Lovely Extra Lasting | Hit 2014
<a href="http://www.bloglovin.com/blog/10356869/?claim=rmj5qpjux6j">Follow my blog with Bloglovin</a>
Dziewczyny, na samym początku chcialabym wam podziękować, ze tak licznie ostatnio odwiedzacie mój blog! Dziękuję za mnóstwo komentarzy, które ostatnio dostałam, nawet nie wiecie jakiego mi to dało kopa pozytywnej energii i przede wszystkim chęci do pisania! A raczej, że chętniej teraz dla was piszę możecie zauważyć, bo posty zamiast pojawiać się dwa razy w tygodniu w tej chwili pojawiają się co drugi dzień! Dziękuję, że jesteście :*
Dziewczyny, na samym początku chcialabym wam podziękować, ze tak licznie ostatnio odwiedzacie mój blog! Dziękuję za mnóstwo komentarzy, które ostatnio dostałam, nawet nie wiecie jakiego mi to dało kopa pozytywnej energii i przede wszystkim chęci do pisania! A raczej, że chętniej teraz dla was piszę możecie zauważyć, bo posty zamiast pojawiać się dwa razy w tygodniu w tej chwili pojawiają się co drugi dzień! Dziękuję, że jesteście :*
Niedawno pokazywałam wam swoich ulubieńców minionego roku [KLIK]. Postanowiłam pokazać wam ich bliżej, gdyż to kosmetyki, na które naprawdę warto zwrócić uwagę! Zacznę od supertrwałych pomadek w płynie od Lovely. Jeśli uważnie czytacie moje posty wiecie, że pokochałam je od pierwszego użycia!
Zacznę od opakowania, które jest całkiem przyjemne dla oka. Prosty design z czarną nakrętką, wykonane z grubego, porządnego plastiku, któremu nie straszne będą upadki nawet z dużej wysokości. Zaskoczyło mnie to, że napisy się nie ścierają mimo przechowywania w kosmetyczce, noszenia w torebkach, walizkach i kieszeniach. Mieszczą w sobie 6 ml produktu i kupić je możemy za około 9 złotych.
Pomadki pięknie pachną, owocowo, jakimiś cytrusami. Wiem, że znam ten zapach, ale nie mogę przypomnieć sobie skąd.
Trwałość produktu oceniam jako idealną. Moim pierwszym kolorem był ostry róż, więc każdy ubytek w kolorze zostałby przeze mnie od razu dostrzeżony. Ale dostrzegać nie było czego. Produkt utrzymuje się przez długie godziny, nie straszne mu pocieranie, gadanie, różnego rodzaju napoje ani nawet posiłki (no dobra, te bardziej "mokre" go pokonują). Nie odbija się na szklankach ani ustach ukochanego. Nie przyklejają się do niego włosy, przez co nie roznosi się po całej twarzy. Używając tego produktu mam pewność, ze pozostanie na moich ustach w perfekcyjnym stanie.
Wykończenie jest BARDZO matowe i wymaga idealnych ust, gdyż każda sucha skórka zostanie przez niego podkreślona. Do tego, jak to zwykle z matowymi produktami bywa, może przesuszać usta, więc stosując go musimy zadbać o odpowiednią pielęgnację. Oczywiście można nałożyć na niego pomadkę lub nawilżający błyszczyk, ale znacznie obniży to trwałość produktu.
Numerek 01 to bardzo ładny odcień nude. Neutralny, naturalny zgaszonego różu z nutką beżu. Nie jest ani przesadnie ciepły, ani zbyt siny i myślę, ze będzie pasował bardzo wielu typom urody. Doskonały do noszenia na co dzie, niezobowiązujący, pasował będzie do każdego makijażu i każdej stylizacji. Idealny do szkoły, pracy i w sumie na każdą inną okazję. Przyglądając się zdjęciom możecie zauważyć, że różni się nieco od pozostałych dwóch kolorów. Ma dość duży aplikator z kosmatej gąbeczki ściętej pod skosem. Produkt jest gesty, kremowy i dobrze napigmentowany jednak podczas aplikacji trzeba uważać, żeby nie porobiły się prześwity. W przeciwieństwie do numerów 02 i 03 troszeczkę się lepi po zastygnięciu.
02 jest mocnym różem, który trafił do mnie jako pierwszy. Ma raczej neutralną tonację, ale już nie każdemu będzie pasował. Jak widać (po umazanym "patyczku") różni się w swojej formule od nudowego kolegi. Aplikator jest mniejszy, precyzyjniejszy, wykonany z tej samej kosmatej gąbeczki co reszta. Konsystencja jest rzadka, wręcz wodnista, ale tak mocno napigmentowana, że pokrywa usta doskonale i bez prześwitów już za pierwszym pociągnięciem. Dzięki temu nakłada się o wiele łatwiej i szybciej. Kolor wżera się w usta już po chwili od nałożenia, przez co ewentualne ubytki są mniej widoczne. Po zastygnięciu nie klei się zupełnie.
Ostatnim z gamy jest kolor 03 czyli idealna krwista czerwień w chłodnawej tonacji. Ten kolor będzie pasował wielu typom urody, ale na pewno nie na każdą okazję. To kolor zdecydowanie wieczorowy, elegancki i uwodzicielski. Jak widać na zdjęciu, w kwestii aplikatora i konsystencji wszystko jest jak wyżej. Mały gąbeczkowy aplikator, wodnista konsystencja i pigmentacja, która powala na kolana. Tu również kolor wżera się w usta już chwilę po aplikacji, dlatego należy być ostrożnym przy nakładaniu bo jeśli wyjedziemy poza kontur, skóra zabarwi się w tym miejscu na czerwono. Tak samo jak różowy kolega, po zastygnięciu nie jest klejący
Pomadki tuż po nałożeniu na skórę i już po wyschnięciu. Jak widać są bardzo matowe i lekko ciemnieją. |
Podsumowując, uważam, że Lovely Extra Lasting to fantastyczny produkt za niską cenę. Firma oferuje nam co prawda małą gamę kolorów, jednak są one niezwykle uniwersalne. Znajdziemy tutaj bardzo ładny odcień dzienny, coś mocnego i eleganckiego na wieczór i lekko szalony kolor idealny na imprezę. Dodatkowo, w tej serii znajdziemy także bezbarwny top coat, który nabłyszczy usta nie zmniejszając trwałości pomadek.
Produkt, jak każdy zresztą, nie jest pozbawiony wad, ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja zdecydowanie należę do zwolenniczek tych pomadek, a Wy? Macie, znacie, lubicie? Podzielcie się swoją opinią w komentarzu :)
Produkt, jak każdy zresztą, nie jest pozbawiony wad, ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja zdecydowanie należę do zwolenniczek tych pomadek, a Wy? Macie, znacie, lubicie? Podzielcie się swoją opinią w komentarzu :)
Nie znam, nie próbowałam, ale kolory mają prześwietne :)
OdpowiedzUsuńJa po cichu liczę, że firma wypuści więcej kolorów :)
Usuńnie testowałam jeszcze, ale ten różowy odcień mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńRóżowy jest genialny i zdecydowanie najczęściej go używam :)
UsuńMnie jakoś ten hit ominął :< muszę to szybko nadrobić ;))
OdpowiedzUsuńJeśli je wypróbujesz to koniecznie daj znać jak Ci się sprawdzają :)
UsuńDrugi kolorek mnie oczarował ! :)
OdpowiedzUsuńMnie również, to był pierwszy jaki kupiłam :)
UsuńNie miałam ich, ale muszę przyznać, że kolory mają śliczne :)
OdpowiedzUsuńKolory są nie tylko śliczne, ale też bardzo uniwersalne :)
UsuńMam nr 02, ale jakoś nie szczególnie za nim przepadam :P Może ze względu na to że moje usta się dość szybko przesuszają, a ten produkt daje mi na ustach uczucie takich ściągniętych, suchych ust. Za to uwielbiam wodoodporny, nabłyszczający top cout z tej samej serii, co prawda trochę do trzeba nałożyć żeby się usta ładnie błyszczały, ale jest długotrwały i przedłuża również trwałość innych produktów ;)
OdpowiedzUsuńTop coatu nie testowałam bo nie lubię błysku, ale słyszałam o nim wiele dobrego :)
UsuńSzukam czegoś podobnego, muszę się przyjrzeć tym jaśniejszym kolorkom :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto się nimi zainteresować :)
Usuńśliczny mat :)
OdpowiedzUsuńTak mi się teraz przypomniała że w jednej z pierwszych moich notek pokazywałam jakiś błyszczyk z tej firmy. :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe ;-) skuszę się na jakiś kolorek ;-)
OdpowiedzUsuńDaj znac jak Ci się spisze :)
UsuńWidzę, że dają wykończenie jakie najbardziej lubię - muszę koniecznie kupić jakiś odcień na spróbowanie! :)
OdpowiedzUsuńKolory robią świetne wrażenie. Matowe formuły uwielbiam i mam sporo pomadek o takim wykończeniu :)
OdpowiedzUsuńSuper post kochana! Bardzo przydatny dla mnie, ponieważ ostatnio rozglądam się za jakąś fajną pomadką tego typu, która utrzymauje się długo. Chyba lecę zaraz do Rossmana :D ❤
OdpowiedzUsuńA wie ktoś czy 02 ma zimną tonację (czy jak to się nazywa?) ;)
OdpowiedzUsuń