Kobo My Favourite Colors | Recenzja i zamienniki

wtorek, 30 stycznia 2018
Witajcie!
Dzisiaj chciałabym Wam bliżej przedstawić paletkę, która została moim ulubieńcem minionego roku i już po pierwszym użyciu zawojowała moim sercem! Wiem, będę kusić, bo paletka jest ciężko dostępna - nie tylko mi się spodobała i wszędzie jest wykupiona. Wiem też, że było jej już mnóstwo w internecie, ale muszę podzielić się tutaj swoją radością i zapytać, czy chcielibyście zobaczyć jakieś makijaże z jej użyciem?
Wiem, że ta paleta, po tym jak się wyprzedała, pojawiała się ponownie w sprzedaży, ale z racji, że jest to edycja limitowana, nie wiem czy będzie pojawiała się nadal. Na wszelki wypadek zrobiłam reseach i napiszę Wam przy konkretnych kolorach jakimi cieniami możecie zastąpić poszczególne odcienie. Mimo wszystko jeśli paletka będzie nadal dostępna to polecam się zaopatrzyć właśnie w nią!


Paletka Kobo My Favourite Colors została skomponowana przez Daniela Sobieśniewskiego- makijażystę, którego podziwiam, więc tym bardziej musiałam mieć tą paletkę! Kompozycja dziewięciu cieni mieści się w małym, kartonowym opakowaniu, które bardzo cieszy moje oko - jest klasyczne i proste. Do tego jest lekkie i kompaktowe więc idealne na podróż lub do kuferka wizażysty. 

Cienie wchodzące w skład paletki My Faourite Colors są najcudowniejszymi cieniami z jakimi miałam kiedykolwiek styczność! Aksamitne w konsystencji, doskonale chwytają się pędzla i z łatwością przenoszą z narzędzia na skórę powieki. Mają doskonałą pigmentację, ale jednocześnie dość łatwo się rozcierają więc praca z nimi jest niesamowicie łatwa. Zwykle wadą mocno napigmentowanych cieni jest to, że się osypują. Tutaj nie zauważyłam by ten problem występował w skali utrudniającej makijaż. Cienie co prawda osypują się w trakcie malowania, ale w minimalnym stopniu więc spokojnie mogę nałożyć najpierw podkład i korektor bez obawy, że drobinki cieni zniszczą mi makijaż.


Ta paletka nie tylko funduje nam cudowną jakość i łatwość pracy, ale także piękne, modne kolory cieni. Kompozycja jest bardzo udana i pozwala poszaleć z makijażem. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby była to paletka uniwersalna. Nie sprawdzi się u każdego bo brak jej klasycznych, dziennych kolorów pasujących każdemu. Zdecydowanie jest to paleta dla odważnych i dla każdego, kto dobrze czuje się w ciepłych, czerwonych odcieniach. To doskonała opcja na urozmaicenie swojego makijażu lub do wykonania makijażu wieczorowego, chociaż ja nie ukrywam, że używam jej na co dzień. No bo czemu nie, każdy maluje się tak, jak lubi, prawda?

Przejdę w końcu do kolorów, bo to jest to, co przyciągnęło mnie do tej palety. Po udanej przygodzie z paletką Lovely Peach Desire [KLIK] uznałam, że trzeba rozszerzyć swoją paletę barw o czerwienie i kolejne odcienie pomarańczy. Ta paletka dała mi wszystko, czego potrzebowałam!


21 to odcień ciepłej, soczystej pomarańczy niemal wpadający w neon. Niesamowicie intensywny o metalicznym wykończeniu. Kremowy w konsystencji, najlepiej nakłada się palcem lub mocno zbitym pędzelkiem ruchem wklepującym. Przy lżejszym nakładaniu wychodzą z niego bardziej brzoskwiniowo- koralowe tony jednak nadal zachowuje swoją intensywność. (podobny odcień: Sephora 244)

20 jest bardzo nieoczywisty. Trochę różowy, trochę pomarańczowy- nie wiem jak opisać prawidłowo ten kolor ani jak Wam przekazać jaki jest nietypowy bo nawet na zdjęciach nie wygląda tak, jak na żywo. To taki trochę brzoskwiniowy koral o metalicznym wykończeniu. Tak jak poprzednik najlepiej wygląda nakładany palcem ale przy lekkim nakładaniu nadal zachowuje swój intrygujący odcień. (podobny kolor: Glam Shop Świecąca Morela)

19 Ten kolor, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się być zwyczajny i wręcz nudny to po nałożeniu na skórę ujawnia jak bardzo jest wyjątkowy. Również ma metaliczne wykończenie i tak samo jak poprzedni odcień rozciera się sam w siebie. Kolor jest bardzo nietypowy i chyba pierwszy raz spotykam się z takim odcieniem. Trochę miedziany, trochę różowy, a pod ospowiednim kątem wychodzi z niego trochę złota. Absolutnie piękny ale strasznie ciężko znaleźć dla niego godny zamiennik (chyba najbardziej podobny jest pigment inglot 126)


24 jest przeze mnie wręcz nadużywany. To odcień wytrawnego wina. Głęboki czerwony z brązowymi tonami, który przy lekkim nakładaniu rozciera się w ciemne bordo. Ma matowe wykończenie i niestety jest najsłabiej napigmentowany z całej dziewiątki. Wymaga przez to nieco więcej pracy przy nakładaniu ale moim zdaniem warto! (podobny do inglot 301)

23 to kolor chyba najspokojniejszy z całej palety. Ma matowe wykończenie i boską pigmentację, a mimo to, nie sypie się prawie wcale. Przyjemny, ciepły, ceglany odcień sprawdzi się nawet w codziennych makijażach (podobny do szóstego cienia z paletki Peach Desire)

22 to hit tej palety i dla niego jednego warto ją kupić. Ciemna, głęboka czerwień o chłodnawym podtonie i matowym wykończeniu. Kolor dość trudny bo łatwo nim uzyskać efekt zmęczonego oka, ale umiejętnie w komponowany w makijaż robi duże wrażenie. Wbrew pozorom pozwala na stworzenie z nim wielu różnych makijaży. (Tango z Glam shopu wygląda dość podobnie)


Myślałam, że koloru numer 25 nie będę używać bo źle się czuję w różach. Ten jednak różem nie jest. Nie jest różem oczywistym. Ma w sobie coś  z różu, ale zgaszonego i brudnego, dość ciemnego i zabarwionego fioletem. To kolor, który był bardzo modny ponad dwa lata temu czyli tak zwana marsala i mimo, że w palecie wygląda jakoś tak nieciekawie, to jednak na oku dodaje jednocześnie charakteru jak i świeżości makijażowi. (Marsala z Glam Shopu wydaje się być dobrym zamiennikiem)

26 kojarzy mi się z niedźwiedziem. Pewnie się teraz ze mnie śmiejecie, ale jak używam tego koloru to mam przed oczami niedźwiedzia. Pewnie przez jego brunatny kolor. Myślę, że więcej nie trzeba mówić o tym kolorze, bo chociaż zachwyca pigmentacją i przyjemnością używania to kolor jest dość oczywisty

09 to po prostu czerń. I wydaje się, że nic więcej nie trzeba o nim mówić, bo czarny to czarny, ale muszę wspomnieć o tym, że jest to czerń naprawdę dobra. Jak poznać, że firma będzie miała dobre cienie? Po cieniu czarnym, jeśli - tak jak ten z Kobo - będzie dobrze napigmentowany, głęboki i nie będzie rozcierał się w szarość czy jakiś brudny nieokreślony kolor, to znaczy, że trafiliście na dobrą jakość. Ten jest świetnej jakości!


Jak się domyślacie podsumowanie może być tylko jedno. Za cenę niewiele ponad 50 zł dostajemy rewelacyjnej jakości cienie, którymi świetnie się pracuje i które powalają pigmentacją. Pozwalają stworzyć wiele cudownych makijaży i idealnie wpisują się w makijażowe trendy. Nietypowe kolory i różnorodne wykończenie są dodatkowym atutem tej palety, więc jeśli uda Wam się ją jeszcze upolować to zdecydowanie zachęca, bo naprawdę Warto!

Mam nadzieję, że jeśli ktoś jeszcze nie zdobył tej paletki, to uda mu się ją upolować. Dajcie znać, jak Wam się podobają takie kolory!
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Złote łzy | Zdobienie

wtorek, 23 stycznia 2018
Witajcie!
Jak Wam mijają ostatnie dni stycznia? Ja standardowo - jestem chora. Dlatego właśnie nie lubię zimy, wystarczy, że popatrzę na śnieg z bliska i od razu rozkłada mnie jakieś choróbsko. Staram się jednak nie poddawać bo głupio by było paść przed samą sesją, prawda? Nic mi tak nie poprawia nastroju jak nowe, ładne paznokcie więc zdobienie musiało być! Tym razem coś, co sprawdzi się na karnawał - ciemne tło, mnóstwo złota i kamyczki - na bogato i w eleganckim połączeniu kolorystycznym! Zapraszam do oglądania!





Mam nadzieję, że mój manicure stanie się dla Was inspiracją, jeśli planujecie jeszcze jakieś karnawałowe imprezy!
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Śnieżynki w granacie i srebrze | Zdobienie

piątek, 19 stycznia 2018
Witajcie!
Czy jest tu ktoś, do kogo zima jeszcze nie zawitała? Ja co prawda śnieg lubię tylko przez okno, bo jednak zmarzluch ze mnie okropny. Mimo wszystko doceniam jego urodę i inspirujący klimat zimy, dlatego swój ostatni manicure postanowiłam stworzyć właśnie z tego, co najbardziej kojarzy mi się z zimą - taką prawdziwą, słoneczną i ze śniegiem, a nie jak do tej pory było - błotem i wszechobecną szarością. 
Co jest najpiękniejsze w zimie? Oczywiście oświetlony słońcem śnieg, który skrzy się milionami drobin, oraz wyjątkowe zimowe niebo - głębokie, granatowe i rozświetlone gwiazdami. Po zmieszaniu tego wszystkiego wyszedł mi taki mani - mam nadzieję, że Wam się spodoba!





Poczuliście zimową magię, czy tak jak ja nie przepadacie za śniegiem?
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Nowości listopad i grudzień | NEW IN

środa, 17 stycznia 2018
Witajcie!
Sama bardzo lubię oglądać zakupy na blogach i vlogach bo można podejrzeć sporo ciekawych produktów, zwłaszcza nowości dostępnych na rynku. Sama jednak jakoś zaniedbałam tą serię na swoim blogu i od bardzo długiego czasu nie było posta z nowościami. Częściowo wynika to z tego, że od wielu miesięcy kupuję po prostu mniej kosmetyków  - mam ich sporo więc trochę lepiej zastanowię się zanim wrzucę do koszyka kolejną rzecz. Skupiam się też na innych wydatkach - wprowadzam zmiany w mieszkaniu, w swojej garderobie oraz większą wagę przykładam do produktów pielęgnacyjnych więc mniej środków mogę przeznaczyć na kolejne makijażowe zachcianki. Chciałabym jednak wrócić do pokazywania nowości żeby -  jeśli coś Was zainteresuje - pokazać to w pierwszej kolejności.

W ostatnim czasie miałam ogromną fazę na palety cieni! Mówiłam już chyba o tym, ale naprawdę, jak nigdy nie czułam przesadnej potrzeby posiadania kolejnych egzemplarzy, tak w ostatnim czasie ciągle coś się do mnie uśmiecha ze sklepowych półek, ciągle mam chęć na coś nowego i wiecznie czegoś mi brakuje do szczęścia. Sama tego nie rozumiem, ale wiecie, czasem ciężko zapanować nad taką palącą potrzebą. Jak ktoś wie jak to powstrzymać to bardzo proszę o rady. 


Jak już się tak przyznałam do tych cieni to od nich zacznę. Paleta Makeup Revolution Chocolate Vice podobała mi się od bardzo dawna, pare razy przymierzałam się do niej ale ostatecznie rezygnowałam z zakupu. Teraz w końcu postanowiłam ją kupić i nie wiem jak mogłam bez niej żyć. Nie dość, że ma w sobie cudowne złote odcienie, które kocham, to jeszcze śliczne róże i brzoskwinie, które pasują do modnych ostatnio bordowych makijaży.


Niedługo po zakupie tej palety przemogłam się żeby spróbować odcieni, które są ostatnio bardzo modne. Nie wiedziałam, czy odcienie pomarańczu będą pasować do mojego typu urody, ale bardzo podobają mi się takie skrajnie ciepłe makijaże więc postanowiłam spróbować. W ten spodób odkryłam w sobie nie tylko miłość do takich barw, ale też jedną z najlepszych paletek w mojej kolekcji - Lovely Peach Desire. Jeśli ktoś jeszcze nie zna tej paletki to zapraszam do wpisu o niej TUTAJ


Na początku grudnia moją kolekcję zasiliły dwa kolejne skarby - Mikołaj uważnie przeczytał mój list i w mikołajki znalazłam w bucie cudowną paletkę Kobo My Favourite Colors skomponowaną przez Daniela Sobieśniewskiego. Skoro przekonałam się do czerwieni i pomarańczy na swoich powiekach to nie mogłam przecież nie powzdychać do tej paletki. Jest cudowna i jeśli tylko lubicie takie kolory to koniecznie musicie ją zdobyć!


Ostatnią już paletką w tym wpisie jest paleta Blask i Cienie z Glam-Shopu. Skusiły mnie cudowne holograficzne brokaty, którymi najchętniej wymalowałabym się teraz cała! Paletkę dostałam od tego samego Mikołaja, co paletkę z Kobo, ale tym razem znalazłam ją pod choinką! Kto jej nie zdobył niech żałuje, bo nie tylko brokaty są w niej cudne. Cienie są wyjątkowe, świetnie napigmentowane, a oprócz uniwersalnych odcieni znajdziemy tu także sporo nietypowych, wyjątkowych kompozycji. Myślę, że na długo pozostanie moją ulubioną paletą.


Paletek na razie tyle, ale to nie koniec nowości do oczu. Drugim małym skarbem, który trafił do mnie w Mikołajki jest pigment z Kobo. Posiadam odcień 601 i jestem nim absolutnie zachwycona! Niby delikatny różowiutki, ale na ciemnych kolorach pokazuje swoją moc. Nawet nijaki makijaż nabiera charakteru, gdy dodam go na powieki. Żałuję, że tak późno przekonałam się do sypkich pigmentów, bo teraz odczuwam straszne niedobory tego typu błyskotek!



Ostatnie dwie nowości to produkty pielęgnacyjne. Potrzebowałam kremu pod oczy bo zużyłam już wszystkie swoje zapasy, a na promocji znalazłam zestaw z jednej z moich ulubionych marek - Vianek. W zestawie znalazł się krem pod oczy oraz płyn micelarny- tonik 2w1. O ile z kremu pod oczy jestem zadowolona i myślę, że będę do niego wracać, to jednak drugi produkt okazał się dla mnie średniakiem.  Słabo radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Nie oczyszcza wystarczająco dobrze i za każdym razem gdy próbowałam go użyć do demakijażu okazywało się, że na skórze pozostawało jeszcze sporo resztek makijażu. Pozostawia jednak fajne uczucie na skórze i przyjemnie odświeża więc używam go jako toniku lub do przecierania twarzy w ciągu dnia, gdy nie noszę makijażu.

To już wszystkie nowości! Dajcie znać co ciekawego wy ostatnio kupiliście! 
Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »

Najlepsze kosmetyki roku 2017 | Ulubieńcy

niedziela, 14 stycznia 2018
Witajcie!
Rok 2017 minął mi naprawdę nie wiadomo kiedy! Dopiero co pisałam ulubieńców roku 2016, a tu już znów mamy styczeń i należałoby przedstawić Wam kolejnych ulubieńców. 
Z moim makijażem ostatnio sprawa się trochę skomplikowała. Zawsze lubiłam eksperymenty, ale tym razem naprawdę sporo szalałam i testowałam. Jednocześnie w wielu kategoriach mam swoje sprawdzone produkty od lat i nie mam ochoty ich zmieniać. Dlatego też nie zobaczycie tu ulubieńców z każdej kategorii bo nie widzę sensu się powtarzać - jeśli czegoś tu nie znajdziecie to zapraszam do moich wcześniejszych postów z ulubieńcami - tam na pewno znajdzie się kosmetyk, który zawładnął moim sercem na tyle, że nie znalazłam dla niego godnego zamiennika. 
W tym roku miałam szaloną fazę na palety cieni. Zawsze miałam ich sporo i sporo też mi się podobało, ale w ostatnich miesiącach w moje ręce trafiło mnóstwo paletek i nie mogłam po prostu wybrać jednej ulubionej bo kocham je wszystkie!


Jako pierwszą pokażę Wam mój najnowszy nabytek, który mimo, że mam krótko to z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest rewelacyjna i kto jej nie kupił niech żałuje. Paletkę Blask i Cienie z Glam-Shopu dostałam od mojego ukochanego pod choinkę i oszalałam ze szczęścia na jej widok, bo pewnie wiecie, że znalazła się na mojej liście życzeń świątecznch. Paletka jest nie tylko przepiękna sama w sobie, ale tez cudownie skomponowana. Dwa górne rzędy w osobnej palecie stanowiłyby idealny zestaw naturalnych cieni do codziennego makijażu, a dwa niższe rządki pozwalają na nieco więcej szaleństwa w makijażu. Jednak prawdziwym hitem tej palety są prasowane brokaty. Trzy mieniące się holograficznie i jeden złoty - prawdziwe rarytasy dla każdej fanki makijażu i idealne uzupełnienie karnawałowych looków.


Paletka Lovely Peach Desire to moje odkrycie nie tylko dlatego, że jest tania i świetnej jakości. Ta paletka przekonała mnie do najmodniejszych kolorów roku. To zdecydowanie eksperyment, który otworzył mnie na czerwienie, których do tej pory nie lubiłam. Przez dłuższy czas jej nadużywałam w swoim makijaż, a i teraz nie wyobrażam sobie że miałoby zabraknąć jej w mojej kosmetyczce, bo zawiera rewelacyjne odcienie, które nawet dziennemu makijażowi dodadzą nieco modnego charakteru. 


Paletka Kobo My Favourite Colours by Daniel Sobieśniewski była kolejnym prezentem z mojej świątecznej listy - tajemniczy Mikołaj podarował mi ją dzień po tym, jak na blogu napisałam, że chciałabym ją dostać - więc jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości to Mikołaj czyta Blogi! A wracając do samej palety to uważam, że ma najlepszą jakość ze wszystkich posiadanych przeze mnie cieni. Cudowna konsystencja, zabójcza pigmentacja i rewelacyjne kolory - intensywne i modne! Czuję niedosyt i liczę, że Kobo wypuści jeszcze kilka szalonych paletek w tej formule. 


Kończąc powoli temat makijażu oka to przypomnę, że oprócz fazy na cienie mam też ostatnio fazę na błyszczące rzeczy. Brokaty i pigmenty to produkty, których wyszukuję w ofercie marek i wręcz nieprzyzwoicie pożądam. Ten cudny pigment z pozoru wydaje się nudny i nieszczególny, ale na skórze ujawnia swoją moc. Pozornie bezbarwny mieni się na przyjemny dla oka różowy odcień - ot, taka dzienna błyskotka co lekkich rozświetlonych makijaży. Kto tak myśli niech spróbuje tego pyłku na ciemnej bazie - dopiero wtedy pokazuje swoją prawdziwą moc! Tak w skrócie - dla mnie rewelacyjny produkt i na pewno zakupię więcej kolorów!


Temat makijażu oka już zakończyliśmy, ale nadal pozostaniemy w temacie błysku -  Wibo wypuściło jakiś czas temu odważną paletkę kolorowych rozświetlaczy - wiedziałam, że muszę ją zdobyć! Kolory są naprawdę dość odważne, bo jednak fiolet, zieleń czy niebieski nie są zbyt oczywistym wyborem, ja jednak śmiało używam ich nawet na co dzień. Są intensywne, mocno błyszczące, a kolor jest naprawdę widoczny na skórze jeśli złapie trochę światła. Niby opcja dla odważnych ale makijaż to przecież zabawa i warto zaszaleć, dlatego jeśli ktoś z Was ma ochotę na kolorowy rozświetlacz, ale trochę się boi to zachęcam i uwierzcie - nie ma się czego bać!


Na koniec produkt, który nie jest ani szalony, ani kolorowy, ani nawet nie jest błyszczący, ale jest po prostu rewelacyjnym produktem. Mówię tu o Hydro Bazie z Paese, która okazała się zbawieniem dla mojej skóry. Ma niesamowicie lekką konsystencję, fajnie utrzymuje makijaż twarzy i zdecydowanie makijaż na niej wygląda o wiele promienniej i bardziej lekko. Do tego daje suchej skórze uczucie komfortu i nawilżenia przez długi czas. Każdej posiadaczce suchej skóry zdecydowanie polecam!

To już wszyscy ulubieńcy. Sporo tu szalonych kolorów i wykończeń. W 2017 roku szalałam i eksperymentowałam z makijażem. I powiem szczerze - dobrze mi z tym. Nie chcę tylko oglądać szalonych makijaży w Halloween lub na Instagramie - Ja sobie pozwoliłam na szaleństwo i Wam też to polecam! Zdecydowanie w 2018 roku nie przestanę eksperymentować, więc jesli na Gdańskich ulicach zobaczycie kogoś z tęczowym rozświetlaczem czy niebieską pomadką - to ja! 
Czytaj dalej »

Bajki Disneya #1 | Lip Art

czwartek, 11 stycznia 2018
Witajcie!
To, że uwielbiam zdobienia paznokci wszyscy zapewne wiedzą. Jednak niedawno zakochałam się także w lip artach i postanowiłam spróbować swoich sił w tej dziedzinie makijażu. Zachęcił mnie do tego projekt u Miss Lilith, którego tematem były postacie z bajek Disneya. Już wcześniej myślałam o zrobieniu na blogu serii makijaży czy zdobień inspirowanych księżniczkami, a ten projekt skutecznie pchnął mnie do tego by zacząć. Dlatego dziś oficjalnie chciałabym pochwalić się swoimi pierwszymi trzema lip artami z tego tematu i zapowiedzieć serię postów, która będzie kontynuacją. Jeśli jesteście ciekawi moich pierwszych kroków to zapraszam do zobaczenia poniższych zdjęć. Pamiętajcie, że dopiero zaczynam więc bądźcie wyrozumiali i koniecznie dzielcie się swoimi wskazówkami!


Aurora była pierwszą postacią jaka przyszła mi do głowy! To chyba pierwsza księżniczka jaką poznałam w dzieciństwie i przez długi czas była moją ulubioną postacią z bajki! Jako kilkulatka dostałam na święta kasetę z bajką o śpiącej królewnie i oglądałam ją niemal codziennie. Zachwycała mnie wtedy piękna księżniczka, jej cudowne blond loki, romantyczna historia i cudowna muzyka! Nadal gdzieś mam tą kasetę!


Przyznam się szczerze, że nigdy nie oglądałam bajki o Pięknej i Bestii i chyba muszę to nadrobić. Jako dziecko znałam Bellę z komiksów i gazetek dla małych dziewczynek i zachwycałam się jej piękną suknią. Zrobienie lip artu inspirowanego tą postacią było dość trudne, ze względu na dominujący kolor, ale gdy zobaczyłam swoją twarz z takim kolorem ust zrozumiałam, dlaczego nie ma na rynku żółtych pomadek.


Od Kopciuszka chyba zaczęła się moja miłość do butów. Przysięgam, że kiedyś zdobędę takie pantofelki i będę w nich z dumą śmigać po mieście. Może być w dyniowej karocy zaprzężonej w cztery białe myszki. A jeśli chodzi i wykonanie tego lip artu, to jeśli może być coś gorszego niż żółty na ustach to jest to z pewnością taki jasny błękit, którym nawiązałam do koloru sukienki Kopciuszka.


Na razie to tyle, ale mam jeszcze sporo pomysłów na kolejne lip arty inspirowane Disneyem. Napiszcie mi koniecznie, które usta najbardziej Wam się podobają, oraz jaką postać z bajki lubicie najbardziej!
Czytaj dalej »

Moje ulubione zdobienia z 2017 roku | BestNine

piątek, 5 stycznia 2018
Wiajcie!
Czy wszyscy odpoczęli już po świątecznym obżarstwie i sylwestrowych szaleństwach? Mam nadzieję, że tak bo przychodzę do Was z nowym postem i pytaniem! Które zdobienie na blogu podobało Wam się najbardziej? Może jest jakieś, które ktoś z Was postanowił odtworzyć na sobie? Jestem bardzo ciekawa czy w ubiegłym roku udało mi się Was zainspirować do zdobienia czegoś kreatywnego ze swoimi paznokciami! 


A poniżej moje subiektywne #2017bestnine ! Kolejność wg daty publikacji.


Pączuszki pojawiły się oczywiście w okolicach tłustego czwartku. Zdobienie słodkie i różowe, ale też dość precyzyjne przez co nie było najłatwiejsze i zajęło mi całkiem sporo czasu. Do teraz cieszę się, że mi się udało KLIK


Śnieżynki na pastelowym błękicie to kolejne precyzyjne zdobienie i moje pierwsze zrobione stylografem. Nie wyszło idealnie, ale pamiętam, że zbierałam sporo komplementów nosząc te paznokcie KLIK


Kometa była chyba najłatwiejszym zdobieniem tego roku, a mimo to wydaje mi się, że robiła wrażenie nie tylko na osobach trzecich ale też na mnie samej, bo nawiązuje do mojej miłości do kosmosu. KLIK


Te witraże to jedno z pierwszych zdobień, które pojawiły się na blogu po mojej dłuższej nieobecności na blogu i długiej przerwie od precyzyjnego zdobienia paznokci. Nie było tak łatwo wymalować równe linie, ale było mi potrzebne takie skupienie by poczuć jak strasznie tęskniłam za pisaniem! KLIK


Październik był dla mnie i moich paznokci dobrym miesiącem bo to kolejne zdobienie z tego czasu. Po tej całej przerwie głowę miałam pełną pomysłów i inspiracji, a zdobienie z motywem modnego ostatnio marmuru chodziło mi po głowie długi czas KLIK


Nie mogło tu też zabraknąć jakiegoś zdobienia Halloweenowego! Pewnie wiecie, że to jedno z moich ulubionych świąt i ulubionych okresów. Ze wszystkich tegorocznych zdobień Halloweenowych myślę, że szkieleciki, które są jedną z pierwszych moich stemplowych prób wyszły najciekawiej! KLIK


Błyszczący wzór sweterka to moja wariacja na temat tego modnego jesiennego motywu i początek mojej fazy na holograficzne rzeczy - długo się opierałam, ale teraz brokat i holo są moimi najlepszymi przyjaciółmi! Mam nadzieję, że Wam się jeszcze błyszczące rzeczy nie przejadły bo planuję kilka błyszczących postów w nowym roku! KLIK


Kolejne zdobienie z którego jestem bardzo dumna to tropikalne kwiaty na ciemnym tle. Jak widać jesienią też może być kolorowo, a kwiatowe motywy nie są zarezerwowane tylko dla wiosny i lata! KLIK


Żeby wybrać swoje ulubione świąteczne zdobienie potrzebowałam sporo czasu do namysłu, ale ostatecznie zdecydowałam się na choinkę z błyskotek - nie tylko zaspokaja moje zapotrzebowanie na błyszczące rzeczy, ale też mam wrażenie, że jest zdobieniem, które w ostatnim czasie podobało się Wam najbardziej! KLIK

To moja ulubiona dziewiątka! 
Jeśli macie swoje typy to koniecznie dajcie znać w komentarzu. A może inne zdobienie z mojego bloga przykuło Waszą uwagę najbardziej?

Dzięki i do następnego :*
Czytaj dalej »



SZABLON BY: PANNA VEJJS.