Kobo My Favourite Colors | Recenzja i zamienniki

wtorek, 30 stycznia 2018
Witajcie!
Dzisiaj chciałabym Wam bliżej przedstawić paletkę, która została moim ulubieńcem minionego roku i już po pierwszym użyciu zawojowała moim sercem! Wiem, będę kusić, bo paletka jest ciężko dostępna - nie tylko mi się spodobała i wszędzie jest wykupiona. Wiem też, że było jej już mnóstwo w internecie, ale muszę podzielić się tutaj swoją radością i zapytać, czy chcielibyście zobaczyć jakieś makijaże z jej użyciem?
Wiem, że ta paleta, po tym jak się wyprzedała, pojawiała się ponownie w sprzedaży, ale z racji, że jest to edycja limitowana, nie wiem czy będzie pojawiała się nadal. Na wszelki wypadek zrobiłam reseach i napiszę Wam przy konkretnych kolorach jakimi cieniami możecie zastąpić poszczególne odcienie. Mimo wszystko jeśli paletka będzie nadal dostępna to polecam się zaopatrzyć właśnie w nią!


Paletka Kobo My Favourite Colors została skomponowana przez Daniela Sobieśniewskiego- makijażystę, którego podziwiam, więc tym bardziej musiałam mieć tą paletkę! Kompozycja dziewięciu cieni mieści się w małym, kartonowym opakowaniu, które bardzo cieszy moje oko - jest klasyczne i proste. Do tego jest lekkie i kompaktowe więc idealne na podróż lub do kuferka wizażysty. 

Cienie wchodzące w skład paletki My Faourite Colors są najcudowniejszymi cieniami z jakimi miałam kiedykolwiek styczność! Aksamitne w konsystencji, doskonale chwytają się pędzla i z łatwością przenoszą z narzędzia na skórę powieki. Mają doskonałą pigmentację, ale jednocześnie dość łatwo się rozcierają więc praca z nimi jest niesamowicie łatwa. Zwykle wadą mocno napigmentowanych cieni jest to, że się osypują. Tutaj nie zauważyłam by ten problem występował w skali utrudniającej makijaż. Cienie co prawda osypują się w trakcie malowania, ale w minimalnym stopniu więc spokojnie mogę nałożyć najpierw podkład i korektor bez obawy, że drobinki cieni zniszczą mi makijaż.


Ta paletka nie tylko funduje nam cudowną jakość i łatwość pracy, ale także piękne, modne kolory cieni. Kompozycja jest bardzo udana i pozwala poszaleć z makijażem. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby była to paletka uniwersalna. Nie sprawdzi się u każdego bo brak jej klasycznych, dziennych kolorów pasujących każdemu. Zdecydowanie jest to paleta dla odważnych i dla każdego, kto dobrze czuje się w ciepłych, czerwonych odcieniach. To doskonała opcja na urozmaicenie swojego makijażu lub do wykonania makijażu wieczorowego, chociaż ja nie ukrywam, że używam jej na co dzień. No bo czemu nie, każdy maluje się tak, jak lubi, prawda?

Przejdę w końcu do kolorów, bo to jest to, co przyciągnęło mnie do tej palety. Po udanej przygodzie z paletką Lovely Peach Desire [KLIK] uznałam, że trzeba rozszerzyć swoją paletę barw o czerwienie i kolejne odcienie pomarańczy. Ta paletka dała mi wszystko, czego potrzebowałam!


21 to odcień ciepłej, soczystej pomarańczy niemal wpadający w neon. Niesamowicie intensywny o metalicznym wykończeniu. Kremowy w konsystencji, najlepiej nakłada się palcem lub mocno zbitym pędzelkiem ruchem wklepującym. Przy lżejszym nakładaniu wychodzą z niego bardziej brzoskwiniowo- koralowe tony jednak nadal zachowuje swoją intensywność. (podobny odcień: Sephora 244)

20 jest bardzo nieoczywisty. Trochę różowy, trochę pomarańczowy- nie wiem jak opisać prawidłowo ten kolor ani jak Wam przekazać jaki jest nietypowy bo nawet na zdjęciach nie wygląda tak, jak na żywo. To taki trochę brzoskwiniowy koral o metalicznym wykończeniu. Tak jak poprzednik najlepiej wygląda nakładany palcem ale przy lekkim nakładaniu nadal zachowuje swój intrygujący odcień. (podobny kolor: Glam Shop Świecąca Morela)

19 Ten kolor, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się być zwyczajny i wręcz nudny to po nałożeniu na skórę ujawnia jak bardzo jest wyjątkowy. Również ma metaliczne wykończenie i tak samo jak poprzedni odcień rozciera się sam w siebie. Kolor jest bardzo nietypowy i chyba pierwszy raz spotykam się z takim odcieniem. Trochę miedziany, trochę różowy, a pod ospowiednim kątem wychodzi z niego trochę złota. Absolutnie piękny ale strasznie ciężko znaleźć dla niego godny zamiennik (chyba najbardziej podobny jest pigment inglot 126)


24 jest przeze mnie wręcz nadużywany. To odcień wytrawnego wina. Głęboki czerwony z brązowymi tonami, który przy lekkim nakładaniu rozciera się w ciemne bordo. Ma matowe wykończenie i niestety jest najsłabiej napigmentowany z całej dziewiątki. Wymaga przez to nieco więcej pracy przy nakładaniu ale moim zdaniem warto! (podobny do inglot 301)

23 to kolor chyba najspokojniejszy z całej palety. Ma matowe wykończenie i boską pigmentację, a mimo to, nie sypie się prawie wcale. Przyjemny, ciepły, ceglany odcień sprawdzi się nawet w codziennych makijażach (podobny do szóstego cienia z paletki Peach Desire)

22 to hit tej palety i dla niego jednego warto ją kupić. Ciemna, głęboka czerwień o chłodnawym podtonie i matowym wykończeniu. Kolor dość trudny bo łatwo nim uzyskać efekt zmęczonego oka, ale umiejętnie w komponowany w makijaż robi duże wrażenie. Wbrew pozorom pozwala na stworzenie z nim wielu różnych makijaży. (Tango z Glam shopu wygląda dość podobnie)


Myślałam, że koloru numer 25 nie będę używać bo źle się czuję w różach. Ten jednak różem nie jest. Nie jest różem oczywistym. Ma w sobie coś  z różu, ale zgaszonego i brudnego, dość ciemnego i zabarwionego fioletem. To kolor, który był bardzo modny ponad dwa lata temu czyli tak zwana marsala i mimo, że w palecie wygląda jakoś tak nieciekawie, to jednak na oku dodaje jednocześnie charakteru jak i świeżości makijażowi. (Marsala z Glam Shopu wydaje się być dobrym zamiennikiem)

26 kojarzy mi się z niedźwiedziem. Pewnie się teraz ze mnie śmiejecie, ale jak używam tego koloru to mam przed oczami niedźwiedzia. Pewnie przez jego brunatny kolor. Myślę, że więcej nie trzeba mówić o tym kolorze, bo chociaż zachwyca pigmentacją i przyjemnością używania to kolor jest dość oczywisty

09 to po prostu czerń. I wydaje się, że nic więcej nie trzeba o nim mówić, bo czarny to czarny, ale muszę wspomnieć o tym, że jest to czerń naprawdę dobra. Jak poznać, że firma będzie miała dobre cienie? Po cieniu czarnym, jeśli - tak jak ten z Kobo - będzie dobrze napigmentowany, głęboki i nie będzie rozcierał się w szarość czy jakiś brudny nieokreślony kolor, to znaczy, że trafiliście na dobrą jakość. Ten jest świetnej jakości!


Jak się domyślacie podsumowanie może być tylko jedno. Za cenę niewiele ponad 50 zł dostajemy rewelacyjnej jakości cienie, którymi świetnie się pracuje i które powalają pigmentacją. Pozwalają stworzyć wiele cudownych makijaży i idealnie wpisują się w makijażowe trendy. Nietypowe kolory i różnorodne wykończenie są dodatkowym atutem tej palety, więc jeśli uda Wam się ją jeszcze upolować to zdecydowanie zachęca, bo naprawdę Warto!

Mam nadzieję, że jeśli ktoś jeszcze nie zdobył tej paletki, to uda mu się ją upolować. Dajcie znać, jak Wam się podobają takie kolory!
Dzięki i do następnego :*

6 komentarzy:

  1. Mam wersję Rose Brown i ją uwielbiam. Za tę kasę jakoś jest znakomita

    OdpowiedzUsuń
  2. Super paletka! :*
    Zaobserwowałam Twojego bloga i dołączyłam do grona czytelników, więc będę tutaj wpadać częściej. Byłoby niezmiernie miło, gdybyś i Ty mnie odwiedziła i odwdzięczyła się :*
    https://luxwell99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne kolory - choć wolę makijaże w jaśniejszych odcieniach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna kolorystyka! Nie mogę się napatrzeć 😊

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.