Death by Chocolate VS Naked Chocolate | Porównanie

wtorek, 19 maja 2015
Słodkie pachnące czekoladki, nie tuczą za to pięknie podkreślają urodę. Kto o nich nie marzy? Mi marzy się cała trójeczka i z pewnością niedługo trafi do mnie ostatnia z czekoladowych siostrzyczek. Na razie w moim posiadaniu są dwie - Death by Chocolate i najnowsza, biala Nakded Chocolate. O cudownych właściwościach każdej z osobna rozpisywałam się [tutaj] i [tutaj], a dzisiaj chcialabym zaprezentować wam obie czekoladki w chyba pierwszym moim porównaniu. Może przyda się to osobom, które zastanawiają się nad zakupem którejś z nich.

 Pierwsza różnica której nie da się przeoczyć to wygląd opakowania. Ogólnie czekoladki są identyczne, tak samo dobrej jakości wykonanie, trójwymiarowa faktura, jednak różni je kolor. Death by Chocolate ma barwę gorzkiej czekolady deserowej, jest ciemna i chłodna. Natomiast Naked Chocolate ma fajne żółto-beżowe zabarwienie naprawdę przypominające białą czekoladę.

 Dostrzegam pewną różnicę w zapachu obu palet. Naked Chocolate pachnie dużo mocniej i jakby... waniliowo, trochę mlecznie ale jednak czekoladowo, natomiast Death by Chocolate to typowy zapach kakao, który jest slabiej wyczuwalny przy otwarciu paletki.

 Układ Cieni jest identyczny. 16 cieni zarówno matowych jak i błyszczących w tym dwa o podwojonej gramaturze - jest to zawsze matowy jasny cień przeznaczony do nakładania na całą powiekę oraz cień rozświetlający, który akurat moim zdaniem nie musi być taki duży bo chyba jasnego perłowego cienia nikt jie używa w jakiś nadmiernych ilościach.

 Zdecydowaną różnicą jest temperatura cieni zawartych w paletkach. Zdecydowanie Deatch by Chocolate jest paletką chłodniejszą. Odcienie w niej zawarte mają zwykle chłodną tonację, bardziej szarawą, Naked Chocolate to paletka zdecydowanie ciepła, więcej jest tu czerwonawych, czekoladowych brązów, lekko miedzianych lub złotawych.

Death by Chocolate zawiera więcej cieni matowych, tutaj jest ich aż 7, natomiast w białej czekoladce tylko 5. Naked Chocolate wydaje mi się jednak bardziej naturalna, nie posiada kolorów takich jak czerń (co akurat może być jej wadą) lub fiolet, za to posiada kolory zdecydowanie bardziej naturalne no i dwa szarawe transferowe brązy, za co należy jej się duży plus. 
Obie paletki zawierają sporo kolorów, które są do siebie podobne:

 Cienie o podwojonej gramaturze, jasne maty z obu paletek. Na zdjęciu wyszły bardzo podobnie, jednak White Light jest moim ulubieńcem. To bardzo jasny mat o dobrej pigmentacji o waniliowych ciepłych tonach. Smoothly jest zdecydowanie chłodny i różowy.

 Złoto czyli mój ulubiony kolor cieni. Pojawia się w obu paletkach, jednak nie jest takie samo. Fool's Gold ma fajny odcień prawdziwego złota, w porównaniu z lekko miedzianym Double Dip wypada raczej chłodno.

W obu paletkach znajduje się cień o tej samej nazwie - Dipped. Ten z Deatch by Chocolate to bardzo chłodny szarawy odcień o lustrzanym wręcz blasku. Dipped z Naked Chocolate jest cieplejszy i nieco mniej połyskujący, na powiece wygląda bardzo naturalnie.

 Dwa ciemne satynowe cienie z leciutko widocznymi drobineczkami. Consume Me to odcień chłodniejszy, fioletowawy zawierający w sobie różowe drobinki, Delight jest odcieniem bardzo podobnym, jednak złote drobineczki sprawiają, że jest cieplejszy.

 One More Bar i Sweet Shop są tak podobne, że naprawdę miałabym problem odróżnić który jest który. Oba są fajne, neutralne, czekoladowe... One More Bar jest chyba nieco chłodniejszy, ale przez to wygląda naturalniej i na powiece nie staje się rudy.

 Cienie rozświetlające. Tym razem porównan trzy, bo w paletce Naked Chocolate oprócz dużego rozświetlającego cienia znajduje się jeszcze jeden mały. I nie wiem czemu, mam wrażenie że ten mały niepozorny Adorable to ten sam cień co rozświetlający z ciemnej czekoladki Bring Down Angels. Oba na dloni wyglądają identycznie- delikatna tafla o szampańskim odcieniu. Way jest inny i przez to jest moim ulubionym-  jest typowo złoty i żołty.

Cieni transferowych też mamy w paletkach aż trzy.  Najładniejszy moim zdaniem jest Break me Up przez swoj chłodny brązowy odcień bez fioletowych tonów. Tob-le-rone to również ładny kolor ale zawiera w sobie minimalną nutkę różu. Milky to już brąz na różowym podbiciu



W każdej z paletek są cienie fajniejsze i mniej fajne, w każdej znajdzie sie cień, którego kompletnie nie używam. Mimo to obie paletki uważam za godne zainteresowania. Najfajniej by było, gdyby można było zlożyć jedną, swoją idealną czekoladkę z dostępnych kolorów. 

Dajcie znać co sądzicie o tych paletkach i czy lubicie czekoladki od Makeup Revolution :)

8 komentarzy:

  1. Jejku jakie piękności! Ja zdecydowanie wolałabym tą chłodniejszą, Death by Chocolate, ponieważ lepiej mi w takich odcieniach :) Smakowite są, aż zachciało mi się słodyczy! I przepiękne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że kolorystyka tej ciemniejszej paletki bardziej mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  3. mam death by chocolate i wydaje mi się, że to był najlepszy wybór spośród trzech dostępnych czekoladek. moje kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj przydałaby się taka paletka, piękne kolory:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przydatna recenzja - rzetelna i konkretna! Gdybym kupowała swoją ,,czekoladę" wybrałabym wersję Naked :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne, świetne porównanie!
    gdybym miała sugerować się samym opakowaniem (wolę gorzką i mleczną czekoladę :D ) bez zastanowienia wzięłabym Death, ale - patrząc na zawartość- zdecydowałabym się bez wahania na Naked <3

    OdpowiedzUsuń
  7. nie mam żadnej z tych palek, chce jakąś kupić, ale nie mogę się zdecydować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że mocno nie w czasie i nie wiem, czy przeczytasz ten komentarz... ale bardzo fajna recenzja!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.