Jesienny Joybox

niedziela, 11 grudnia 2016
Joybox to było pierwsze pudełko kosmetyczne na jakie się kiedykolwiek zdecydowałam. Co prawda nie kupuję regularnie, a jedynie gdy zawartość wyjątkowo mi się spodoba, ale to już drugie moje pudełko. Nie widziałam sensu pokazywać wam boxa zaraz po zakupie bo jego zawartość zawsze jest jawna, także pokazuję gdy już przetestowałam większość produktów. Od razu powiem, że tym razem także Joybox mnie nie zawiódł!

 

Produkty Vianek to coś, co zawsze znajduje się w pudełeczku. Także i tym razem jestem zadowolona z obu produktów. Olejek do włosów ma cudowny zapach, w którym jestem absolutnie zakochana. Nie tylko sprawia, że włosy pachną długo i cudownie, ale także świetnie nadaje się do olejowania włosów lub do mieszania odrobinki z maską. Za to toniku nie jestem w stanie docenić w 100% gdyż nie używam go regularnie. Zauważyłam jednak, że gdy go używam włosy mniej się puszą przy skórze i mniej elektryzują, dodatkowo daje przyjemne uczucie chłodzenia i pachnie dzieciństwem.


Serum w kremie na końcówki firmy Bumble and bumble to produkt, który sama mogłam sobie wybrać do pudełka i chyba żałuję. Jest tak cudowne, że nie będę mogła bez niego żyć i będę zmuszona kupować regularnie chociaż wcale nie jest tanie! No ale efekty są warte każdej ceny - włosy po jego użyciu są idealnie gładkie, mięciutkie i nie puszą się. Stosowany zarówno na sucho jak i na mokro daje fantastyczne efekty, moje włosy go kochają!



Kryształki do kąpieli trafiły mi się o zapachu lawendy i bardzo się z tego cieszę. Bardzo uprzyjemniły kąpiel, a relaksujący zapach lawendy pomógł się odprężyć po ciężkim dniu. Szkoda, że opakowanie jest tylko na raz, wolę produkty w większych opakowaniach więc jeśli spotkam te kryształki w jakimś dużym opakowaniu to chętnie kupię ponownie.


Serum LashVolution to chyba produkt, dla którego większość osób skusiło się na tego boxa. Dla mnie również był to decydujący produkt. Używam regularnie odkąd tylko dostałam pudełeczko i widzę pierwsze efekty. Jeszcze trochę czasu kuracji przede mną, ale na pewno na koniec dam znać jaki był efekt końcowy. Na szczęście mnie nie uczuliło ani nie podrażniło także bardzo się cieszę.


Skarpetki złuszczające z Bielendy to kolejny produkt, którego byłam bardzo ciekawa. Akurat planowałam zakupić coś na stopy więc zakup pudełka tym bardziej był dla mnie uzasadniony. Efekty są dobre, skarpetki działają, ale nie podoba mi się ich forma - skarpetki osobno i osobno płyn w saszetkach, ktory trzeba samodzielnie wlać do środka. Jakoś nie przekonała mnie ta forma, zwłaszcza, że tego płynu spokojnie starczyłoby na dwa użycia.



Podsumowując jestem z pudełeczka po raz kolejny zadowolona. Na to zimowe się chyba nie zdecyduję, ale zobaczymy, może kolejne trafi w moje ręce? 

Jeśli macie jakieś doświadczenia z boxami urodowymi to koniecznie dajcie znać, jakie są wasze ulubione i jakie warto zasubskrybować!

Dzięki i do następnego :*

7 komentarzy:

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.