Lovely Butterfly Eyeliner | Recenzja

piątek, 19 czerwca 2015
Witajcie dziewczyny! Znów jest mnie mało na blogu, ale staram się jak najlepiej przygotować do egzaminu wstępnego na uczelnię, z tej przyczyny w przyszłym tygodniu prawdopodobnie nie będzie mnie wcale. Ani tu, ani na Waszych blogach. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym wszystkie egzaminy zdała jak najlepiej :)
Lato w pełni więc dzisiaj pokażę wam moje ostatnie nabytki w kwestii kolorowych linerów - kolorowa kreska to fantastyczny akcent w letnim makijażu. Zwłaszcza, jeśli uda nam się znaleźć eyeliner, który jest ładny, trwały i tani! 

 Eyelinery dostępne są - albo były, bo z tego co wiem jest to edycja limitowana -w Rossmannie w szafach Lovely - naszej polskiej firmy. Cena nie jest wysoka bo za jedną sztukę płacimy niecałe 8 zł. Niestety producent oszczędził nam informacji ile produktu znajduje się w środku. 

 Produkt dostajemy w niedużym, podłużnym opakowaniu charakterystycznym dla eyelinerów tej firmy. Wizualnie jest calkiem ładne, proste, w pastelowym kolorze, oryginalne. Wykonane z solidnego plastiku, ktory się jak na razie nie porysował ani nie zdarły się z niego napisy. Odkręca się bez problemów i dokręca się do końca dzieki czemu produkt w środku nie wysycha. Dla mnie jest jednak niepraktyczne. O ile np. eyeliner z Sephory jest szerszy u dołu i stoi stabilnie, tak ten jest w tej kwestii koszmarkiem. Ciężko jest go postawić, muszę poświęcić temu trochę uwagi żeby udało mi się go postawić i żeby sie nie przewrócił, ale nadal o ponownym nabraniu produktu bez przytrzymywania go drugą ręką nie ma mowy. Przez to rzadziej go używam, gdy się spieszę nie chcę się męczyć z opakowaniem.

 W środku znajduje się cienki, precyzyjny pędzelek wykonany z włosia. Moim zdaniem to dużo lepsza opcja niz gąbeczkowy aplikator. Pędzelek jest dość długi, giętki i elastyczny. Łatwo się nim maluje nawet cieniutkie kreseczki, ale przy grubszej już trzeba się namachać. W żadnym z eyelinerów pędzelek nie był uszkodzony, oba są równiutkie i prose, nie odstają im kłaczki, nie odkształcają się, nabierają odpowiednią ilośc produktu, i ładnie rozprowadzają go na skórze.
 Numer dwa skusił mnie dopiero za którymś razem. Początkowo nie byłam do niego przekonana, ale teraz nie żałuję zakupu. To cudowna, pastelowa ale nie rozbielona mięta, może trochę pistacja... Przepiękny kolor, który idealnie współgra ze wszelkimi odcieniami brązu i fajnie ożywi makijaż w odcieniach nude. Dobrze też łaczy się ze złotem i czernią, a nałożony solo na gołą powiekę nadaje spojrzeniu świeżości. Ideał na wiosnę, ale latem też nie będę od niego stronić!

 Numer 3 to kolor ktorego poszukiwałam od dawna. Idealny pastelowy błękit. Wyraźny, nie trupioblady, nie fioletowawy, nie zbyt rozwodniony. Po prostu ładny intensywny pastel w kolorze letniego nieba w południe, tafli czystej wody w słoneczny dzień... Fantastyczny na lato, pięknie wygląda w połączeniu z kobaltem, ale też złotem i klasyczną czernią. Gdy chcemy lekkiego, świeżego makijażu ten cudaczek wystarczy! Nie musimy nakładać nic więcej a i tak zbierzemy mnóstwo komplementów!

 Jeśli chodzi o krycie to nie skłamię mowiąc, że jedna warstwa linera wystarczy, ale ja zazwyczaj nakładam dwie. Umiejętnie posługując się pędzelkiem nie otrzymamy żadnych smug i prześwitów, ale kolor będzie przygaszoną pastelą. Ładną, nadal przyciągającą uwagę, ale bez fajerwerków. Dopiero druga warstwa sprawia, że pastel staje się wręcz neonowy, skupia na sobie wzrok i nie da się przejść obok niego obojętnie. Jest to jednak opcja dla odważnych, naprawdę spektakulatnie wtedy wygląda!

 Największym plusem tego linera jest trwalość.  Naprawdę życzylabym sobie, żeby wszystkie linery miały taką trwałość. Liner naprawdę utrzymuje się cały dzień. Jest oporny na ścieranie, potarcie oka nie kończy się zieloną/niebieską pandą, jedynie lekkim wyblaknięciem koloru. Za to odpowiada też fakt, że liner po prostu wżera się w skórę. Powieka lub dłoń po zeswatchowaniu produktu dosłownie zabarwia się na dany kolor i nawet zmywanie mocnym płynem nie poradzi sobie z tym do końca. Obawiałam się trochę, że może się kruszyć i pękać, ale nic takiego nie ma miejsca w tym przypadku. Nie odbija sie, co będzie dobrą wiadomością dla dziewczyn o tłustych powiekach. Gdyby Lovely wypuściło czerń o takiej samej jakości to eyeliner z Sephory stałby się kosztowną zachcianką!
Podsumowywać chyba nie muszę. To produkt, który każda fanka kolorów w makijażu powinna mieć! Za taką cenę aż żal się nie skusić!

Dajcie znać co sądzicie i tych linerach i czy lubicie kolorowe kreski!

Dzięki i do następnego :*



10 komentarzy:

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.