Druga Edycja Meet Beauty | Relacja

piątek, 29 kwietnia 2016
Witajcie! Już chyba wszyscy wiedzą, że w sobotę 23 kwietnia brałam udział w konferencji Meet Beauty. Jakiś czas temu pokazywałam Wam upominki, które przywiozłam z tego wydarzenia, dziś natomiast chciałabym opowiedzieć co nie co o samym wydarzeniu, jak było, co było i co sądzę na temat drugiej edycji. Post będzie długi, ale chciałabym wyczerpująco opowiedzieć o swoich odczuciach, spełnionych oczekiwaniach i rozczarowaniach związanych z całą imprezą, czyli o Meet Beauty subiektywnie, ale bez słodzenia! 



Zacznę od samej podróży, która była chyba najgorsza w moim życiu! Podróż z Gdańska do Warszawy zajęła mi 7,5h i była to najdroższa wycieczka do stolicy ever! Po całym tym stresie to cud, że jeszcze nie osiwiałam! 180 kilometrów za Gdańskiem na środku autostrady pękła w samochodzie uszczelka, cały olej wyciekł i... zanim zdążyliśmy się zorientować zatarliśmy silnik. Po przymusowym postoju w zatoczce dla tirów byliśmy już pewni, że dalej nie pojedziemy! Samochód trzeba było ściągnąć z autostrady, na szczęście do najbliższej bramki było niedaleko bo około 10 km. Wylądowaliśmy na stacji paliw w jakimś zapomnianym przez cywilizację miejscu, nie wiedząc kompletnie gdzie jesteśmy. I tu zdarzył się cud, bo spotkaliśmy kolegę mojego chłopaka, który zaoferował nam holowanie do naszego rodzinnego miasta. Przejechaliśmy więc na lince holowniczej 70 kilometrów, dotarłam do domu i byłam już niemal pewna, że na konferencję nie dotrę bo najbliższy autobus dojeżdżał do Warszawy w południe. Kolejny cud sprawił, że udało się pożyczyć samochód i do Warszawy dotarłam o 2:30 rano!


O godzinie 6.00 wstałam ponieważ o 8.00 byłam umówiona z Pauliną the Cieniu i kilkoma innymi dziewczynami w Centrum. Wlałam więc w siebie kilka kaw i napojów energetycznych, ogarnęłam się i pognałam na spotkanie (to, że nie dostałam zawału po tym całym stresie i takiej ilości kofeiny to jest kolejny cud!). Tu już na szczęście było z górki bo dziewczyny, które poznałam były przesympatyczne, a cała podróż metrem wyjątkowo szybka i bezproblemowa (swoją drogą nie macie wrażenia, że Warszawa zawsze, ale to zawsze jest nieprzejezdna z powodu jakiegoś biegu czy innego strajku?).


Wspomnę tutaj kilka słów o miejscu. Tym razem cała impreza odbywała się w przestrzeni konferencyjnej na Stadionie Narodowym. Duży plus za lokalizację. Jest to takie miejsce, że nawet dla osoby, która nie jest z Warszawy będzie ono łatwe do znalezienia. Ten punkt znają chyba wszyscy miejscowi, więc wystarczy zapytać o drogę (na przykład tak jak ja poprosić o pomoc patrol policji) i bez problemu uzyskamy informację, w którym kierunku się udać i jakim środkiem transportu będzie najszybciej! Zupełnie inaczej było na poprzedniej edycji, gdzie błądziłam po okolicy bardzo długo zanim znalazłam miejsce imprezy.


Ogólna organizacja była jeszcze lepsza niż na pierwszej edycji. Mimo licznych stanowisk partnerów imprezy i większej liczby uczestników miejsca wciąż było dużo, żadnego tłoku! Wykłady i Warsztaty odbywały się w osobnych salach, świetnie wyciszonych tak, że dźwięki z sąsiedniej sali nie przeszkadzały w odbiorze wiedzy, którą chcieli nam przekazać prowadzący. A jeśli ktoś potrzebował więcej przestrzeni dla siebie na chwile oddechu między kolejnymi dawkami atrakcji mógł wyjść na korytarz i spokojnie napić się kawy, herbaty lub wody, których nie zabrakło przez cały czas trwania imprezy.

Od samego wejścia przystojni panowie w szlafroczkach próbowali zaciągać blogerki do łóżka! Jak to skutecznie zrobić? Wystarczy ścianka należąca do AccorHotels, atrakcyjny konkurs, zabawne gadżety i kilku przystojnych panów! Ta ścianka znajdowała się naprzeciw recepcji więc nie dało się jej przegapić! Powstało na niej całe mnóstwo zabawnych zdjęć!


O 9 rozpoczęła się rejestracja uczestników, podczas której każda z nas otrzymała identyfikator z nazwiskiem i adresem bloga. Planowo o 10, praktycznie jednak z minimalnym poślizgiem konferencja rozpoczęła się oficjalnym powitaniem zebranych 299 blogerek i 1 blogera! Podczas tej części wyróżniono także 10 osób, za ich relacje z przygotowań do konferencji w mediach społecznościowych. Zupełnie nie spodziewałam się, że ja także znajdę się wśród wyróżnionych osób! Bardzo dziękuję!



Po zakończeniu tej części szybko tylko rzuciłam okiem na salę, w której znajdowały się stoiska firm i zaraz wróciłam na salę główną by wysłuchać wykładu, na którym bardzo mi zależało pt. "Content is the King" prowadzonego przez fantastycznego Tobiasza Kujawę czyli znanego chyba wszystkim FreestyleVoguing. Pan Tobiasz jest niesamowicie pozytywną i sympatyczną osobą, z ogromną przyjemnością się go słuchało i naprawdę żałuję, że wykład trwał tak krótko! A jeszcze bardziej żałuję, że nie miałam odwagi podejść po wykładzie i chociażby pogratulować świetnego wystąpienia.


Po tym wykładzie udałam się na stanowiska firm pobuszować w nowościach, kosmetykach i porozmawiać z przedstawicielami marek. Pierwsze jakie odwiedziłam było to stoisko Palmer's - nie mogłam wybrać inaczej bo wokół tego stolika unosił się tak cudowny, czekoladowo-kokosowy zapach! Na tym stoisku sympatyczne Panie powiedziały o kosmetykach tej marki. Bardzo się cieszę, że mogłam z nimi porozmawiać, ponieważ kompletnie nie znałam wcześniej tej marki i nawet nie wiedziałam co mają w ofercie, co polecają i co jest godne wypróbowania. Dzięki pomocy i uwadze poświęconej mi przez te Panie wybrałam sobie do testów serum z witaminą C i ogromnie zainteresowałam się kilkoma innymi produktami, które z pewnością zakupię w przyszłości by móc zapoznać się z nimi jeszcze bliżej.


Kolejne odwiedzone przeze mnie stoisko należało do Lirene, gdzie dowiedziałam się sporo o ich nowości z witaminą D, a także otrzymałam przeuroczo zapakowane próbki ich kosmetyków. Te paczuszki były naprawdę przesłodkie i chociaż najmniejsze to jakoś to właśnie otwarcie tej paczuszki zostawiłam sobie na koniec, na deser po powrocie z konferencji.


Bardzo zniesmaczyła mnie natomiast marka Glov. Na standzie można było porozmawiać z przedstawicielką marki i obejrzeć ich kolorowe nowości. Teoretycznie każda z blogerek na konferencji powinna otrzymać od tej marki ich miniaturową rękawiczkę do demakijażu wyłącznie przy użyciu wody i mieć możliwość wzięcia udziału w konkursie. Tak niestety nie było, marka zachowała się moim zdaniem bardzo nieprofesjonalnie, ponieważ niektóre dziewczyny otrzymały nie tylko miniaturki ale także pełnowymiarowe rękawice z kolorowej kolekcji, a inne zostały odesłane ze stoiska z niczym. Bardzo słabo z ich strony i po takiej wtopie marka nie wzbudza mojego zaufania.


Podobne odczucia mam co do zachowania marki Pilomax. Tu po raz kolejny można było skorzystać z badania skóry głowy, na które ja się ostatecznie nie zdecydowałam. Gdy stanęłam w kolejce jedna z Pań z tego stoiska zaproponowała czekającym na badanie blogerkom, że nie muszą brać udziału w badaniu, wystarczy opisać jej swój problem  i ona dobierze nam kosmetyki do testów. Zrezygnowałam więc z tego badania, brałam w nim udział rok temu, moje włosy nie zmieniły się dużo od tego czasu więc nie czułam potrzeby zajmowania miejsca w kolejce osobom, które jeszcze nie miały okazji skorzystać z takiego badania, a mają ochotę. W tym momencie nie miałabym zastrzeżeń gdyby nie to, że ta marka również zachowała się bardzo niefajnie. Niektóre osoby odeszły z tego stanowiska jedynie z maleńką paczuszką, a inne otrzymywały pełne torby produktów, po kilka masek itp. Nie wiem czy markom wydaje się, że nie czytamy i nie oglądamy siebie nawzajem i nie dowiemy się, że ktoś został potraktowany lepiej od innych?


Ogromny plus dla odmiany dla marki Golden Rose. Chyba wzięli do siebie to, że po ostatnim razie wiele osób było niezadowolonych i tym razem każdy dostał identyczną paczuszkę już na zakończenie konferencji. Za to na stoisku można było skorzystać z porad manicurzystki, wizażystki (tej samej co rok temu, nie zdecydowałam się do niej podejść po poradę bo jak przypomniało mi się jak rok temu malowała kilka osób tym samym brudnym pędzlem  to zrobiło mi się słabo), porozmawiać z przedstawicielką marki i pomacać ich produkty w tym także najnowsze produkty do brwi i matowe pomadki w płynie! Dodatkowo dzięki uprzejmości Golden Rose całą imprezę uświetniał swoją obecnością Pan Lakier!


Jednym z mniejszych stoisk było stoisko Bielenda. Na stoliku wystawione były ich produkty, które można było pomacać, obejrzeć i dowiedzieć sie co nie co na ich temat od przedstawicielki marki. Okazało się później, że na koniec produkty były rozdawane, szkoda, że o tym nie wiedziałam bo uwielbiam te produkty i z przyjemnością przetestowałabym coś nowego.


Stoisko Gliss Kurr było naprawdę rozbudowane! Tam można było również skorzystać z badania włosów i to ponoć bardzo dokładnego, bo nie tylko przy skórze ale na całej długości włosa! Szkoda, że dowiedziałam się o tym dopiero później i nie skorzystałam z badania. Były tam też dwa stoiska fryzjerskie, gdzie można było poprosić o ułożenie włosów z czego z przyjemnością skorzystałam. Chyba pierwszy raz miałam tak cudownie uniesione od nasady włosy! To na tym stoisku mogłyśmy otrzymać torby z produktami do testów Gliss Kurr i Got2b.


Na standzie Indigo niestety nie byłam bo było ciągle oblegane. Nic dziwnego! Można tam było poprosić o wykonanie manicure hybrydowego, i to bardzo ładnego z tego co widziałam u osób, które na tym stoisku z tej usługi skorzystały, oraz zrobić sobie zdjęcie na najpiękniejszej ściance świata! Chcę taką w domu! Wystawione tam też były ich produkty, można było przyjrzeć się co marka ma w swojej ofercie ciekawego. Z tego stoiska odchodziłyśmy bogatsze o kilka kilogramów produktów zapakowanych w niesamowicie zwracającą uwagę złotą torbę. To chyba będzie moja ulubiona torba na zakupy latem! 


Stoisko, do którego była cały czas największa kolejka to stanowisko firmy Eveline. Tam blogerki wspólnie z przesympatyczną Panią Martą same dobierały sobie zawartość swoich paczuszek. Marka Eveline nie popełniła jednak tego samego błędu co Golden Rose ostatnim razem, każdemu została poświęcona uwaga, a Pani Marta przez cały czas promieniała uśmiechem i pozytywną energią. Mimo, że dotarłam do tego stoiska na sam koniec konferencji panowała tam wciąż cudowna atmosfera!


Oczywiście podczas konferencji oprócz wykładów i możliwości zapoznania się z produktami wystawców można było wziąć udział w warsztatach. Do wyboru były makijażowe z marką Lirene, paznokciowe z Indigo i pielęgnacyjne z marką Tołpa. Bardzo chciałam wziąć udział w dwóch ostatnich i udało mi się na nie zapisać bez problemu.


Podczas warsztatów z marką Indigo zostałyśmy zapoznane z ich autorską alternatywą dla manicure japońskiego czyli manicure shea. Metoda ta ma polegać na wcieraniu w paznokieć sporej ilości masełka shea co ma odżywić i wzmocnić paznokcie oraz zmiękczyć skórki. Ta część wykładu bardzo mi się podobała i była niezwykle ciekawa. Trochę mniej podobała mi się druga część warsztatów polegająca na omówieniu najczęstszych problemów z manicurem hybrydowym i ich najpopularniejszych przyczyn. Moim zdaniem ta gadana część warsztatu trwała nieco za długo i zaczynałam się nudzić.

Wszystkie osoby uczestniczące w warsztatach miały możliwość zapisania się na darmowe warsztaty z manicure hybrydowego i ja z tej możliwości skorzystałam. Moje szkolenie odbędzie się 11 czerwca w Gdańsku i z pewnością Wam już po wszystkim opowiem o swoich wrażeniach.


O godzinie 14 przewidziana była przerwa na lunch, co mnie niesamowicie ucieszyło ponieważ nie zdążyłam ze śniadaniem. Od godziny 6 rano napędzały mnie jedynie potężne dawki kofeiny. Po raz kolejny jestem bardzo zadowolona z tego, jak poczęstunek został zorganizowany. Mogłyśmy przekąsić przepyszne kanapeczki lub jeśli ktoś miał ochotę na ciepły posiłek to dostępne były kremowe zupy z grzankami. Ja miałam ochotę spróbować kremu z pomidorów i papryki i szczerze? Nich mi ktoś da na to przepis!


Po przerwie uczestniczyłam w warsztatach pięgnacyjnych z marką Tołpa. Bardzo lubię tę markę, a Pani, która prowadziła te warsztaty była przesympatyczna i pełna energii mimo, że godzina była już niezbyt wczesna. Mimo to mam mieszane uczucia co do tego warsztatu. Początkowo chciałam z niego zrezygnować bo temat wydał mi się absurdalny - jak kupować mniej? Na konferencji dla blogerek w większości uzależnionych od kupowania? Mimo wszystko jednak się wybrałam z nadzieją, że dowiem się czegoś ciekawego. Początek wykładu bardzo mi się podobał, Pani prowadząca z wielką pasją opowiadała o mądrym kupowaniu, świadomości swoich potrzeb i układaniu planu pielęgnacji. Niestety dużo czasu zabrała nam - moim zdaniem zbędna i niewiele wnosząca - praca w grupach, przez którą zabrakło czasu na dokończenie wykładu. Wychodziłam z sali z poczuciem, że przez ten czas mogłam się dowiedzieć czegoś bardziej wartościowego, i lekkim niedosytem.

Na zakończenie obsługa stadionu pozwoliła nam wejść na trybuny żeby zobaczyć murawę... której nie było! Mimo to fajnie było tam wejść i zobaczyć na żywo jaki to ogromny obiekt!

Po oficjalnej części przewidziano After Party w klubie Capitol. Miałam tam być i ogromnie się cieszyłam, niestety, pożyczony samochód trzeba było zwrócić o określonej godzinie, dodatkowo cała impreza została przesunięta z 21 na 22 więc nie miałabym szans iść tam nawet na chwilę. Szkoda, bo zapowiadało się świetnie!

Cudowny zespół, to dzięki nim ten dzień był dla nas tak wspaniały!

Także podsumowując jestem niesamowicie zadowolona, że mogłam uczestniczyć w tym wydarzeniu. Z całego serca dziękuję organizatorom za zaproszenie! Dziękuję także prelegentom, za dzielenie się wiedzą i doświadczeniem, a sponsorom za liczne upominki i uświetnienie eventu swoją obecnością. Niestety pewne marki pokazały się z bardzo nieprofesjonalnej strony i pozostawiły po sobie spory niesmak co jest dla mnie bardzo przykre. gdyż nie lubię tego uczucia, gdy jako konsument tracę zaufanie do danej marki.

Dziękuję też osobom, które poznałam, zwłaszcza Indii, bez której byłoby nudno! Koniecznie zobaczcie jej filmik o Meet Beauty [KLIK]<3 p="">
Mam nadzieję, że zobaczymy się za rok!
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

NEW IN | Konferencja Meet Beauty

środa, 27 kwietnia 2016
Witajcie! Dziś przychodzę do Was z postem, którym sama jestem niesamowicie podekscytowana! Część z Was na pewno wie, że w sobotę miałam przyjemność uczestniczyć w konferencji Meet Beauty w Warszawie. Co nie co mogliście już widzieć na moim instagramie  (na którego wszystkich serdecznie zapraszam). Tak jak rok temu partnerzy wydarzenia obdarowali blogerki cudownymi prezentami. Jeśli jesteście ciekawe co znalazło się w tych licznych torbach to zapraszam do dalszej części posta.


Pierwsze stoisko,  które odwiedziłam to było stoisko Palmer's. Każda z uczestniczek otrzymała od marki próbki balsamów nawilżającego i na rozstępy dla kobiet w ciąży, z także 50 ml miniaturki brązującego balsamu do ciała i balsamu, który o ile dobrze się zorientowałam ma wygładzić skórę i zwalczać przebarwienia. Oprócz tego każda z nas otrzymała pełnowymiarowe opakowanie wybranego przez siebie kosmetyku. Mnie zainteresowało serum z witaminą C.


Kolejne odwiedzone przeze mnie stoisko to stand Glov. Otrzymałam produkt Quick Treat, z czego bardzo się cieszę bo zainteresował mnie ten innowacyjny produkt.


Od Lirene  w zamian za wyrażenie chęci testowania produktów otrzymywałyśmy uroczo zapakowane miniaturki. Wygladzajacy krem do rak będzie idealny do torebki. Balsam Be Glam zawiera w sobie złote  drobinki więc  poczeka na lato. Antycellulitowe serum o działaniu złuszczającym z pewnością nie da się ocenić po zużyciu 30 ml, ale pachnie tak pięknie, ze chyba kupię pełne opakowanie. Dla samego zapachu!


W paczce od Got2Be i Glisskur znalazły się produkty do włosów.  Między innymi kultowy lakier który uwielbiam i którym zaraziłam mamę i chłopaka. Oprócz tego puder nadający objętość. Glisskur podarował nam trzy produkty. Eliksir z pielęgnującymi olejkami, którego użyła  już  na mnie pani fryzjerka, maskę serum intensywne regenerującą oraz ekspresową odżywkę regenerującą w sprayu bez spłukiwania.


Tym razem na stoisku Pilomax otrzymałam szampon głęboko oczyszczający oraz maskę przeciw wypadaniu do włosów ciemnych. Tym razem jednak firma podarowała nam o połowę mniejsze opakowania niż rok temu!


Eveline pozwalało blogerom samodzielnie skompletować swoje paczki. W mojej znalazł się balsam regenerująco-kojący o cudownym zapachu kwiatu wiśni, puder w eleganckiej puderniczce, odżywkę do rzęs z olejkiem arganowym, korektor do brwi w ciemnym brązowym odcieniu, dwa piękne lakiery z wiosennej kolekcji i pomadkę w ładnym naturalnym odcieniu.



Od Indigo dostałyśmy ogromne złote torby. W środku znalazł się zestaw lakierów - mi trafiły się czerwienie, krem do rąk i balsam w wygodnym opakowaniu z pompką, krem do rąk do torebki, oliwkę w sprayu z brokatem, serum do skórek i paznokci z mirrą, odżywkę i top, próbki perfum, zapachy do samochodu, mnóstwo saszetek z kremem do rąk i balsamem do ciała, piękną złotą smycz, oraz coś czym jestem niesamowicie podekscytowana. Podczas warsztatów opowiedziana nam o nowej metodzie odżywiania paznokci - manicure shea. W w paczce znalazły się polerka i słoiczek z masłem Shea którymi można wykonać taki manicure.


Dodatkowo każda osoba, która wzięła udział w warsztacie miała możliwość zapisania się na szkolenie dotyczące manicure hybrydowego. Skorzystałam z tej możliwości i w czerwcu wybieram sięna szkolenie w Gdańsku,  o którym chętnie wam opowiem później!


Brałam też udział w warsztacie pielęgnacyjnym z marką Tołpa. Wyszłyśmy stąd z torebką kosmetyków tej marki, w której znalazł się płyn micelarny, miniaturka kremu do rąk z czarną różą oraz dwie saszetki z peelingiem do dłoni.


Po zakończeniu konferencji otrzymaliśmy kolejne torby z niespodziankami. 
Od marki Tołpa dostałam lekki krem upiększający na dzień z nowej serii Idealic i kod rabatowy. Jeśli macie chęć zakupić produkty z serii Idealic, na hasło meetbeauty2016 otrzymacie 30% zniżki w sklepie internetowym Tołpa. Kupon jest ważny do 31 mają tego roku.



Anabelle Minerals podarowała blogerom cztery kosmetyki mineralne. Piękny róż w kolorze Rose, waniliowy cień do powiek, puder rozświetlający oraz podkład mineralny w odcieniu Golden fair. Trochę dla mnie za ciemny, ale na lato powinien być dobry.


Od Golden Rose dostałam pomadkę z serii Sheer Shine w kolorze 03 i dopasowany do niej lakier z nowej serii Ice Chic. Przepiękne kolory chociaż liczyłam na nową matową pomadkę w płynie.


Ogromnie liczyłam też na jedną ze swoich ulubionych firm czyli markę  Bielenda. W paczce od nich dostałam dwie saszetki z maseczką dotleniająco-nawilżającą, nawilżającą pomadkę do ust, fluid matujący, oraz ogromną butlę balsamu do ciała.


Dodatkowo zostałam też wyróżniona za swoją relację z przygotowań do konferencji. Już na rozpoczęciu w pięknej różowej torbie z zabawną grafiką dostałam planer. Przyda się do planowania postów na blogu! Zupełnie nie spodziewałam się tego wyróżnienia!


To już wszystkie prezenty z konferencji! Naprawdę nie wierzę, ze ten dzień minął tak szybko! Mam nadzieję,  że na kolejną edycję też zostanę zaproszona!
Dzięki i do następnego!
Czytaj dalej »

Sensique Trio Contour Palette | Recenzja

poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Konturowanie twarzy to ostatnio bardzo modny temat. Co raz więcej się o tym mówi, co raz więcej produktów jest dostępnych na rynku. Paletki do konturowania możemy znaleźć teraz nie tylko w markach selektywnych lub trudno dostępnych. Drogeryjne marki nie pozostają w tyle i wypuszczają co raz lepsze produkty przeznaczone właśnie do konturowania. 


Jednym z takich drogeryjnych produktów jest Trio Contour Palette marki Sensique, które znajdziemy w drogeriach Natura. Jest to nowość wypuszczona na tegoroczną wiosnę, nie wiem więc jak długo będzie dostępna w sprzedaży. Wiem jednak, że już teraz możecie znaleźć je na półkach więc gdyby ktoś zastanawiał się czy warto, to zapraszam do poczytania!


Standardowo zacznę od opakowania. Tak, wiem, nie jest ono najważniejsze, ale lubię od niego zaczynać bo jest najłatwiejsze w opisaniu. Tutaj pochwał nie będzie, bo opakowanie jest dość tandetne. Kółko z beżowego plastiku, zamykane na zatrzask. Wieczko przejrzyste, przez co widać wnętrze opakowania. Nie jest to mój ulubiony rodzaj opakowań bo nie wyglądają zbyt estetycznie gdy produkt zaczyna sięgać denka. Dodatkowo wieczko jest wybrzuszone na górze przez co produkt trudniej się przechowuje i zajmuje niepotrzebnie więcej miejsca. Trzeba jednak przyznać, że typografia na opakowaniu jest bardzo ładna, nie wygląda tandetnie. Gdyby umieścić ją na ładniejszym opakowaniu wyglądałoby na droższe niż jest. 


W środku opakowania znajduje sie okrągły wkład z trzema kosmetykami. Nie są niczym rozdzielone, ale powierzchnia każdego z nich jest na tyle duża, że nie będzie kłopotu z nabraniem ich na większość pędzli,  Niestety nie wszystkie produkty z tego opakowania łatwo chwytają się pędzla. Wszystkie jednak ładnie się blendują i nie robią plam. 

Konsystencja produktu zależy niestety od jego wykończenia, a w tych produktach mamy aż trzy opcje. Matowe - to niestety to, z ktorym cieżko się pracuje. Nie nabiera się na pędzel, wygłaskuje zamiast chwytać włosia, nabiera się w minimalnej ilości niezależnie od użytego narzędzia. Perłowe - najprzyjemniejsze. Bardzo dobrze chwyta się pędzla. Jest miękkie i jedwabiste pod palcem. Satynowe - z tym również dobrze się pracuje. Jest lekko połyskujące, ale nie perłowe. Zawiera minimalne ilości złotych drobinek. Nie są jakoś bardzo nachalne, ale zauważalne. 

Kosmetyk ten dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych : 111  i 112 Desert Rose.


W wersji kolorystycznej 112 Desert Rose znajdziemy róż, bronzer i rozświetlacz. Matowy bronzer ma idealny kolor do konturowania. Chłodny, ale nie szary. Taki przyjemnie orzechowy. Wydaje się ciemny, ale jest dość słabo napigmentowany, więc nawet na mojej jasnej cerze wygląda ładnie. Szkoda, że tak trudno się z nim pracuje bo kolor ma ładniejszy nawet od pudrów do konturowania z Kobo! Następny kosmetyk to róż. Kolor ma ładny, brzoskwiniowy. Jest to produkt satynowy. Nie jest on całkowitym matem, połyskuje na złoto za sprawą delikatnych drobinek. Jest bardzo fajnie napigmentowany i cudownie ożywia twarz. Rozświetlacz jest bardzo mięciutki, perłowy. Ma szampański kolor i daje delikatny efekt na policzkach. Zdecydowanie jest to rozświetlacz dla osób, które nie lubią nachalnego, mokrego błysku.


111 Desert Dreams mamy zupełnie inny zestaw, raczej będzie on mniej popularny. Najciemniejszy bronzer jest taki sam jak w poprzedniej palecie. Tak samo kiepskiej jakości, niestety. Zamiast różu mamy drugi ocień bronzera. Ten także jest matowy i upierdliwy w pracy, ale chyba jakoś trochę mniej. Do konturowania zdecydowanie się nie nadaje. Jest to jaśniejszy ciepły odcień. Wpada leciutko w pomarańczkę. Do konturowania nie, ale do ocieplania twarzy będzie fajny, zwłaszcza dla ciepłych typów urody. Oprócz tego mamy coś, co skusiło mnie do zakupu tej wersji. Matowy rozświetlacz. A właściwie satynowy, bo są w nim minimalne ilości połyskujących złotych drobinek, ale widać je tylko przy mocnym świetle i niewiele się ich nakłada na skórę. Ja je zobaczyłam dopiero podczas robienia zdjęć do tego wpisu. W każdym razie-  jest to matowy żółty puder do rozświetlania. Wiem, że wiele osób zaskakuje matowy rozświetlacz, ale powiedzmy sobie szczerze, można nim zdziałać cuda. Szkoda, ze tak mało jest na rynku takich produktów. Na szczęście z tym żółtym pudrem pracuje się bardzo łatwo i przyjemnie.


W jednym opakowaniu mamy 8g produktu, a cena bez promocji to 12,99zł. Nie jest to wygórowana kwota, ale biorąc pod uwagę, że część jest tak ciężka w aplikacji to nie wydaje się to już tak korzystne. Jeśli komuś chciałoby się bawić z upierdliwym bronzerem to nie odradzam kupowania. Kolory są rewelacyjne, trwałość optymalna, no i w jednym opakowaniu mamy aż trzy produkty. Trochę jestem zawiedziona tym słabym bronzerem bo jest przepiękny! Róż też jest ładny, ale nieco wkurza mnie fakt, że we wszystkich paletkach do konturowania producenci walą róż próbujący podrabiać NARSa Orgasm. Żaden jeszcze nie dorównał oryginałowi, no i ileż można mieć takich samych róży?
Produkty pachną trochę sodą oczyszczoną  a trochę czymś cytrusowym. Ogółem same musicie zdecydować czy chcecie kupić ten produkt bo ja nie jestem w stanie jednoznacznie okreslić czy go polecam.


Jeśli macie te produkt to napiszcie mi jakie są Wasze doświadczenia z tym bronzerem. 
Jakie fajne drogeryjne produkty do konturowania polecacie?

Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Żaba | Zdobienie

sobota, 23 kwietnia 2016
Witajcie! Dziś pokażę wam zdobienie, z którego jestem - powiem szczerze - dumna. Do jego stworzenia zainspirowały mnie miniaturowe złote korony, które przyleciały do mnie z Lady Queen, gdy tylko zobaczyłam je ma stronie wiedziałam do czego je użyje. Książę zakręty w żabę to motyw znany z bajek. Dziś zagościł na moich paznokciach. W bardzo wiosennej kolorystyce bo będzie dużo zieleni.






Korony jak już wspomniałam przyleciały do mnie ze strony Lady Queen. W strunowym woreczku znajduje się ich 10 sztuk. Są bardzo ładnie i szczegółowo wykonane.  Nie tracą koloru, nie wycierają się, nie rysują. Wyglądają naprawdę pięknie, jednak należy dużą uwagę poświęcić przyklejaniu. Są dość grube i odstają od paznokcia. Jeśli nie dokleimy ich uważnie mogą nam odpaść. Ogółem są fajne jeśli ktoś nie ma zwyczaju skubać takich ozdób. Kosztują sporo, ale aktualnie są w promocji. Możecie też skorzystać z mojego kodu zniżkowego!


Korony możecie kupić tutaj. Gdybyście były zainteresowane zakupami, koniecznie skorzystajcie z kodu rabatowego na aż 15%!
Zajrzyjcie też na dział Flash Sale, gdzie zapoznacie się z obowiązującymi promocjami!


Czytaj dalej »

Akwarelowe kwiaty

środa, 20 kwietnia 2016
Witajcie! Za oknem wiosną w pełni z czego niesamowicie się cieszę. Wszystko kwitnie i zachwyca, przyroda w pełni obudziła się do życia.  Natchnęło mnie to do stworzenia lekkiego, akwarelowego manicure. Oczywiście z motywem kwiatów w żywych,  soczystych barwach.  Moim zdaniem wyszły nieco tropikalne. W sumie to dobrze bo jakby nie patrzeć, stoimy już prawie w progu lata.






Stworzenie tego zdobienia ułatwiło mi ciekawy gadżet pochodzący z Born Pretty Store. Jest to taka mała, metalowa paleta, na wzór tych używanych przez malarzy. Zakładamy ją na palec jak pierścionek. Jest całkiem spora, spodziewałam się mniejszej. W okrągłej palecie znajduje się pięć wgłębień w które możemy nałożyć sobie lakier podczas wykonywania manicure. Do tego jest jeszcze maleńki kubeczek w który możemy nalać np. wody czy zmywacza żeby rozrzedzić lakier lub farbkę lub wypłukać sobie pędzelek. Nie jest to gadżet niezbędny, ale bardzo fajny i jednak przydatny. Zawsze mam problem na co wylać lakier podczas robienia ręcznych zdobień na paznokciach, potem wkoło mnie jest pełno papierków i folijek... Od teraz ten problem mnie nie dotyczy bo wylewam lakier na paletę, potem ją czyszczę zmywaczem i jest gotowa do ponownego użycia.


Ozdoby możecie kupić na dziale Nail Art a konkretnie tutaj Korzystając z mojego kodu rabatowego JJG10 uzyskacie 10% zniżki na zakupy! Pamiętajcie też, że wysyłka jest darmowa na cały świat!




Jak Wam się podoba to zdobienie?
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »



SZABLON BY: PANNA VEJJS.