Pionowe ombre | Zdobienie

wtorek, 26 lipca 2016
Witajcie!
Ombre to trend, który od jakiegoś czasu jest jednym z popularniejszych w zdobieniu paznokci. Spopularyzował się wraz z co raz większą dostępnością i modą na hybrydowy manicure, a jego chyba najbardziej popularną wersją jest ombre pionowe. Nie rozumiem tylko dlaczego tak często spotykam się z mysleniem, że taka orientacja przejść kolorystycznych jest zarezerwowana tylko dla hybryd, a na klasycznym lakierze można zrobić tylko ombre poziome czyli takie, jakie często można zobaczyć na paznokciowych blogach. Dziś obalę ten mit! Swoje ombre wykonałam zwykłymi, klasycznymi lakierami Lovely i przy użyciu takiej samej metody jak przy ombre poziomym czyli po prostu gąbeczką. Wybrałam do tego zdobienia dwa kolory, które ostatnio są moim ulubionym połączeniem. Zaskakująco często sięgam akurat po te dwa czyli różowy kolor 160 i baby blue o numerze 133. Wyglądają razem bardzo efektownie i są jednym z najmodniejszych połączeń kolorystycznych tego roku - mogą z powodzeniem odpowiadać wybranym przez Phantone kolorom Rose Quartz i Serenity. Żeby nie bylo nudno dodałam do nich wzór łapacza snów, który także jest ostatnio popularny i zawładnął także moim serduchem. Nie byłabym sobą, także gdyby zabrakło czegoś połyskującego- tym razem zdecydowałam się na kawior w kolorze srebrnym i transparentnym niebieskim.





Użyte materiały:
Lovely Gloss Like Gel 160 i 133
tusz kreślarski
pędzelek z zestawu Born Pretty Store
Kawior z AllePaznokcie
kawałek gąbki kuchennej do ombre
Baza i Top Indigo

Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Marynarskie zdobienie i See Bloggers | Zdobienie

piątek, 22 lipca 2016
Witajcie! 
Czas płynie tak nieubłaganie, że nie zdążyłam się jeszcze przyzwyczaić, że czerwiec już się skończył, a tu już mamy końcówkę lipca! Już jutro wyczekiwana przeze mnie tak długo impreza czyli See Bloggers, w której uczestniczyć będę po raz pierwszy. No i będzie to pierwsza aż tak duża impreza! Z jednej strony jestem bardzo podekscytowana, z drugiej trochę się stresuję. Duże eventy mnie nieco przerażają. A jaki jest lepszy sposób na oswojenie czegoś, niż zainspirowanie się do stworzenia manicure? W związku z tym dziś możecie zobaczyc moje pazurki w marynarskim klimacie inspirowane logiem #SeeBloggers oraz rysunek. Wykonany na szybko długopisem więc nie jest idealny, ale chyba ładnie oddaje nadmorski klimat! 






Z kim widzę się podczas See Bloggers?
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Black and White Ruffian Nails | Zdobienie

środa, 20 lipca 2016
Witajcie! 
Jak pewnie większość z Was zauważyła ostatnio bardzo mało było na moim blogu zdobień. Jakoś tak wyszło, że więcej pojawiało się publikacji o nieco innej tematyce; bardziej rozbudowanych recenzji i opinii oraz prezentacji kosmetyków. Wynikało to częściowo z faktu, że moje pazurki potrzebowały regeneracji po hybrydach i chwili odpoczynku od malowania oraz zaopiekowania się przesuszonymi skórkami. Nie znaczy to oczywiście, że nie malowałam paznokci wcale! Od czasu do czasu na moich dłoniach gościły zdobienia, których wysyp teraz będziecie mieli okazję oglądać gdyż troszeczkę mi się tego nazbierało. Dziś zdobienie kompletnie niepasujące do pogody za oknem - mi kojarzy się z jesienią, ale może komuś spodoba się na ten czas lub zostanie inspiracją na późniejszą porę!






Jak Wam się podoba?
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Flower and Gold | Zdobienie

niedziela, 17 lipca 2016
Witajcie! 
Na początku przepraszam za mały przestój z postami. Gwałtowna ulewa, która nawiedziła Gdańsk paraliżując miasto okazała się dobrym pretekstem do wyjazdu. W końcu po co spędzać te kilka dni przymusowego urlopu w podtopionym mieście bez prądu i komunikacji miejskiej? Spontanicznie się spakowaliśmy i teraz korzystamy z uroków lata na wsi ciesząc się przyrodą i słoneczkiem w towarzystwie zwierzaków. Znalazłam jednak chwilę by się tu pojawić, nie chcę zostawiać bloga na tak długo więc dziś zdobienie letnie i ciepłe na słoneczko i złote jak pola pełne zboża! 








A jak Wy spędzacie ostatnie dni? W mieście czy relaksujecie się na odludziu?
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Słoneczny manicure | Zdobienie

środa, 13 lipca 2016
Witajcie! Pogoda ostatnio nie rozpieszcza. Trochę nam się lato popsuło, jest smutno, burzowo i pochmurno, więc trzeba przywołać znów tą cudowną tropikalną pogodę by móc dalej cieszyć się latem i bliskością morza! Jak zawsze najlepszym sposobem na to będą słoneczne paznokcie, tym razem w kolorach żółci i bieli, które pięknie podkreślą wakacyjną opaleniznę!





Co sądzicie o takim manciure na letnie dni?
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Szkolenie z manicure Hybrydowego Indigo

sobota, 9 lipca 2016
Witajcie!
Ten post miał pojawić się już dawno, ale coś ciężko mi się było za niego zabrać. W końcu się zmobilizowałam i chciałabym Wam opowiedzieć o szkoleniu z Manicure Hybrydowego na które marka Indigo zaprosiła blogerki podczas konferencji Meet Beauty


Szkolenie odbyło się w salonie Love'n'Nails w Gdańsku i poprowadziła je przesympatyczna Karolina Orzechowska. Dotarcie do tego salonu sprawiło mi nieco kłopotów gdyż znajduje się w tej części miasta, której zupełnie nie znam. Dotarłam na miejsce zmoknięta jak kura. Reszta dziewczyn już była na miejscu, a miejsce naszej pracy było gotowe do działania! Całe mnóstwo lakierów, pyłków z efektami, różnego rodzaju proszków było do naszej dyspozycji! Raj!


Szkolenie zaczęło się od części teoretycznej, podczas której Karolina opowiedziała nam o podstawach poprawnego wykonania manicure. Dowiedziałyśmy się jak przygotować płytkę oraz jakich preparatów i akcesoriów używać by manicure był trwały i piękny! Po tej krótkiej części instruktorka pokazała na jednym z paznokci Pauliny The Cieniu jak manicure hybrydowy wykonuje profesjonalistka. 

Następnie przeszłyśmy do najlepszej części czyli praktyki. Wszystkie te cudowności czekały tylko na to, aż ich użyjemy! Dla mnie było to pierwsze spotkanie z produktami firmy Indigo więc tym bardziej świerzbiły mnie ręce żeby sprawdzić na własnych dłoniach ich jakość. Kilka z nich bardzo mi się spodobało i z pewnością zakupię je w najbliższej przyszłości dla siebie.


Pierwszą rzeczą, która mnie zachwyciła jest Protein Base. Za jej pomocą Karolina pokazała na moim biednym, złamanym pazurku jak przedłużyć odrobinę paznokieć by wyglądał naturalnie. Zakochałam się także w cleanerze Super Shine, który pięknie nabłyszcza zakończony manicure, zmywa lepką warstwę z paznokcia, a jednocześnie nie sprawia, że skórki są suche i szorstkie. Stwierdzam też, że kolekcja hybryd Natalii Siwiec na żywo jest jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach na snapie.

Podczas szkolenia dowiedziałyśmy się nie tylko jak wykonać manicure hybrydowy od podstaw i przedłużyć naturalny paznokieć. Karolina pokazała nam także jak prawidłowo nakładać efekt syrenki, jak wypełniać i korygować nierówności płytki, a także jak wykonywać zdobienie typu Sugar Effect!

Paznokciowe selfie z Pauliną. Zdjęcie zrobione przez The Cieniu

Całe szkolenie wypłynęło w naprawdę miłej atmosferze. Kameralne grono składające się z czterech kursantek i szkoleniowca pozwalało nie tylko na integrowanie się między sobą i miłe rozmowy, ale także stwarzało Karolinie możliwość podejścia do każdego i indywidualnego komentarza - każdy błąd był od razu wychwycony, skorygowany i wyjaśniony więc na szkoleniu naprawdę dużo można się było nauczyć.

Jestem bardzo wdzięczna marce Indigo za możliwość wzięcia udziału w takim szkoleniu. Mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie szkolenie i nie ostatnia wizyta w tym salonie!



A Wy macie jakieś szkolenia? Uważacie, że warto czy wolicie szkolić się w domu?
Dzięki i do następnego! :*
Czytaj dalej »

Ulubieńcy | Pielęgnacja | Czerwiec 2016

środa, 6 lipca 2016
Witajcie!
Dziś nieco spóźniona przychodzę do Was z ulubieńcami ubiegłych miesięcy. Tym razem pielęgnacja! Pokażę Wam trzy kosmetyki, które zachwyciły mnie w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Pojawią się tu dwa produkty do pielęgnacji dłoni i paznokci - co chyba nie dziwi nikogo biorąc pod uwagę główną tematykę bloga - ale także jeden produkt do włosów!


Dla osób, które nie wiedzą jak ten cykl postów działa na moim blogu to przypomnę, że ulubieńcy pojawiają się co miesiąc, ale przeplatam ulubieńców kosmetycznych, pielęgnacyjnych i niekosmetycznych, także każda kategoria pojawia się co trzy miesiące czyli można powiedzieć, że co sezon. W związku z tym dziś Ulubione produkty pielęgnacyjne przełomu Wiosna-Lato!


Zacznę może od tego jednego gagatka do włosów. Jest to Ekspresowa Odżywka Regeneracyjna marki Gliss Kur z płynną keratyną. Ma ona nie tylko wzmacniać i odżywiać włosy ale także nadawać im objętość i ułatwiać rozczesywanie. Co do objętości się nie zgodzę, ale od tego mam inne produkty. Po odżywce tego typu oczekuję by włosy były dociążone, gładkie i łatwo się rozczesywały. Ta odżywka mi to daje. Oczywiście nie zastąpi nam tradycyjnej odżywki czy maski ale jest fajnym uzupełnieniem pielęgnacji włosów. W porównaniu z innymi produktami tego typu odżywka Ultimate Resist ma tę zaletę, że nie oblepia włosów i nie sprawia, że wyglądają na nieświeże.


Richness Hand Cream marki Indigo to produkt, do którego na pewno wrócę gdy mi się skończy mimo jego - moim zdaniem - wysokiej ceny. 300 ml kremu bogatego składniki odżywcze takie jak masło Shea, Olej Słonecznikowy czy Lanolina w bardzo wygodnej buteleczce z pompką kosztuje 34 zł i pewnie starczyłoby na wieki gdyby nie to, że używam go zarówno na dłonie jak i na stopy. Szybko się wchłania i pozostawia dłonie przyjemnie nawilżone i odżywione. Opakowanie z pompką znacznie ułatwia użycie i zachęca by sięgać po niego częściej!


Maniure Shea to nowy sposób odżywiania paznokci - autorska metoda marki Indigo, którą poznałam podczas warsztatów na Meet Beauty. Moje paznokcie od jakiegoś czasu nie są w najlepszym stanie więc postanowiłam wypróbować tę cudotwórczą metodę na swoich dłoniach wykorzystując do tego zestaw marki Indigo i chyba się zakochałam. Cały zabieg jest niesamowicie przyjemny i relaksujący, a efekty naprawdę widoczne! Polecam spróbować każdemu, kto boryka się z problemem słabych paznokci i suchych skórek. 

To tyle jeśli chodzi o pielęgnacyjne produkty, które sprawdziły mi się na przełomie wiosny i lata. Koniecznie napiszcie mi co Was zainteresowało, albo jak sprawdzają się u Was wymienione wyżej produkty!
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

NEW IN | Czerwiec 2016

poniedziałek, 4 lipca 2016
Witajcie!
Nie wierzę jak szybko skończył się ten miesiąc. To, że był bardzo intensywny - sesja to dla studenta ciężki okres - nie usprawiedliwia tego miesiąca by zlecieć tak szybko! Czas minął mi tak niepostrzeżenie, że nawet nie zdążyłam zrobić zbyt wielkich zakupów. Chociaż może się do małych zakupów przyczynić też fakt, że miałam w tym miesiącu spory wydatek! Zapewne te z Was, które obserwują mnie na snapchacie (serdecznie zapraszam: arnell_nailart) oraz na instagramie (arnell_nail_art) zauważyły, że ostatnio częściej się tam udzielam! Wszystko za sprawą nowego nabytku, czyli telefonu, który zastąpił mojego staruszka, a mi dał nowe możliwości i nową jakość! Ale nie o telefonie tu dzisiaj - chociaż jakby ktoś był ciekawy to model HTC Desire 825 jest na rynku od niedawna i zapewne mało jest o nim opinii więc mogę coś tam o nim powiedzieć, gdyż kupiłam go kilka dni po Polskiej premierze. No ale miało być o zakupach więc przejdźmy już do nowości!


Pierwszy poczyniony przeze mnie zakup jest tak prozaiczny, że nie pokazywałabym go Wam, gdyby nie fakt, że niesamowicie mi się spodobał. Jest to antyperspirant Garnier Neo, który zakupiłam na promocji w Drogerii Natura za niemal symboliczne 9 złotych. Fantastycznie mi się go używa i jeśli tak jak ja nie rozumiałyście dlaczego blogerki tak chętnie go opisują to sprawdźcie na sobie! Ja już się nie dziwię.


O kolejnym zakupie także mogliście już poczytać i to całkiem niedawno. Są to dwie matowe pomadki marki Bell dostępnej w Biedronce. Nowe seria kosmetyków Moroccan Dream zachwyca nie tylko opakowaniami, ale też kusi sześcioma odcieniami matowych pomadek w niesamowicie niskich cenach. Kusiły mnie wszystkie kolory, ale na próbę kupiłam dwa, które już pokazywałam TUTAJ. Nie są rewelacyjnej jakości, ale w cenie 8.99 nie ma co spodziewać się cudu. Noszę, używam, ale więcej kolorów nie kupię.


I znów rzecz, o której już pisałam na blogu czyli JoyBox. Jak już wspominałam, nigdy nie miałam styczności z pudełkami kosmetycznymi, chociaż niejednokrotnie podobała mi się zawartość niektórych boxów. Na JoyBoxa skusiłam się nie tylko dlatego, że od początku znamy zawartość boxa, a nawet część kosmetyków możemy wybrać sami z dostępnej gamy! Postanowiłam się skusić także dlatego, że było to pudełko zawierające wyłącznie naturalne kosmetyki! W dodatku znalazły się tu marki, które już od jakiegoś czasu miałam ochotę wypróbować więc nie zastanawiając się długo kliknęłam swoje pudełeczko i nawet jestem zadowolona z jego zawartości! Wpis, w którym pokazywałam Wam zawartość mojego Boxa i napisałam kilka słów pierwszego wrażenia o niekórych kosmetykach znajdziecie TUTAJ.


Znacie to uczucie, kiedy dzwoni do Was kurier poinformować, że zaraz do Was wpadnie z paczką i to kilkanaście minut ekscytacji i podniecającego oczekiwania na dzwonek do drzwi? To wyobraźcie sobie moje podekscytowanie, kiedy oczekiwałam na kuriera mimo, że nie spodziewałam się w najbliższym czasie żadnych przesyłek! Niespodziewaną przesyłką okazała się paczuszka od Marki Lirene, w której znalazłam kremy z najnowszej serii Pro Vita D, które bardzo chciałam przetestować oraz cudownie pachnący peeling! O kremach jeszcze się nie wypowiem bo za krótko ich używam by mieć jakąś konkretną opinię, ale ten peeling jak tylko gdzieś zobaczycie musicie brać! Koniecznie!


Jednym z chętniej odwiedzanych wpisów na moim blogu jest post o 10 najpiękniejszych paletkach nude, który możecie znaleźć TUTAJ. Pokazałam w nim - wtedy jeszcze niedostępną w Polsce paletkę Maybelline The Nudes, która zachwyciła mnie na zdjęciach na Instagramie, więc gdy tylko zauważyłam tę paletkę w Rossmannie i to jeszcze na promocji musiałam ją złapać! Niedługo napiszę o niej więcej, na razie powiem tylko, że trochę się zawiodłam kolorami, na zdjęciach wyglądały na cieplejsze.


Ostatnie zakupy to kompletne pierdoły ze sklepu w stylu "wszystko po 5 zł". Udałam się do tego przybytku ponieważ złamał mi się kij od szczotki (nie żebym próbowała nim komuś przyłożyć) toteż konieczny był zakup kolejnego, a w sklepie z pierdołami jest najtaniej. Przy kasie jednak okazało się, że kartą można płacić powyżej 10 zł, więc musiałam coś jeszcze dobrać do zakupów - gotówki nie noszę, a do bankomatu daleko. Tak się jakoś złożyło, że wylądowałam przy pojemniku z lakierami i ozdobami do paznokci i tam wygrzebałam dwa jogurtowe lakiery Delia, które kiedyś bardzo mi się podobały, ale nie mogłam ich nigdzie dorwać! Oprócz tego sam wpadł mi w ręce szary marmurek i to neonowe cudo! Syrenka w kolorze neonowej zieleni! Jak to będzie działać, to wracam do tego sklepu i wykupię wszystkie kolory, które tam były!

No i to by było na tyle! Nic w tym miesiącu nie planowałam kupować, bo wydałam całkiem sporo na telefon i nowe buty, ale już jakoś tak jest, że różne rzeczy same wpadają mi w ręce!
Dajcie koniecznie znać co fajnego kupiłyście w minionym miesiącu!
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Bell Moroccan Dream Matowe Pomadki w Płynie

piątek, 1 lipca 2016
Witajcie! 
Matowe pomadki są od jakiegoś czasu hitem, szturmem zdobywają blogosferę i serca klientek! Marki prześcigają się w wypuszczaniu nowych serii, co raz lepszych formuł i co raz piękniejszych kolorów. Ostatnio nowości w tej kategorii jest co raz więcej i produkty tego typu są co raz lepiej dostępne. Ostatnio linię sześciu matowych pomadek w płynie znajdziemy także w Biedronce, a to za sprawą nowej linii kosmetyków wypuszczonej przez Bell czyli Moroccan Dream.


Całej linii Moroccan Dream nie można odmówić uroku. Opakowania są niby proste i klasyczne. Żadnych udziwnień, proste opakowanie- w tym przypadku jest to podłużna buteleczka z grubego plastiku wyglądająca jak standardowe opakowanie błyszczyków. Wszystko to ozdobione złotymi napisami, które na razie - mimo noszenia w torebce - się nie wytarły. Ze złotymi akcentami w kosmetykach trzeba uważać, bo często wyglądają tandetnie, ale tu wszystko jest wyważone i nie wygląda źle. Dodatkowego uroku dodaje im biała nakrętka przepięknie ozdobiona precyzyjnym złotym wzorem. Przypomina mi on wzory malowane henną. Jest przepięknie nadrukowany, precyzyjny i drobiazgowy, patrzenie na niego to sama przyjemność.

Konsystencja tego produktu jest dość rzadka. Nie tak piankowa i gęsta jak w większości zastygających pomadek, jest naprawdę niemal całkowicie płynna. Moim zdaniem mogłaby być bardziej piankowa, gdyż gąbeczkowy aplikator charakterystyczny dla błyszczyków nabiera produktu niewiele i bardzo cieniutką warstwą rozprowadza na ustach. Ilość, którą wydobywamy z opakowania raczej nie wystarcza na pokrycie całych ust i wymaga ponownego nabrania produktu z opakowania. 


Płynna konsystencja pomadki Bell Moroccan Dream sprawia też, że nie jest ona jakoś zabójczo napigmentowana. Do pełnego krycia na moich ustach wymaga nałożenia dwóch warstw. Na szczęście nie wpływa to na komfort noszenia ani na trwałość ponieważ nakładamy tak cieniutkie warstwy, że przy nałożeniu dwóch nie można tu mówić o nadmiarze produktu na ustach. Druga warstwa jest też konieczna ponieważ pierwsza robi nieestetyczne smugi. By ich uniknąć aplikacja musi być bardzo równomierna i dokładna. Trzeba tę pomadkę nakładać bardzo ostrożnie i z dużą uwagą. Zdecydowanie nie jest to opcja do nakładania gdy się spieszymy.

Początkowo pomadka daje mokre, lśniące wykończenie, dopiero po jakimś czasie zastyga na całkowity mat. Czas zasychania może być dla niektórych męcząco długi, bo pomadka naprawdę wymaga długich paru minut by zastygnąć całkowicie. Jednak biorąc pod uwagę skupienie i dokładność z jaką należy nakładać tę pomadkę na usta długi czas zastygania jest plusem ponieważ daje nam czas na poprawki i dokładne rozprowadzenie produktu na wargach. 


Gdy pomadka w końcu zastygnie daje naprawdę matowe wykończenie i to z kategorii tych, które lubię - nie jest to aksamitne, welwetowe wykończenie tylko mocny, suchy mat, który uwielbiam. Nałożona na dłoń jest nie do zdarcia, trzyma się uparcie skóry i nawet mocne pocieranie nie jest w stanie ruszyć jej z miejsca. Niestety na ustach już nie jest tak kolorowo. Pomadka w kontakcie z nawet minimalną ilością wilgoci od razu zaczyna się nieestetycznie wycierać. Podczas mówienia widoczna jest wyraźna granica odcinania się pomadki. Można temu zaradzić nakładając jej odrobinę mniej bliżej wewnętrznej krawędzi ust - niemniej wspominam żebyście mieli świadomość, że taka sytuacja może mieć miejsce. W innych sytuacjach także nie grzeszy ona trwałością - wystarczy napić sie wody by pomadka zaczęła się wycierać i znikać z ust. W dodatku zjada się bardzo nierównomiernie. Robią się nieestetyczne smugi i "zacieki", w jednych miejscach pomadka trzyma się dalej, w innym schodzi całkowicie przez co na ustach mamy plamy z pomadki. Nie wygląda to ładnie. Oczywiście dla wielu osób może to być po prostu naturalne, że pomadkę trzeba poprawiać kilkukrotnie w ciągu dnia i ja sama sięgam po nią własnie wtedy, gdy wiem, że będę miała czas i możliwość dokonać poprawki. Mimo wszystko jeśli ktoś wybiera mat nie ze względów estetycznych, a ze względu na trwałość to z tej pomadki nie będzie zadowolony. 


Jak już wspomniałam gama kolorystyczna zawiera w sobie sześć odcieni. Numer jeden to jasny odcień brązu, bardzo modny w tym sezonie ale nie każdemu będzie dobrze w takim kolorze. W rzeczywistości jest ciemniejszy niż na zdjęciu. Numer dwa to przepiękny przygaszony róż, jasny i pudrowy, ale nie "lalkowy". Z pewnością będzie pasował blondynkom. Zdjęcie na skórze nie oddaje go zbyt dobrze, kolor lepiej jest oddany na zdjęciu aplikatora. 03 to ideał, przygaszony, ciemny. Taki brudny róż z nutami fioletu, strasznie mi się podoba, niestety nigdzie nie mogę go dorwać co chyba świadczy o tym, jak udany jest to kolor. Zdjęcie na skórze ładnie oddaje jego urok. 04 to odcień malinowej czerwieni. Zdecydowanie nie jest to róż. Jest to czerwień pomieszana z różem, w chłodnej tonacji, która będzie cudownie wybielać zęby. Na zdjęciu wyszła nieco ciemniej. Na żywo jest jaśniejsza i może minimalnie bardziej czerwona, ale wydaje mi się, że zdjęcie powinno dobrze oddawać kolor. 05 Mnie kusił, ale zrezygnowałam bo mam już takie odcienie w swojej kolekcji. Mocny fuksjowy róż, chłodny  i intensywny. Zdecydowanie kolor dla odważnych, nie da się obok niego przejść obojętnie! On też wyszedł odrobinę ciemniej na skórze. Ostatni to numer 06 i jest on pięknym odcieniem, który kojarzy mi się z wiosną. Nie wiem jak go nazwać- jasny koral czy ciemniejsza brzoskwinia? Jest to taki róż z pomarańczowymi tonami, bardzo łady i bardzo świeży. Zdjęcie na skórze bardzo go przekłamuje, ale zdjęcie aplikatora chyba idealnie odwzorowuje kolor.


Na opakowaniu nie dopatrzyłam się ile produktu otrzymujemy w jednym opakowaniu, ale na moje oko może to być około 6 ml. Pomadka kosztuje 8.99 i jest dostępna w szafach Bell w sieci sklepów Biedronka. Pachnie owocowo, ale trochę sztucznie i jeśli dostanie nam się do ust jest obrzydliwa w smaku. 

Ogółem miałam nadzieję, że seria Bell Moroccan Dream będzie to łatwo dostępny i tańszy zamiennik innych pomadek matowych niestety nie jest to najtrwalsza pomadka na rynku. Nie jest zła i nosi się nie najgorzej, ale wymaga licznych poprawek w ciągu dnia i jest ciężka w aplikacji. Nie polecam jej też poprawiać poprzez dokładanie bo zbyt gruba warstwa wygląda bardzo nieciekawie, więc do poprawek potrzebujemy czegoś, czym można pomadkę zmyć.


Dajcie znać czy macie pomadki z serii Moroccan Dream i jak się spisują na waszych ustach. Jeśli macie swoje ulubione pomadki matowe to chętnie się dowiem jakie to i być może przetestuję na sobie.
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »



SZABLON BY: PANNA VEJJS.