Lovely Blush me Baby! - Róż z rozświetlaczem
Tak, wiem, znów mam przerwę na blogu, przegapiłam dwa terminy publikacji. Nie będę pisała, że mam trochę problemów na głowie ale już dochodzę do siebie. Napisałam tak ostatnio i przedostatnio, ale chyba zawsze trafiam z takim tekstem w złą godzinę, bo po chwilowej poprawie znów wszystko się sypie. Rozważałam nawet pozostawienie bloga- jak zapewne widzicie tu i na fanpage ostatnio mało się dzieje.
Ale nie będę pisać tutaj o swoich prywatnych sprawach, zamiast smęcić chcę was zapoznać z kosmetykiem, w którym się zakochałam od pierwszego użycia!
Ale nie będę pisać tutaj o swoich prywatnych sprawach, zamiast smęcić chcę was zapoznać z kosmetykiem, w którym się zakochałam od pierwszego użycia!
Kosmetyk skryty jest w opakowaniu z raczej cienkiego plastiku, gdyby mi upadł wątpię by opakowanie przetrwało upadek. Dno opakowania wyprofilowane jest w kształt "łódeczki", dosyć nietypowo. Wieczko wykonano z przejrzystego plastiku i okraszone nazwą serii. Dla niektórych może być to plus, ja się jednak nie zachwycam, wolę gdy zużycie produktu nie jest widoczne na pierwszy rzut oka. Wyprofilowane jest w kształt bańki co razem z łódeczkowatym dnem sprawia, że kosmetyk zajmuje o wiele więcej miejsca w kosmetyczce niż powinien. Moim zdaniem to najsłabsze ogniwo tego kosmetyku.
Chociaż... gdyby nie to przezroczyste wieczko całe urocze wnętrze byłoby ukryte przed oczami kupujących i ja sama pewnie przeszłabym obok niego obojętnie. Bo wnętrze ma doprawdy prześliczne i głównie to skusiło mnie by za niego chwycić. Większość opakowania zajmuje rozświetlacz, ale na boku wytłoczone są przesłodkie serduszka. Aż żal po nich mazać pędzlem żeby się nie wytarły!
Rozświetlacz ma przyjemną pudrowo-kremową konsystencję. Ma chłodnawy różowawy kolor, który na skórze wygląda całkowicie neutralnie. Zawiera w sobie miniaturowe drobinki w srebrnym kolorze. Zauważyłam je dopiero w domu i lekko się przeraziłam, że będę wyglądała jak kula dyskotekowa, na szczęście przyczepiają się do pędzla, a na skórze prawie wcale nie zostają. Nie używam rozświetlacza na co dzień, a wieczorami trzy zabłąkane drobineczki nie przyprawiają mnie o zawał serca. Na wizażu widziałam opinie, że drobinki sypią się na ubrania- u siebie nie zauważyłam niczego takiego.
Zastanawia mnie czemu nie widuję tego cudeńka na blogach. Może jest nieco niepozorny, ale uważam, że naprawdę warto po niego sięgnąć, chociażby dla tego różu- za cenę 13 zł chyba można zaryzykować? Ja ze swojej strony kosmetyk z całego serca polecam. Stał się moim ulubieńcem od pierwszego użycia, zakochałam się w nim całkowicie i bez pamięci! Jeśli jeszcze jest w waszych rosmannach (bo to chyba edycja limitowana) zainteresujcie się tym słodziakiem. Uroczy róż będzie ozdobą policzków i kosmetyczki nie tylko młodej dziewczyny- każdej kobiecie przyda się taki pozytywny radosny akcent, bo czy nie miło jest używać czegoś, co wygląda tak pięknie?
Chyba napiszę o nich i ja bo mam też tą drugą wersję i są godne polecenia oba :)
OdpowiedzUsuńNapisz koniecznie, chętnie zobaczę porównanie tego z tamtym drugim :)
UsuńChyba się skuszę, naprawdę nie pozwala przejść obojętnie obok niego, te serduszką są tak urocze :)
OdpowiedzUsuńI naprawdę warto się nim zainteresować :)
Usuńprezentują się ciekawie
OdpowiedzUsuń