MUR 24k Gold | Recenzja

sobota, 22 września 2018
Witajcie!
Poprzedni post z recenzją paletki bardzo się Wam spodobał, dlatego dzisiaj przychodzę pokazać Wam kolejną czekoladową paletkę od Makeup Revolution. Pokażę Wam jedną z nowszych czekoladek, czyli 24k Gold. Trafiła ona do mojej kosmetyczki niedawno, ale sporo już się nią bawiłam, poza tym wybrałam ją jako drugą do wyzwania 7 dni z jedną paletą, więc mogę Wam już sporo o niej opowiedzieć


Opakowanie jak zawsze mnie zachwyca. Niektórzy narzekają na design czekoladek MUR, ja jednak bardzo go lubię. Tym bardziej w tej wersji, bo połączenie ciemnego plastiku z błyszczącym, metalicznym złotem wygląda moim zdaniem bardzo elegancko i wręcz sprawia wrażenie kosmetyku droższego niż jest w rzeczywistości. Może nie jest to najważniejsze przy wyborze kosmetyków, ale ja jednak lubię, gdy produkt wygląda po prostu ładnie.

Ponieważ jest to jedna z nowszych paletek ma ona też nową formułę. Starsze czekoladki były bardzo dobrej jakości, ale te wręcz zachwycają. Cienie są miękkie w dotyku, przyjemne w pracy i ładnie napigmentowane. Nie są zbyt suche przez co fajnie chwytają się powieki i dobrze oddają pigment, ale nie są też przesadnie napigmentowane więc nie tworzą w plam i nie osypują się. Łatwo się z nimi pracuje ponieważ dobrze się łączą, ładnie blendują i można je budować by uzyskać naprawdę mocny efekt. 



Jeśli chodzi o kolorystykę paletki to jest jak dla mnie dość nietypowa. Z jednej strony ciepła, z drugiej ma też w sobie sporo chłodniejszych odcieni.  Paletka ma w sobie siedem matowych cieni, wśród których - oprócz takiej klasyki jak matowy beż i czerń - znajdziemy trzy chłodniejsze, złamane szarością brązy o różnym stopniu jasności, jeden piękny, ciepły, czekoladowy brąz, oraz śliczny brzoskwiniowy cień, który jednak bardziej wpada w pomarańcz niż róż. Jeśli chodzi o maty to kompozycja jest naprawdę udana i uniwersalna. Sprawdzi się do zbudowania bazy wielu makijaży i nie wymaga wspomagania się cieniami z innych palet, co dla mnie jest dużym plusem. Lubię mieć wszystko w jednej palecie.

W przypadku cieni błyszczących jest dużo większy wybór. Cieni o tym wykończeniu jest tu aż dziewięć, a ich przekrój kolorystyczny jest naprawdę zaskakujący. Oprócz czterech odcieni złota - od jasnego, szampańskiego, przez klasyczne aż po złoto wpadające w odcienie oliwki - znajdziemy tu też fajne, czerwonawe brązy, subtelną morelę oraz chłodne, miętowe złoto i metaliczną czerwień. Ta kompozycja z jednej strony pozwala na stworzenie wielu różnorodnych makijaży, ale też wymaga nieco skupienia w trakcie malowania, bo kolory nie zawsze do siebie pasują. 

Pokażę, Wam teraz swatche na ręce, cienie z palety nabierałam od góry, od lewej do prawej. Na ręce jest to od lewej strony w dół, następnie prawa strona w dół. Czyli swatche po lewej stronie do cały pierwszy rządek i trzy pierwsze cienie z drugiego rzędu, a swatche po prawej to trzy ostatnie cienie z drugiego rządka i cały dolny rząd.


Bling - Jeden z dwóch cieni, które mają zwiększoną pojemność. To klasyczny odcień złota, nie przesadnie żółty ale też nie chłodny. Można by powiedzieć, że jest tak klasyczny, że aż nudny, ale myślę, że nie tylko ja lubię takie odcienie.

Lustre - zaskoczeniem w tej palecie jest to, że matowy beż jest w małej pojemności, a nie tak jak we wcześniejszych paletkach w większej. Ma ładny, jasny, neutralny kolor bez wyraźnych żółtych czy różowych tonów. Niestety jako jedyny jest dość suchy i nie powala pigmentacją

Spirit - Przyznam, że nie za bardzo mi się podoba. W palecie jest to jasny, szaro-brązowo-różowy cień, który na skórze wygląda bardziej różowo i pastelowo. Jak na tak jasny kolor ma dobrą pigmentację, ale zdecydowanie nie jest to odcień, po który będę sięgać.

Spice - Kolejny klasyk. Średni brąz o chłodnych tonach. Wyraźnie przełamany szarością i może minimalną ilością fioletu. Mimo chłodnego odcienia uważam, że jest ładny i będzie dobry do konturowania powieki, zwłaszcza, że ma świetną pigmentację.

Glided - Świetny odcień, którego wręcz nadużywam gdy sięgam po tę paletę. Jasny odcień kojarzący mi się z karmelowym cappucino. Trochę przybielony, trochę przyszarzały, a jednak ma w sobie wyraźne, ciepłe tony. Świetny do rozcierania bo nie jest za mocny, świetnie łączy się z innymi kolorami i pozwala uzyskać bardzo naturalnie wyglądające roztarcie granic makijażu.

Flare - Mam kłopot z określeniem tego koloru. W palecie wygląda na dość ciemny ciepły brąz. Na skórze wychodzi jednak jaśniej i bardziej jak ciemna miedź, ale w odpowiednim świetle widać w nim dość mocne czerwone pobłyski. 

Stun - kolejny odcień złota, tym razem ciemniejszy i cieplejszy. Jest miękki jak masełko i na powiece wygląda przecudnie. 

Real - ostatni w lewym rządku swatchy. Kolejny błyszczący brąz, który na skórze ujawnia sporo czerwonawych tonów. Tym razem jest to jednak chłodniejsza czerwień z jaśniejszym, srebrnawym blaskiem.


Moonlit - pierwszy u góry z prawej strony. Ten odcień ma cieplejszą, brzoskwiniową bazę, ale na skórze wychodzi dość chłodno przez swój srebrzysty blask. Fajny do dziennych, rozświetlonych makijaży.

Glacier - W palecie dość intensywna zieleń, na skórze jednak nieco przygaszona i chłodniejsza. Ciekawy kolor, który sprawdzi się w jesiennych makijażach

Solitaire - Lśniące, oliwkowe złoto. Na skórze wypada cieplej niż w palecie, ale i tak nie da się w nim przeoczyć brązowo-zielonkawych tonów

Rock - To miał być mój hit tej palety. Głęboka, ciemna, winna wręcz czerwień o matalicznym wykończeniu, na skórze nie wypada już aż tak głęboko i więcej w niej pomidorowych, niż winnych tonów.

Stone - Dość jasny, matowy kolor w odcieniach brzoskwini. Mieszanka różu z pomarańczem, jednak więcej w nim ciepłych niż chłodnych tonów.

Satellite - Matowa czerń. Dość dobrej jakości czarny cień, raczej z tych czerni na bazie granatu czy grafitu niż brązu. Wygląda przez to na intensywną, ale niezbyt ładnie się rozciera. Zdecydowanie warto rozcierać ją odrobiną brązu niż po prostu czystym pędzlem bo może wyglądać brudno

Gem - Ostatni cień błyszczący. Ten również ma większą pojemność, więc w palecie mamy aż dwa duże, błyszczące cienie. Myślę, że będzie miał wiele fanek, bo jest to odcień dość jasny, szampański, o neutralnych tonach. Sprawdzi się nie tylko na powiekach, ale też jako rozświetlacz.

Podsumowując - to fajna paletka, która zawiera w sobie uniwersalny, samowystarczalny zestaw matów i sporo błysków pozwalających zaszaleć z makijażem. Moim zdaniem super się sprawdzi do jesiennych makijaży przez swoją nietypową kolorystykę. Trochę mnie zawiodła tym, że wiele cieni wypada na skórze inaczej niż w palecie, ale nie mogę napisać, że jest złą paletką. Dobrze się z nią pracuje i pozwala na sporo szaleństwa, dlatego jeśli lubicie takie jesienne kolory i szukacie palety, która zaoferuje wam nieco różnorodności to warto się nią zainteresować.



Dajcie znać, co sądzicie o tej palecie. Jeśli ją macie to koniecznie podzielcie się w komentarzu swoją opinią na jej temat!

Dzięki i do następnego :*



Korzystając ze strony akceptujesz Politykę Prywatności

22 komentarze:

  1. Podoba mi się ta paleta i przyznam, że chętnie widziałabym ja u siebie. Takich napigmentowanych cieni szukam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolorystyka utrzymana w cudownym jesiennym klimacie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna, ja mam Nudziaka zrecenzowanego jedynie ale widzę , że Ty ciśniesz z tematem na maksa :)
    Piękne zdjęcia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten wariant najbardziej mi się podoba ze wszystkich czekoladek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. przyjrzę się jej w drogerii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna jest, do tego opakowanie wygląda przesłodko!

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne kolory,szczególnie te jasne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładna paletka, mam i polecam każdemu, piękne odcienie i bardzo trwałe, co dla mnie na przykład jest ważne! Dobra recenzja.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.