Death by Chocolate | Hit 2014

piątek, 23 stycznia 2015
Czekolada, która nie tuczy? Tak! Teraz to możliwe! Jakiś czas temu za sprawą firmy Makeup Revolution na nasz rynek trafiła idealna czekoladka dla dziewczyn na diecie. Wygląda jak czekolada, pachnie jak czekolada, co prawda nie smakuje jak czekolada, ale ma zero kalorii i jest przepiękna! Czekoladka ta zawładnęła moim sercem już od pierwszego użycia, ale chcąc, zeby recenzja była rzetelna, wstrzymałam się z zachwytami. Po dwóch miesiącach używania przychodzę do was z recenzją i już na wstępie napiszę, że zachwyt mi nie minął! Wręcz przeciwnie, z każdym dniem kocham tę paletkę bardziej!


Opakowanie tej palety nie pozwala przejść obok niej obojętnie. Apetyczna rozpływająca się czekoladka. Naprawdę ładna, często takie "designerskie" kosmetyki za niską cenę wyglądają po prostu tandetnie, ale tutaj wszystko jest naprawdę ładne i porządnie zrobione. Jest wykonana z solidnego, grubego plastiku, myślę, że jakby mi spadła to nie rozleciałaby się. Obawiam się tylko, że może się rysować. Paletka jest dosyć duża, porównując ją do paletek Sleeka to będzie o około połowę większa.  To i jakość plastiku sprawia, że jest dosyć ciężka. W środku znajduje się duże lusterko, dobrej jakości. Idealnie się nada do zrobienia makijażu.


Paletka kosztuje 40 złotych i znajduje się w niej 16 cieni o łącznej wadze 22 gramów. Biorąc pod uwagę, że dwa z tych szesnastu cieni są dwukrotnie większe od reszty, to waga jednego cienia wynosi około 1,2 grama. Cienie mają naprawde bardzo przemyślany układ. Te, których przeciętna kobieta zużywa najwięcej mają podwojoną gramaturę. Są to - jasny matowy beż i cień rozświetlający. Pozostałe 14 cieni to połączenie matów, satyn i pereł w zarówno ciepłych jak i chłodnych odcieniach, w bardzo naturalnych kolorach z dużą przewagą brązów. 

 Cienie mają bardzo przyjemną, miękką konsystencję. Niby są to cienie prasowane, ale są lekko kremowe w dotyku. Ich pigmentacja jest na naprawdę wysokim poziomie. W większości nie ustępują jakością droższym cieniom L'Oreala czy Sephory. Fantastycznie się blendują, łatwo uzyskać nimi miękkie przejścia między kolorami. Cienie łączą się ze sobą przez co przejścia kolorów są bardzo płynne. Niestety jeśli nabierzemy ich za dużo mogą sie osypywać z pędzla na policzek, trzeba na to uważać i zawsze strzepywać nadmiar z pędzelka. 
Trwałość tych cieni oceniam jako bardzo dobrą. Nałożone bez bazy utrzymują się przez większośc dnia chociaż po paru godzinach lekko bledną. Ja nakładam je na korektor i spokojnie noszę je przez połowę dnia w nienaruszonym stanie, dopiero wracając do domu widzę, że ich intensywność zaczyna słabnąć, jednak nadal przez jeszcze wiele godzin wyglądają całkiem dobrze. Podejrzewam, ze na dobrej bazie wytrzymałyby cały dzień nienaruszone. 
W paletce znajduje się szesnaście cieni. Każdy z nich ma swoją unikatową nazwę, która jest zapisana na folijce znajdującej się wewnątrz opakowania. Gdy ułożymy folijkę równo w opakowaniu, nad każdym z cieni będzie znajdowała się jego nazwa. Znajdziemy tutaj aż sześć cieni matowych oraz dziesięć perłowych, mniej lub bardziej połyskujących. Dodatkowo do opakowania mamy dołączoną dwustronną pacynkę do cieni, która jak wiadomo nie za bardzo się przydaje, chociaż może być jeśli akurat nie mamy pod ręką pędzla.

 Przyjżyjmy się teraz poszczególnym cieniom:
White Light - Cień o podwojonej gramaturze. Ładny matowy beż, idealny do wyrównania kolorytu powieki, zmatowienia łuku brwiowego, a nałożony "cięższą ręką" w naturalny sposób rozjaśni wewnętrzny kącik
Don't Let Go - niesamowicie mocno błyszczący, chłodny ocień średniego brązu. Błyszczy tak mocno, ze nazwałabym to wręcz cieniem lustrzanym
Lick Me - pudrowy brudny róż. Matowy. Jedyny cień w tej palecie, który mi się nie podoba i zostału użyty tylko raz- do swatchy. Jest najsłabiej napigmentowany ze wszystkich.
Fool's Gold - mój ulubieniec z tej palety. Dosyć ciepły odcień złota,  bardzo napigmentowany, bardzo błyszczący. Absolutnie uwielbiam!
One More Bar - Matowy ciepły odcień mlecznej czekolady.  Bardzo mi się podoba, ale rzadko go wykorzystuję.
Pray for Me - Pięknie połyskuje. Jest to ciepły, złotawy odcień brązu. Jeden z moich ulubieńców.
Dipped - kolejny cień, który nazwałabym lustrzanym. Błyszczy tak mocno, że aż ciężko uchwycić jego kolor. Brązowo-szary, chłodny odcień
Tease Me - Szalenie napigmentowana, mocno błyszcząca perła. Kolor to stalowa szarość, może minimalnie okraszona brązem.


Break me Up - naturalny, chłodny, matowy brąz. Idealny do zaznaczenia załamania powieki w lekkich makijażach, w mocniejszych sprawdzi się do rozcierania górnej granicy cieni. Zużywam go chyba najwięcej ze wszystkich, dla mnie to on, zamiast cienia rozświetlającego, mógłby mieć podwójną gramaturę.
Consume Me - Niby to perła, ale jakaś taka słaba. Nawet powiedziałabym, że pogranicze perły i satyny. Kolor gorzkiej czekolady.
All is Lost - Matowa czerń. Nie jest to najczarniejsza czerń jaką w życiu miałam, ale daje radę.
Devour Me - Kolejny bardzo często używany cień. Matowy chłodny brąz, ciemny, momentami wyłapuję w nim nutkę fioletu.
Tear the Wrapper - Pięknie połyskująca miedź. 
Love You to Death - przepiękny ciemny fiolet. Chłodny, ale opalizuje na cieplejszy odcień.
Set Me Free - Srebrzysto-szary, bardzo mocno połyskujący i niesamowicie napigmentowany.
Bring Down Angels - Cień rozświetlający o podwojonej gramaturze. Ciepły odcień beżu, świetnie sprawdzi się nie tylko w wewnętrznych kącikach, ale też na szczytach kości policzkowych.


Podsumowując: Jest to świetna paletka za niewielkie pieniądze. Dostajemy tutaj naprawdę uniwersalne cienie, dobrej jakości, dodatkowo przepięknie opakowane. Podobno wzorowana jest na palecie Chocolate Bar z Too Faced, ale szczerze wam powiem, że ta jest nawet ładniejsza od oryginału. Świetnie sprawdzi się na wyjazdach, jest solidna, ma duże, jasne lusterko i pacynkę, która ewentualnie może zastąpić pędzel. Zawiera kolory matowe i błyszczące, ciemne i jasne, chłodniejsze i cieplejsze. Przeważają czekoladowe odcienie brązów. Można nią wykonać zarówno delikatny makijaż dzienny jak i mocny wieczorowy. Jeśli nie lubimy używać kolorowych cieni, to ta paletka w zupełności nam wystarczy i nie potrzebujemy niczego innego. Dodatkowo paletka czekoladowo pachnie, co jest już całkowitym dopełnieniem jej uroku.



Ciekawa jestem waszej opinii na temat tej palety. A może macie jej siostrzaną wersję? Polecacie coś z tej firmy?

7 komentarzy:

  1. Mnie strasznie kusi biała czekoladka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chcę mieć wszystkie 3 palety czekoladowe. Po prostu muszę! Bo wyglądają obłędnie! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę ale ładne opakowanie mają te cienie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. super jest ta paletka :) ja właśnie ciągle myślę o zakupie ;p
    a fajne zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie pięknie napigmentowane cienie jeszcze jak mamy na uwadze, że to niedroga paletka to już naprawdę wow :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne kolory, a opakowanie cudowne! Chyba muszę sobie taką sprawić :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.