Kobo Matte Liquid Lipstick | Recenzja

czwartek, 12 listopada 2015
Wiecie, że uwielbiam matowe pomadki? Wiecie, na pewno wiecie, bo mówię o tym przy każdej okazji. Nie wiecie natomiast jak bardzo byłam nagrzana na pomadki Kobo Matte Liquid Lipstick! Na pewno tego nie wiecie, bo ja sama nie umiem opisać jak ogromnie ich porządałam odkąd tylko zobaczyłam zapowiedzi w necie. Czatowałam na nie przy szafie Kobo i dorwałam jak tylko się pojawiły. Wybrałam sobie dwa kolory i pognałam z tą zdobycza do domu żeby napawać się zwycięstwem i powiększeniem mojej matowej kolekcji!
Taaaa... To teraz Wam powiem co o nich myślę. W Gdańsku pogoda jest wręcz wisielcza więc idealna na taką recenzję.

Kojarzycie wpis o różu z Wibo Boutique de Beaute? Ten, w którym narzekałam, ze firma robi ludzi w ... wiadomo co? [klik] No to tym razem znów coś w tym guście. Po raz kolejny po prostu nie pisałabym nic, bo pisanie negatywnych recenzji nie jest moim ulubionym zajęciem, ale kolejny raz czuję sie wprowadzona w błąd. Od razu powiem dlaczego. z matem te pomadki nie mają nic wspólnego! Na wszystkich mozliwych mediach społecznościowych Kobo nazywa swoje pomadki matowymi. Na opakowaniu mamy jasny i wyraźny napis Matte, także z tyłu opakowania jest wspomniane o matowym efekcie. No i co? Jajco, że tak się wyrażę. No chyba, że "matowa" miała oznaczać, że nie ma w sobie drobinek, ale zazwyczaj mówi się wtedy "kremowa", albo najzwyczajniej w świecie "pomadka w płynie". Bo matowa to znaczy, że matowa, taka sucha, nieklejąca, zastygająca, która na niczym się nie dobija i nie wygląda jak błyszczyk. No chyba, ze ja mam jakis wypaczony pogląd. Jak tak to sorry, zapomnijcie o tej recenzji!

Opakowania mają ładne. Nieduże, proste. Z przezroczystego plastiku, dzięki czemu widzimy na żywo kolor i stopień zużycia. Bez zbędnych ozdób; logo marki, nazwa produktu, z tyłu niezbędne informacje. Wszystko prostymi czcionkami. Do tego zakrętka z półmatowego plastiku, czarna, zaokrąglona na górze. W środku ścięty gąbeczkowy aplikator, standardowy dla większości produktów tego typu. Naprawdę cieszą oko.

Mają konsystencję gęstego  kremowego błyszczyka. Nie obudziło to mojej podejrzliwości, bo mam pomadki matowe (chociażby te z Lovely w starej formule), które konsystencję mają bardzo podobną. Naprawdę byłam przekonana, że po kilku minutach zastygną. Nie zastygły. Pod wpływem ciepła warg stały się jeszcze bardziej płynne. Pozostają mokre przez cały czas, włosy się do nich kleją, zostawiają ślady na wszystkim czego dotkniecie ustami... Okropność!
Co idzie za tym, że się jeszcze bardziej topią, rozlewają się. Potrafią się brzydko wylać za kontur ust, zbierać w załamaniach warg, robią się zacieki... no po prostu coś strasznego! Oczywiście, jeśli nałożymy ich odrobinkę to tego problemu nie będzie, ale pigmentacją to one nie powalają, więc jeśli odciśniemy nadmiar na chusteczce (nadmiar? Po przyłożeniu chusteczki wsiąka w nią niemal wszystko!) to koloru nie uzyskamy. Kryją przy większej ilości, ale wtedy, jak powiedziałam wyżej, trzeba pilnować, żeby się nie rozlały.

Nie wypowiem się czy sa trwale. Pewnie jak nałożymy niewiele to będzie jakiś tam kolor dopóki nie będziemy jeść czy pić. Może po obrysowaniu konturówką albo nałożeniu ich na mega trwały produkt coś się uda z nich wykrzesać, ale na razie jestem załamana.
Naprawdę szkoda, że to taka wielka ściema z tym matem bo kolory sa naprawdę swietne, ja mam dwa, ale w gamie jest sześć i gdyby były naprawdę matowe i trwałe to kupiłabym wszystkie.

Kolor 404 Litchi Yoghurt, to taki fajny koralowy ciepły odcień. Trochę w nim czerwieni, trochę malinowego różu, nieco pomarańczu. Prawdziwy koral, który rewelacyjnie wygląda przy ciepłym typie urody. Elegancko, ale nie pretensjonalnie, nada się na dzień dla osób lubiących kolory. Świetnie ożywia cerę.

406 Raspberry Shake to dla odmiany mega mocny kolor. Prawdziwa dająca po oczach fuksja! Zimna, z wyraźnymi fioletowymi tonami. To kolor dla odważnych, takiego mi brakowało!

Cena za ten kosmetyk jest niewielka, bo zaledwie 15 zł, a mamy tu az 9 ml produktu. Sporo jak na szminkę, nie będzie łatwo ją wykończyć. Ogólnie cała gama składa się ze świetnych kolorów, te dwa to po prostu moi faworyci. No tylko z konsystencją jest nie bardzo, bo nawet na zdjęciu możecie zauważyć, że pomadka zaczęła się rozlewać po dłoni. Niefajnie, ale liczę na to, że znajdę na nie sposób bo są piękne!



Dzięki i do następnego :*

19 komentarzy:

  1. Świetne kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiwm który kolor ładniejszy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda nie lubię takich mocnych kolorów, ale wyglądają nieźle ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są też delikatniejsze, ale wydawały się podobne do pomadki która już mam :)

      Usuń
  4. też się na nie napaliłam, ale stwierdziłam, ze poczekam na recenzje i... dobrze zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam zbyt nagrzana na nie żeby czekać u teraz trochę żałuję :(

      Usuń
  5. Kurcze, mam bardzo podobne odczucia. Napaliłam się na nie jak szczerbaty na suchary. Tyle dobrego, ze kupiłam je w promocji, ale i tak mi szkoda tych 10 zł. Przeżyłabym nawet to, że nie są matowe... tylko dlaczego tak strasznie wylewają się poza kontur ust?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde duzo lepiej mozglysmy rozdysponowac pieniadze, ktore przeznaczylysmy na ten produkt :(

      Usuń
  6. Ja też się rozczarowałam tą pomadką...wybrałam najjaśniejszy kolor, ten po odciśnięciu nadmiaru kompletnie znika z ust ;/ katastrofa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ten produkt to kompletka porazka. Szkoda, ze w naturze nie jest jak w Sephorze, ze jak kupisz bubel to go oddajesz, moze by wtedy nie wprowadzali tak bezczelnie klienta w blad.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.