama jestem zaskoczona, bo nie wiedziałam, że jest ich tak dużo, ale one jakoś same się do mnie garną :P Albo od kogoś dostanę, albo jakiś gratis, raz mi się udało wygrać konkurs... z tych wszystkich, osobiście kupiłam 4 :)

      Usuń
  4. fajne kolorki, ale ja zdecydowanie wolę mieć jedną paletkę niż kilka różnych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak już wolę pojedyncze cienie. Większych palet chyba nie miałabym nawet gdzie schować :P

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.