Maybelline The Nudes

piątek, 7 października 2016
Witajcie!
Z racji trwającej aktualnie promocji na produkty do makijażu oczu chciałabym Wam przedstawić paletkę, którą mam juz od jakiegoś czasu i dość intensywnie używam. Jest to paletka Maybelline The Nudes, którą już kiedyś umieściłam w swoim zestawieniu najpiękniejszych paletek nude! [KLIK] Wątpię, żebyście jej jeszcze nie znały, ale być może komuś ta recenzja przyda się i pomoże podjąć decyzję odnośnie zakupów, zwłaszcza, że nie jest ona tania więc warto kupić ją w promocji!


Cienie zamknięte są w małej, poręcznej paletce z okienkiem. Wykonana jest z dość solidnego plastiku, który niestety trochę się rysuje. Całość jednak wygląda minimalistycznie i gustownie. Mimo długiego używania zamknięcie na klik nadal działa bez zarzutów, tak samo jak zawiasy, które nie wyrobiły się i nie latają luźno.

Najważniejsze jest jednak wnętrze, a w nim znajdziemy 12 cieni o różnych wykończeniach w kolorach, pozwalających wykonać zarówno makijaż dzienny jak i wieczorowy. W moim odczuciu kompozycja paletki czyni ją samowystarczalną i uniwersalną, sprawdzi się wielu osobom na różne okazje i nie wymaga wsparcia w postaci innych cieni czy paletek. Znajdziemy tu wszystko, czego potrzeba do wykonania makijażu oka.




Wśród tych cieni przeważa kolorystyka neutralna lub lekko ciepła, ale znajdą się też chłodniejsze kolory. Wśród tych dwunastu cieni znajdziemy trzy wykończenia- perłowe, mocno połyskujące i iskrzące się maleńkimi drobinkami, całkowicie matowe i satynowe, w których znajduje się niewielka ilość odbijających światło drobinek, ale nie tworzą one nachalnego i wyraźnego błysku, a jedynie nadają cieniowy głębi i wymiarowości.



Pierwszy cień w palecie jest chyba moim ulubionym. To perłowy cień na białej bazie, który daje wielowymiarowy blask. Daje taflę złoto-różowego blasku jednocześnie iskrząc się odrobiną niebieskich drobinek. Wygląda naprawdę ciekawie i bardzo go za to lubię. Sprawdza mi się nie tylko do rozświetlania powieki, ale czasem nakładam go też jako rozświetlacz na policzki i nad ustami. To naprawdę piękny i niezwykły cień, chociaż w paletce wygląda dość niepozornie.

Pod nim znajdziemy fajny błyszczący cień w ciekawym kolorze. Jest to kolejny cień, który w palecie wygląda nijak, ale na skórze daje piękny efekt. To ciepły odcień cynamonu, lekko miedziany z połyskiem. Trudno mi określić jakiego koloru są drobinki w nim gdyż w zależności od światła widzę w nim blask srebrny lub złoty.

Trzeci cień, dla odmiany nie przypadł mi za bardzo do gustu, ale nie dlatego, że coś z nim nie tak, ale po prostu nie do końca pasuje mi kolor. To taki chłodny brąz kojarzący mi się z rozpuszczalnym kakao. Ma lekkie różowe tony w sobie i satynowe wykończenie. Znajdują się w nim minimalne ilości srebrnych drobinek.

Czwarty cień to poza cielistym chyba najbardziej uniwersalny cień w palecie. Średni brąz w neutralnej tonacji, całkowicie matowy. Nadaje się zarówno do podkreślania załamania jak i przyciemnienia zewnętrznych kącików. W naprawdę mocnym, czarnym smoky może pełnić rolę cienia do rozcierania granic, a gdy chcemy uzyskać naprawdę delikatny efekt w makijażu może przyciemnić linię rzęs. Dla takiego cienia z pewnością znajdzie się całe mnóstwo zastosowań!


Kolejny to uniwersalny cień, który musi znaleźć się w każdej dobrze skomponowanej paletce. To matowy cielisty beż o raczej neutralnej tonacji. Na skórze (przynajmniej mojej) nie wygląda tak żółto jak w paletce. Nie ma powalającej pigmentacji ale wystarczy by rozetrzeć nim granice cieniowania czy utrwalić bazę na powiece.

Teraz przejdziemy natomiast do cienia, który nieco mnie rozczarował. Wiecie na pewno, że uwielbiam ciepłe odcienie złota, błyszczące i metaliczne. Po tym spodziewałam się wiele, niestety wypadł dość słabo. Ma fajny, ciepły odcień i ładnie migocze ale wymaga uwagi przy nakładaniu. Nie tylko potrafi się sypać na policzki ale też słabo chwyta się powieki przy nakładaniu pędzlem.

Następnego cienia jestem ogromną fanką! To kolor, który uwielbiam i szukam takiego w każdej palecie. Ciepły brąz, ciemniejszy, napakowany złotymi refleksami. Ma zabójczą pigmentację

Kolejny cień z zabójczą pigmentacją także bardzo mi się podoba chociaż używam go rzadko.Trudno mi nazwać ten kolor bo w zależności od światła i kąta pod jakim patrzymy wydaje się raz chłodnym ciemnym brązem, a raz ciepłym jesiennym odcieniem z nutami borda. Teraz gdy na niego patrzę widzę w nim lekkie nuty borda lub śliwkowego fioletu i ciepły blask złotych i śliwkowych drobinek.


Następny jest podobny do cienia numer trzy - to kolor rozpuszczonego kakao, chłodny, jasny brąz z brudnymi różowymi tonami, tym razem jednak całkowicie matowy. Idealny do zaznaczenia załamania powieki w lekkich makijażach lub do roztarcia granic w ciemniejszym makijażu.

Kolejny cień także nie okazał się moim faworytem. Jest to perłowy, błyszczący cień na białej bazie z różowym połyskiem. Źle się czuję w takich odcieniach więc nie jest u mnie czesto używany, ale dla chłodnych typów urody i różowych cer sprawdzi się nie tylko do powiek ale także przepięknie będzie wyglądał jako rozświetlacz.

Ostatni z górnej szóstki to matowy brąz w kolorze gorzkiej czekolady. Chłodny i ciemny o mocnej pigmentacji. Sprawdzi się nie tylko w mocnych makijażach wieczorowych ale przyda się także do narysowania delikatnej kreski przy linii rzęs w makijażu dziennym.

Na samym końcu mamy czerń. Nie jest to najczarniejsza czerń jaką w życiu widziałam, ale ma tę zaletę, że nie sypie się na policzki i jest matowa. Wklepana w powiekę da mocny efekt, a na co dzień sprawdzi się do rysowania czy rozcierania kresek na linii rzęs.



Jeśli chodzi o trwałość cieni to jestem zadowolona. Na bazie z Colour Tattoo utrzymują się w dobrym stanie przez większość dnia, a nawet po dłuższym noszeniu nie zbierają się w załamaniach skóry, nie sypią i nie robią plam. Z czasem nieco bledną i tracą na intensywności ale jednak robią to równomiernie więc nie ma obaw, że będziemy wyglądać źle nawet po całym dniu noszenia. Wspomnę jeszcze, że w większości dobrze się nakładają i ładnie blendują. 


Jeśli ta paletka Was interesowała to myślę, że naprawdę warto się z nią zapoznać. 
Dajcie znać, czy ją macie i jakie są wasze odczucia co do niej.
Dzięki i do następnego :*

PS. Zdjęcia na skórze nie oddają idealnie kolorów i wykończeń, trochę lepiej widać niektóre odcienie na ostatnim zdjęciu.

22 komentarze:

  1. Wygląda całkiem ładnie ale jak miziałam tester w miejscowej drogerii to nie przekonała mnie do zakupu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tester nie był zbyt dobry, bo paletka na potencjał :)

      Usuń
  2. Śliczne odcienie znajdują się w tej paletce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardziej podoba mi się paletka - czarna czekoladka z Revolution i przymierzam się do jej zakupu na Święta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lubie takie kolory, przyjemna paletka

    OdpowiedzUsuń
  5. póki co mam wystarczająco neutralnych palet, ale jak którąś wykończę to po tę na pewno sięgnę :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet na skórze palców kolory wyglądają fajnie;)! a co dopiero na oczach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na powiece naprawdę ładnie wyglądaja, na swatchach nie wychodzą tak ładnie :)

      Usuń
  7. Niech te promocje się już kończą! :D Tak bardzo jej nie potrzebuję, a tak bardzo kusi... :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiałam się nad jej zakupem, ale do mnie przemawiają chyba bardziej maty i satyny, które uwielbiam. Skuszę się za to chyba na Iconic Elements z Makeup Revolution, bo w zasadzie oprócz jednego cienia posiada ona same śliczne neutralne maty. W wolnej chwili zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie musi być trochę błysku żeby nadawała się na każdą okazję :)

      Usuń
  9. Śliczne cienie zastanawiałam się nad nią:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kupisz to koniecznie daj znać jak się sprawdziła :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.