Makeup Revolution Naked Chocolate | Recenzja

wtorek, 24 marca 2015
Witajcie dziewczyny! Zacznę na słodko: kto z nas nie lubi czekolady? Zwłaszcza takiej niskokalorycznej? Dzisiaj po raz kolejny chcę pokazac wam czekoladkę zero kalorii. Tutaj [klik] pokazywałam wam mleczną czekoladkę od Makeup Revolution, dzisiaj, przychodzę do was z jedną z najnowszych paltek tego producenta - białą czekoladką Naked Chocolate. Mam ją już jakiś czas, i odkąd przyszła do mnie, używam codziennie, czuję się więc już na siłach wypowiedzieć kilka słów na jej temat.
 

Opakowanie po raz kolejny zwala z nóg swoją niepowtarzalną urodą. Biała czekoladka apetycznie rozpływa się po opakowaniu robiąc mi nieodparty apetyt na gorącą czekoladę :P Naprawdę ładnie wykonana, odlana precyzyjnie z ciężkiego, grubego plastiku, który zdołałby moim zdaniem ochronić cienie przy upadku. Trochę szkoda, że jest to plastik błyszczący, bo minimalnie się rysuje. Paletka niestety waży swoje, co będzie upierdliwe podczas przewożenia, ale mamy w niej duże, porządne lusterko, sprawdzi się więc poza domem.

Za paletkę należy zapłacić ok 40 zł w zależności od sklepu. Tak jak w poprzedniej, znajdziemy w niej 16 cieni o łacznej wadze 22g, co biorąc pod uwagę fakt, że dwa cienie są podwójnej gramatury, daje ok 1,2 g cienia. Tak samo jak w Death By Chocolate - powiększonymi cieniami jest jasny, matowy beż oraz rozświetlający jasny cień. Czyli cienie, któych teoretycznie powinnyśmy zużywać najwięcej. Reszta, to połączenie matów i pereł w głownie ciepłych odcieniach.

Bardzo lubię konsystencję cieni z tych paletek, mimo, że są to prasowance, to pod palcami są jakieś takie aksamitnie miękkie i kremowe. Mają świetną pigmentację i dobrze przyczepiają się zarówno do pędzla jak i do powieki. Mogą odrobinę się osypywać, ale ja juz nauczyłam się ile należy nabrać na pędzelek, żeby nie okazało się to za dużo. Łatwo się blendują i tylko minimalnie tracą kolor podczas rozcierania.

Trwałość jest jak na moje potrzeby zadowalająca. Nałożone bez bazy po całym dniu na zajęciach nie wyglądają już tak świeżo jak z samego rana, ale jeszcze nadają się do noszenia. Nie znikają calkowicie, chociaż pod koniec dnia już zdecydowanie widać, że jest ich mniej niż zostało nałożone i są mniej intensywne. Wystarczy jednak delikatna poprawka i wszystko wraca do normy. Myślę, ze jak w końcu zainwestuję w dobrą bazę pod cienie, to nie będą wymagały żadnej poprawki przez cały dzień.

W paletce znajduje się szesnaście cieni. Każdy z nich ma swoją unikatową nazwę, która jest zapisana na folijce znajdującej się wewnątrz opakowania. Gdy ułożymy folijkę równo w opakowaniu, nad każdym z cieni będzie znajdowała się jego nazwa. Znajdziemy tutaj aż sześć cieni matowych oraz dziesięć perłowych, mniej lub bardziej połyskujących - czasem wyglądających bardziej na satynę niż perłę. Dodatkowo do opakowania mamy dołączoną dwustronną pacynkę do cieni, która oczywiście nie nadaje się do niczego.


White - jeśli chodzi o nazwę to ten zaskoczył mnie najbardziej. Ciemny matowy brąz w kolorze gorzkiej czekolady! Piękny, tylko o co chodzi z tą nazwą???
Tob-le-rone - Drugi kolor typowo przejściowy. Matowy szarobrązowy kolor, tym razem chłodniejszy, mniej w nim różowych nutek, jest bardziej szary.
Double Dip - Perłowe złoto w typowo ciepłym, leciuteńko miedzianym odcieniu. Uwielbiam!
FrostedChoc - jeden z moich ulubionych kolorów. Ciepły, rdzawobrązowy cień, lekko rudy, lekko złotawy w podcieniu, bardzo błyszczący.
Buttons - Chłodniejszy od poprzednika ale równie ładny. Ciemniejszy, bardziej czekoladowy, daje piękną taflę na oczach. Mimo, że jest ciemny, niesamowicie rozswietla skórę.
Adorable - Cień bardzo zaskakujący dla mnie, ponieważ zupełnie inaczej wygląda na skórze niż w opakowaniu. Wygląda na dosyć ciepły, złotawy beż, a tak naprawdę jest to mroźna, lekko różowa biel. Sprawdza się jako rozświetlacz.
Divine - Bardzo modny ostatnio odcień rose gold. Ciepłe miedziane złoto z dużą nutą różu i może kropelką brzoskwini. Nie przepadam za różowymi odcieniami na powiekach, a ten jednak mi się podoba. Ładnie komponuje się z czystym złotem.
Smoothly- Cień o podwójnej gramaturze. Matowy, jasny, mleczny beż z chłodnymi różowymi nutami.



Way- Głupio się nazywa, ale uwielbiam go! Ma podwójną gramaturę. Jest to cudowne jasne złoto, uwielbiam go jakoś rozświetlacz na policzki i do rozświetlenia wewnętrznych kącików. Daje piękny efekt tafli.
Milky- fajny kolor przejściowy. Matowy, w chłodnej tonacji, bardzo jasny szarobrązowy odcień z lekko różowymi nutkami.
Suger - nazwałabym go satyną, bo nie jest to typowa perła,  ciepły ciemny brąz z ceglastymi tonami z delikatniutkim różowym poblaskiem.
Sweet Shop- Piękny matowy cień w ciepłej tonacji, apatyczny kolor mlecznej czekolady.
Delight - Chłodny, szarawy ciemny brąz. Perłowy z różowawym połyskiem. Może to połączenie nie brzmi najlepiej, ale wygląda naprawdę efektownie.
Choc-Fest - Czerwonawy, buraczkowy odcień, trochę brąz, trochę bordo, może nieco oberżyna? Matowy, podoba mi się, ale boję się takich kolorów u siebie.
Dipped - tę nazwę na pewno znacie już z paletki Death By Chocolate. Nie są to jednak identyczne cienie, ten jest bardziej beżowy w odcieniu, bardziej złotawy w połysku, zdecydowanie mniej połyskujący. Bardzo go lubię w codziennich makijażach, niepozorny, a robi wrażenie.
Mocha Lover - Złotawy odcień brązu, bardzo mocno błyszczy! Lubię ten odcień, ale nie używam zbyt często.


Podsumowując: Za niewielkie pieniądze dostajemy pięknie wyglądającą paletkę o dobrze skomponowanej zawartości, świetnej jakości cieniami. Jest solidnie wykonana, ma duże lusterko i doskonale sprawdzi się w podróży. Zawiera zarówno matowe jak i błyszczące cienie, w ciepłych i chłodnych tonacjach, dzięki czemu jest niesamowicie uniwersalna. Sprawdzi się przy makijażu dziennym, wyjściowym, a nawet mocnym, wieczorowym. Fankom neutralnych makijaży na pewno się spodoba. Jedynie nazwy ma jakieś takie nieprzemyślane i nieciekawe, co mnie strasznie wkurza. Dodatkowo przepięknie pachnie- czekoladą, troszeczkę wanilią, odrobinkę capuccino. Mniam!


Kto z was ma już tę paletkę? Jak wam się podoba?

10 komentarzy:

  1. Ta czekolada z MR najbardziej do mnie przemawia :) Muszę rozważyć na poważnie jej zakup :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie jakoś nie kusiły te paletki, ale taką białą czekoladkę to bym przygarnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealne kolory :) takie jak lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zarówno opakowanie jak i kolorki piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam, zamówiłam jak tylko pojawiła się w minti. :) Uwielbiam, to zdecydowanie najbardziej trafiona kolorystycznie paletka z wszystkich, jakie miałam. Na tyle, że dwie już oddałam mamie, bo poszły w kąt... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.