Jak dobrze zacząć dzień? | Lifestyle

niedziela, 11 czerwca 2017
Naprawdę zazdroszczę ludziom, którzy od urodzenia posiadają tę fascynującą zdolność wstawania rano w świetnym nastroju. Ja tej umiejętności zdecydowanie nie posiadam, zapewne wiele z Was też nie. Ale czy to znaczy, że genetycznie skazane jesteśmy na przeżywanie okropnych mąk każdego poranka, za każdym rozdzierającym nas na strzępy dźwiękiem budzika?
Do niedawna wydawało mi się, ze tak musi być. Wszystkie genialne internetowe sposoby na ranne wstawanie zawiodły. Jestem sową, nie umiem wcześnie wstawać. Nie umiem myśleć konstruktywnie rano. Nie umiem kłaść się o 22 gdy mój umysł osiąga szczyty wydajności i kreatywności. Jestem pewna, że w ostatnim kręgu piekła, diabły budzą ludzi o 6 rano! Też tak uważasz? No właśnie.
Tylko, że czasem trzeba. Masz rano wykład, chodzisz do pracy, musisz coś załatwić na mieście z samego rana... Co zrobić, żeby nie wyglądać jak zombie, zacząć dzień chociaż odrobinę lepiej niż zazwyczaj?



W idealnym świecie o poranku wstajesz wypoczęta, zrelaksowana, w sumie to jeszcze przed budzikiem. Zrywasz się pełna energii. Za oknem jest piękna pogoda, słoneczko głaszcze Cię po twarzy. Robiąc pyszne i zdrowe śniadanie zastanawiasz się nad planem dzisiejszego dnia. Kalkulujesz, planujesz, układasz. Zanim jeszcze zagotuje się woda na herbatę ( kawy nie pijesz bo nie musisz, jesteś pełna energii) Twój grafik wygląda idealnie. O niczym nie zapominasz, nigdzie nie musisz się spieszyć. Napełniasz swój umysł pozytywnymi myślami. Dziękujesz losowi za piękny poranek, za dzień, który jest dla Ciebie szansą na lepsze jutro, na rozwój, na szczęście. Postanawiasz założyć fundację dla bezdomnych kotów, zdążysz, w grafiku masz przecież luźną godzinę po lunchu. Oczywiście o czasie wybiegasz z domu pięknie ubrana i umalowana. Twoje włosy nie wiedzą co to bad hair day. Na mieście nie ma korków, świat jest piękny, wszyscy się do Ciebie uśmiechają. Kochasz swoją pracę!

Tak... To jak już sobie pomarzyłyśmy to wróćmy do rzeczywistości. Budzik dzwoni trzy razy żeby Cię obudzić. Czujesz się jak zwłoki i tak też wyglądasz. Za oknem leje, a ty uświadamiasz sobie, ze zaspałaś. W kuchni przysypiasz nad czwartym z rzędu kubkiem kawy, żar z papierosa wypala Ci dziurę w obrusie. Albo w nowej bluzce. Postanawiasz się ogarnąć, ale Twoje włosy zdecydowanie nie chcą współpracować. Wciąż śpiąc jednym okiem robisz sobie krzywo makijaż. Twoje ulubione dżinsy jakoś dziwnie się skurczyły,.. zdajesz sobie sprawę, ze naprawdę przytyłaś. Wyglądając jak wydarta psu z gardła ruszasz biegiem do pracy z niedojedzoną kanapką w ręce. Ucieka Ci tramwaj, przez koszmarny korek w centrum spóźniasz się do pracy. Szef jest wściekły, Ty też.



Może poszalałam z tym opisem, ale zapewne wiele osób znajdzie w tym parszywym poranku chociaż kilka elementów, wyjętych z jego własnych porannych zmagań ze światem. Pamiętajmy jednak, ze zaczynając dzień od  "k***a, jak mi się nie chce" świata nie zawojujesz. Jak więc zacząć dzień z odrobiną pozytywnej energii? 

Miły dla ucha budzik

Mnie budzi telefon. Ciebie pewnie też. Większość z domyślnych dzwonków budzika jest albo irytujących albo... sennych. Te senne odpadają z oczywistych powodów. Za to te irytujące... na pewno każdy zna sposób na pobudkę- ustawić piosenkę, która Cię tak wkurza, że będziesz chciała jak najszybciej ją wyłączyć. To zły pomysł, obudzisz się, wstaniesz, ale zabraknie pozytywnego akcentu na poczatek. Chcecie wiedzieć, jaki jest mój dzwonek budzika? Hakuna Matata!

Nie leniuchuj

Wciśnięcie drzemki w telefonie bardzo kusi. Wiem. Ale zbyt długie wylegiwanie się w łóżku sprawia, że jeszcze bardziej leniwa czuję się przez cały dzień. Z drugiej jednak strony zrywanie się zaraz na równe nogi nie do końca się sprawdza. Moim sposobem jest nastawić budzik odrobinę wcześniej. Gdy się obudzę mam kilka minut na to by się przeciągnąć i rozbudzić, ale nie stosuję zasady "jeszcze pięć minut"

Nie narzekaj

Może i wstawanie nie jest łatwe ani przyjemne ale nie marudź. Wiem, że na pozytywne myślenie i wdzięczność losowi nie ma co liczyć. Chwilowo nie jesteś w stanie skonstruować zdania składającego się kilku nieskomplikowanych słów. Po prostu nie powtarzaj w kółko, że Ci się nie chce. Od tego Ci się nie "zachce".

Szklanka wody z cytryną

Dla mnie obowiązkowa czynność zaraz po wstaniu z łóżka. Nawadniam swój organizm, dostarczam mu z rana odrobiny witamin, pobudzam ospały metabolizm, pomagam mu się oczyścić z toksyn. Kwaśny smak cytryny i zimna woda sprawiają, że łatwiej mi się obudzić!

Rusz się!

Ja wiem, że nie masz czasu i Ci się nie chce bo jest rano. Mi też się bardzo długo nie chciało. Teraz żałuję, że nie robiłam tego wcześniej. Odkąd dzień zaczynam od kilku prostych asan, powolnego rozciągania zaspanego ciała, koncentracji na nim, czuję, że mam więcej energii, moje ciało lepiej reaguje na ruch w dalszej części dnia, łatwiej się nam współpracuje.

Zjedz jabłko

Zjedzone na czczo z rana pomaga oczyścić organizm z toksyn. Dodatkowo pobudza, także jabłuszko zamiast kawy? Brzmi zdrowo. Oczywiście niekoniecznie jabłko. Ja równie chętnie sięgam po cytrusy. Dla mnie to idealna opcja na wczesne śniadanie, gdy wstaję zbyt wcześnie przez kilka godzin mam kłopot z jedzeniem. Nic mi nie smakuje, mam mdłości, czuję się ciężko. Owoc załatwia sprawę, nie wychodzę z domu głodna, a jest na tyle lekki, że nie wywołuje u mnie mdłości.

Nie wychodź głodna

Jeśli Twój organizm toleruje posiłki o tak wczesnej porze to Twoim obowiązkiem jest zadbać o zdrowe śniadanie. Jeśli wyjdziesz głodna szybko zabraknie Ci energii. Poczujesz się senna i szybciej sięgniesz po niezdrową przekąskę, która zamiast dodać Ci energii sprawi, że poczujesz się ciężko. Kiedy mogę wstać odrobinę później staram się nie pomijać śniadania i zauważyłam, że o wiele lepiej się wtedy czuję niż gdy o śniadaniu zapomnę. 



A jakie są Wasze sposoby na dobrze zaczęty dzień? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu!
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Kosmetyki marki Paese

piątek, 2 czerwca 2017
Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was prezentacją i recenzją kosmetyków, które trafiły do mnie w uroczym pudełeczku od marki Paese. Zawartość była spora i bardzo ciekawa więc podzieliłam to wszystko na dwie części. Dzisiaj zobaczycie kosmetyki do twarzy i oczu, ale prawdziwe cuda będą działy się dopiero w następnym wpisie bo pokażę Wam pomadki w kilku bardzo ciekawych kolorach!


Zacznę może od rzeczy, która jest dla mnie podstawą makijażu czyli od tuszu do rzęs. Adore 3D lash mascara marki Paese bardzo przypadła mi do gustu. Ma fajną szczoteczkę, która jednak nie każdemu może się spodobać. Jest dość duża i gruba. Ma równej długości sztywne wypustki. Dla mnie to strzał w dziesiątkę, gdyż nie lubię włochatych tradycyjnych szczoteczek. Wypustki nie są zbyt długie więc pozwalają dokładnie pokryć tuszem nawet najmniejsze rzęski, a dzięki swojej sztywności pozwalają nałożyć mascarę i od razu wyczesać i rozdzielić ewentualne posklejane rzęski.


Mascara jest bardzo czarna i od razu po otwarciu dość rzadka, jednak nie wodnista i da się nią malować bez pozostawiania do podeschnięcia. Na moich długich ale rzadkich rzęskach daje fantastyczny efekt delikatnego podkreślenia długości i wyraźnego dodania objętości. Rzęsy są pogrubione ale nie obklejone przesadnie tuszem. Gdy lekko podeschła efekt jest jeszcze lepszy, a wydłużenie wyraźniejsze. 


Dodatkowo mascara ma dobrą trwałość. Moje oczy są teraz trochę problematyczne bo mocne słońce powoduje ich łzawienie. Mascara zniosła to dobrze, mała łezka nie rozmazała jej po całym policzku. Nie zauważyłam też by tusz się odbijał, osypywał czy rozmazywał nawet przy wielu godzinach noszenia. 


Kolejnym odkryciem z tego pudełka jest puder ryżowy wzbogacony o ekstrakt z mrożonego wina. Wiele dobrego słyszałam o sypkich pudrach tej marki, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji ich testować. Bardzo żałuję, bo puder okazał się naprawdę świetnym utrwalaczem makijażu, a do tego dobrze matowi. Jak pewnie większość z Was w gorącym okresie letnim muszę bardziej matowić skórę w strefie T by uniknąć zbędnego świecenia. Mój ulubiony puder nie zawsze dawał radę w takich ekstremalnych temperaturach i często wymagał poprawek w ciągu dnia. Ten daje ładny, trwały mat na wiele godzin. Nie bieli twarzy i nie zauważyłam też by przesuszał moją suchą skórę. 
Dodatkowy plus za wygodne opakowanie. Obracany mechanizm pozwala blokować wydostawanie się pudru przez co produkt się nie marnuje i nie rozsypuje nawet gdy noszę go w torebce. 


Nieco mniej sprawdziły mi się podkłady. Trafiły do mnie dwa,  Double Skin Aqua i Double Skin Matt. Niestety oba są w odcieniu 20 naturalnym więc są dla mnie o wiele za ciemne, zwłaszcza, że ciemnieją po nałożeniu o około jeden ton. Mimo to zdecydowałam się je ponosić w dni, gdy nie wychodziłam z domu i efekt na skórze mi się podobał. Mimo różnych wykończeń oba mogą pochwalić się niezłą trwałością i kryciem średnim w kierunku mocnego. Ładnie pracują ze skórą więc wyglądają naturalnie i nie obciążają cery. Spodobały mi się na tyle, że rozważam poszukanie ich w jaśniejszych odcieniach i przeprowadzenie dłuższych, rzetelniejszych testów.


Wersja Double skin Aqua to lekki nawilżający podkład przeznaczony do cery suchej. Według zapewnień producenta ma tworzyć na twarzy lekki wodoodporny film. Zgadzam się, że jest dość lekki, ale wodoodporności niestety nie sprawdzałam. Zawiera kompleks witamin A, C, E i F oraz aminokwasy jedwabiu, dzięki czemu odżywia i nawilża wrażliwą skórę twarzy. Na skórze daje lekkie, mokre wykończenie. Mam wrażenie, że lekko zastyga, ale nadal pozostaje wizualnie mokry więc dla mnie koniecznie wymaga przypudrowania.
Double Skin Matt jest matującą wersją podkładu do cery mieszanej i tłustej, Absorbuje nadmiar sebum tworząc na twarzy lekki, matowy film. Specjalnie rozdrobnione pigmenty zapewniają jednolity kolor. Optycznie wygładza zmarszczki i także zawiera kompleks witamin. Nie wiem czy osobiście zgodzę się z wygładzaniem zmarszczek bo pod oczy go nie nakładałam, ale wydaje mi się, że raczej ich nie ukryje, ale na pewno nie podkreśli przez to, że zastyga i nie będzie się zbierał w liniach mimicznych. Dla mnie nie wymaga pudrowania ale bardzo tłusta cera na pewno będzie tego wymagała. Ma nieco lepszą trwałość niż wersja Aqua i daje matowe wykończenie ale bez papierowego, płaskiego efektu.


Z całej paczki jedynym dużym rozczarowanie okazały się cienie. Duże opakowania wyglądały bardzo obiecująco, ale spodziewałam się po nich czegoś więcej. Matowy cień Kashmir w opakowaniu wyglądał na jasny waniliowy beż. Niestety okazał się ciemniejszy na skórze niż w opakowaniu i bardziej różowo-beżowy więc nie do końca pasuje mojej urodzie. Cień glam spodobał mi się już bardziej bo okazał się neutralnym jasnym brązem z deliaktnymi różowymi drobinkami. Niestety na powiece jego efekt nie powala intensywnością. Dlatego cienie niekoniecznie sprawdzą się makijażowym freakom oczekującym mocnej pigmentacji i oszałamiających efektów, ale dla osób, które szukają czegoś lekkiego i delikatnego do dziennych makijaży, czym nie zrobią sobie plam i zbyt mocnych krawędzi w makijażu to może okazać się ciekawy wybór.


Gdybym miała jednak wskazać jeden hit tej paczki zdecydowanie wskazałabym na bazę. Paese Hydro Base okazała się produktem działającym cuda! Według producenta ma nie tylko przygotowywać skórę pod makijaż i wydłużać jego trwałość, ale też dzięki zawartości takich składników jak kwas hialuronowy czy Peptydy ma delikatnie pielęgnować skórę w ciągu dnia, koić, łagodzić podrażnienia, walczyć ze starzeniem i utratą nawilżenia. Obietnice duże jak na zwykłą bazę pod makijaż, ale po kilkunastu użyciach muszę przyznać, że to chyba działa. Po nałożeniu tej bazy mam uczucie jakbym nałożyła lekki nawilżający krem. Skóra jest miękka, miła i jakby lekko rozpromieniona. Pozostawia bardzo, bardzo delikatnie lepką powłokę na skórze przez co podkład lepiej się do niej przyczepia, ale jednocześnie jest bardzo komfortowa w noszeniu i nawet jeśli nie nałożę kremu mam wrażenie nawilżonej skóry


Jakbym miała podsumować tę część to zdecydowanie najbardziej polecam Wam spróbować bazy pod makijaż. Moim zdaniem to najlepsza baza dla skóry suchej jaka trafiła kiedykolwiek w moje ręce. Zapraszam Was też na stronę Paese gdzie możecie zobaczyć inne produkty marki. Zachęcam też do wyczekiwania kolejnej części, tam dopiero będzie kolorowo!

Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »



SZABLON BY: PANNA VEJJS.