Kosmetyki marki Paese

piątek, 2 czerwca 2017
Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was prezentacją i recenzją kosmetyków, które trafiły do mnie w uroczym pudełeczku od marki Paese. Zawartość była spora i bardzo ciekawa więc podzieliłam to wszystko na dwie części. Dzisiaj zobaczycie kosmetyki do twarzy i oczu, ale prawdziwe cuda będą działy się dopiero w następnym wpisie bo pokażę Wam pomadki w kilku bardzo ciekawych kolorach!


Zacznę może od rzeczy, która jest dla mnie podstawą makijażu czyli od tuszu do rzęs. Adore 3D lash mascara marki Paese bardzo przypadła mi do gustu. Ma fajną szczoteczkę, która jednak nie każdemu może się spodobać. Jest dość duża i gruba. Ma równej długości sztywne wypustki. Dla mnie to strzał w dziesiątkę, gdyż nie lubię włochatych tradycyjnych szczoteczek. Wypustki nie są zbyt długie więc pozwalają dokładnie pokryć tuszem nawet najmniejsze rzęski, a dzięki swojej sztywności pozwalają nałożyć mascarę i od razu wyczesać i rozdzielić ewentualne posklejane rzęski.


Mascara jest bardzo czarna i od razu po otwarciu dość rzadka, jednak nie wodnista i da się nią malować bez pozostawiania do podeschnięcia. Na moich długich ale rzadkich rzęskach daje fantastyczny efekt delikatnego podkreślenia długości i wyraźnego dodania objętości. Rzęsy są pogrubione ale nie obklejone przesadnie tuszem. Gdy lekko podeschła efekt jest jeszcze lepszy, a wydłużenie wyraźniejsze. 


Dodatkowo mascara ma dobrą trwałość. Moje oczy są teraz trochę problematyczne bo mocne słońce powoduje ich łzawienie. Mascara zniosła to dobrze, mała łezka nie rozmazała jej po całym policzku. Nie zauważyłam też by tusz się odbijał, osypywał czy rozmazywał nawet przy wielu godzinach noszenia. 


Kolejnym odkryciem z tego pudełka jest puder ryżowy wzbogacony o ekstrakt z mrożonego wina. Wiele dobrego słyszałam o sypkich pudrach tej marki, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji ich testować. Bardzo żałuję, bo puder okazał się naprawdę świetnym utrwalaczem makijażu, a do tego dobrze matowi. Jak pewnie większość z Was w gorącym okresie letnim muszę bardziej matowić skórę w strefie T by uniknąć zbędnego świecenia. Mój ulubiony puder nie zawsze dawał radę w takich ekstremalnych temperaturach i często wymagał poprawek w ciągu dnia. Ten daje ładny, trwały mat na wiele godzin. Nie bieli twarzy i nie zauważyłam też by przesuszał moją suchą skórę. 
Dodatkowy plus za wygodne opakowanie. Obracany mechanizm pozwala blokować wydostawanie się pudru przez co produkt się nie marnuje i nie rozsypuje nawet gdy noszę go w torebce. 


Nieco mniej sprawdziły mi się podkłady. Trafiły do mnie dwa,  Double Skin Aqua i Double Skin Matt. Niestety oba są w odcieniu 20 naturalnym więc są dla mnie o wiele za ciemne, zwłaszcza, że ciemnieją po nałożeniu o około jeden ton. Mimo to zdecydowałam się je ponosić w dni, gdy nie wychodziłam z domu i efekt na skórze mi się podobał. Mimo różnych wykończeń oba mogą pochwalić się niezłą trwałością i kryciem średnim w kierunku mocnego. Ładnie pracują ze skórą więc wyglądają naturalnie i nie obciążają cery. Spodobały mi się na tyle, że rozważam poszukanie ich w jaśniejszych odcieniach i przeprowadzenie dłuższych, rzetelniejszych testów.


Wersja Double skin Aqua to lekki nawilżający podkład przeznaczony do cery suchej. Według zapewnień producenta ma tworzyć na twarzy lekki wodoodporny film. Zgadzam się, że jest dość lekki, ale wodoodporności niestety nie sprawdzałam. Zawiera kompleks witamin A, C, E i F oraz aminokwasy jedwabiu, dzięki czemu odżywia i nawilża wrażliwą skórę twarzy. Na skórze daje lekkie, mokre wykończenie. Mam wrażenie, że lekko zastyga, ale nadal pozostaje wizualnie mokry więc dla mnie koniecznie wymaga przypudrowania.
Double Skin Matt jest matującą wersją podkładu do cery mieszanej i tłustej, Absorbuje nadmiar sebum tworząc na twarzy lekki, matowy film. Specjalnie rozdrobnione pigmenty zapewniają jednolity kolor. Optycznie wygładza zmarszczki i także zawiera kompleks witamin. Nie wiem czy osobiście zgodzę się z wygładzaniem zmarszczek bo pod oczy go nie nakładałam, ale wydaje mi się, że raczej ich nie ukryje, ale na pewno nie podkreśli przez to, że zastyga i nie będzie się zbierał w liniach mimicznych. Dla mnie nie wymaga pudrowania ale bardzo tłusta cera na pewno będzie tego wymagała. Ma nieco lepszą trwałość niż wersja Aqua i daje matowe wykończenie ale bez papierowego, płaskiego efektu.


Z całej paczki jedynym dużym rozczarowanie okazały się cienie. Duże opakowania wyglądały bardzo obiecująco, ale spodziewałam się po nich czegoś więcej. Matowy cień Kashmir w opakowaniu wyglądał na jasny waniliowy beż. Niestety okazał się ciemniejszy na skórze niż w opakowaniu i bardziej różowo-beżowy więc nie do końca pasuje mojej urodzie. Cień glam spodobał mi się już bardziej bo okazał się neutralnym jasnym brązem z deliaktnymi różowymi drobinkami. Niestety na powiece jego efekt nie powala intensywnością. Dlatego cienie niekoniecznie sprawdzą się makijażowym freakom oczekującym mocnej pigmentacji i oszałamiających efektów, ale dla osób, które szukają czegoś lekkiego i delikatnego do dziennych makijaży, czym nie zrobią sobie plam i zbyt mocnych krawędzi w makijażu to może okazać się ciekawy wybór.


Gdybym miała jednak wskazać jeden hit tej paczki zdecydowanie wskazałabym na bazę. Paese Hydro Base okazała się produktem działającym cuda! Według producenta ma nie tylko przygotowywać skórę pod makijaż i wydłużać jego trwałość, ale też dzięki zawartości takich składników jak kwas hialuronowy czy Peptydy ma delikatnie pielęgnować skórę w ciągu dnia, koić, łagodzić podrażnienia, walczyć ze starzeniem i utratą nawilżenia. Obietnice duże jak na zwykłą bazę pod makijaż, ale po kilkunastu użyciach muszę przyznać, że to chyba działa. Po nałożeniu tej bazy mam uczucie jakbym nałożyła lekki nawilżający krem. Skóra jest miękka, miła i jakby lekko rozpromieniona. Pozostawia bardzo, bardzo delikatnie lepką powłokę na skórze przez co podkład lepiej się do niej przyczepia, ale jednocześnie jest bardzo komfortowa w noszeniu i nawet jeśli nie nałożę kremu mam wrażenie nawilżonej skóry


Jakbym miała podsumować tę część to zdecydowanie najbardziej polecam Wam spróbować bazy pod makijaż. Moim zdaniem to najlepsza baza dla skóry suchej jaka trafiła kiedykolwiek w moje ręce. Zapraszam Was też na stronę Paese gdzie możecie zobaczyć inne produkty marki. Zachęcam też do wyczekiwania kolejnej części, tam dopiero będzie kolorowo!

Dzięki i do następnego :*

15 komentarzy:

  1. moja koleżanka chwaliła tę bazę pod makijaż ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę dobra baza, mi się świetnie sprawdza :)

      Usuń
  2. mam parę kosmetyków z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię kosmetyki tej firmy - chociaż mam ich tyle co nic ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam ich niewiele, jak się nie mylę to moje pierwsze spotkanie z produktami tej marki :)

      Usuń
  4. Miałam kilka rzeczy tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nigdy nie miałam nic z tej firmy. Ale słyszałam wiele dobrego o tym pudrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puder swego czasu był dość kultowym produktem więc cieszę się, że w końcu go wypróbowałam :)

      Usuń
  6. lubię ich cienie są naprawdę dobrej jakości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi akurat cienie średnio przypadły do serca, ale wydaje mi się, że to kwestia gustu, zależy jaką konsystencję ktoś lubi i do czego jest przyzwyczajony :)

      Usuń
  7. Cienie mają bardzo ładne kolory <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, kolory są śliczne :)
      Również Cię pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ostatnio bardzo polubiłam się z kosmetykami Paese ;) Lubię ich puder HD, korygującą bazę pod makijaż i podkład Aqua. Myślę jednak, że powinni trochę zejść z ceny. Trochę są zawyżone moim zdaniem. Podkład za 70zł gdzie w drogerii dobry podkład kupimy za 30zł (Revlon CS w promocji).
    Zostaję i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.