Eveline Velvet Matt Lip Cream | Recenzja i Swatche wszystkich kolorów

sobota, 4 marca 2017
W ubiegłym roku matowe pomadki podbiły serca wszystkich fanek makijażu. Firmy prześcigały się w tworzeniu nowych formuł i kolorów co i rusz wypuszczając na rynek kolejne produkty. Nic w tym dziwnego, gdyż matowe pomadki w płynie mają szereg zalet, dzięki którym biją klasyczne pomadki i błyszczyki na głowę. Jedną z ubiegłorocznych nowości na rynku były pomadki Eveline Velvet Matt. Wypuszczone na rynek w sześciu ciekawych odcieniach znikały w półek dość szybko, ale jakoś nie zrobiło się o nich wybitnie głośno. Moim zdaniem niesłusznie, bo jeśli czytałyście wpis o ulubieńcach roku 2016 to wiecie, że bardzo przypadły mi do gustu.


Lubię zaczynać recenzję od opakowania bo chociaż nie jest to najważniejsza rzecz w kosmetyku, to jednak jest pierwszą rzeczą jaką zauważamy podczas zakupów i często decyduje o tym, czy po dany produkt sięgniemy czy nie. Moim zdaniem opakowania pomadek Eveline Velvet Matt zachęcają do kupna. Są smukłe i podłużne jak opakowania błyszczyków. Opakowanie ze złotą nakrętką oklejone jest etykietą w kolorze zbliżonym do ocienia pomadki. Na naklejce oprócz niezbędnych rzeczy takich jak nazwa produktu czy skład nie znajdziemy dodatkowych udziwnień i ode mnie za to ogromny plus. Opakowanie jest ładne i wygodne, ale moje zastrzeżenia budzi fakt, że złote elementy wycierają się dość szybko, a etykieta, którą pokryte jest opakowanie odkleja się na rogach jeśli nosimy pomadkę w torebce.


Aplikacja pomadki przebiega dość szybko i sprawnie. Podoba mi się aplikator, ścięty z obu stron, lekko puchaty ale płaski. Nabiera dość dużą ilość pomadki, ale dzięki temu nie ma potrzeby dobierania kolejnej porcji produktu z opakowania. Formuła pomadki jest dość rzadka i nieco różni się w zależności od koloru. Jaśniejsze odcienie mają formułę nieco bardziej musową dzięki czemu nakładają się na usta cienką, równą warstwą. Ciemniejsze odcienie są rzadsze i podczas aplikacji mogą zdarzyć się lekkie prześwity. 


Mimo, że niektóre kolory tworzą lekkie prześwity przy pierwszej warstwie to aplikacja jest moim zdaniem przyjemna. Nie ma problemu by dołożyć kolejną warstwę dla wyrównania krycia. Produkt w takiej sytuacji nie kawali się, kolejne warstwy wyglądają jakby połączyły się ze sobą. Dodatkowo aplikację ułatwia wspomniany wyżej aplikator na długim patyczku. Jest raczej nieduży i ładnie ścięty co pozwala mi wyrysować kształt ust bez konturówki.


Wykończenie na początku nie do końca do mnie przemówiło. Pomadki nie zastygają na idealnie suchy mat, który uwielbiam, ale pozostają leciutko satynowe i odrobinę się transferują. Przez to też ich trwałość nie jest taka, jak w moich ulubionych matowych pomadkach. Mimo to wytrzymują dość długo w dobrym stanie. Gdy już się zaczną zjadać nie tworzą wyraźnej krawędzi od wewnętrznej strony ust. Wycierają się dość ładnie i równomiernie. Jeśli kolor zetrze się od środka na przykład od gadania lub jedzenia, można dołożyć produktu tylko w tym miejscu i tym samym poprawić makijaż. Nie ma potrzeby zmywania całej pomadki.


Teraz coś o kolorach! Jak już wspomniałam Eveline Velvet Matt występuje w sześciu kolorach, wśród których znajdziemy aż trzy odcienie idealne do codziennego makijażu, piękną czerwień i dwa intensywne kolory dla fanek rzucających się w oczy ust!


411 Hawaiian Flower to neonowa petarda! Taki fuksjowy zakreślacz. Chłodne tony ładnie wybielają uśmiech. Takie usta nie przejdą niezauważone. Nieco różni się od pozostałych wykończeniem, gdyż jest najmniej matowy i ma najrzadszą konsystencję.


412 Mystic Rose. Nazwa fajnie go opisuje. To jeden z codziennych odcieni, o których wspomniałam. Różany nude. Zdecydowanie w ciepłej tonacji. Ma w sobie nuty różu i beżu. Ładny i dziewczęcy, pasuje do większości makijaży. Najprościej określić go można jako odcień Herbacianej Róży.


413 Cashmere Pink. Razem z 412 są dwoma najbardziej gęstymi i matowymi w kolekcji. Jak można zauważyć po zniszczonym opakowaniu jest to mój ulubiony kolor, ciągle noszę go ze sobą w torebce. To bardzo modny obecnie odcień przybrudzonego różu w chłodnej tonacji. Idealny zarówno na co dzień jak i do mocnego makijażu oka.


414 Shocking Rubin. Po prostu czerwony. Ładny, klasyczny odcień, który będzie pasował każdemu. Nie ma w sobie wyraźnych ciepłych ani zimnych tonów. Wygląda bardzo elegancko i szykownie. Mam jednak wrażenie, że jest mniej napigmentowany od pozostałych i pozostawia wyraźniejsze smugi na ustach przez co konieczne jest nałożenie dwóch warstw.


415 Nude Pink. Zdecydowanie nude, ale czy taki różowy? Raczej nie widzę w nim zbyt wiele różowych tonów. To raczej beżowy nude w ciepłej tonacji, może z minimalną domieszką ciepłego różu. Bardzo modny obecnie więc z pewnością znajdzie swoje fanki.


416 Wild Fuchsia. To kolor, który zwrócił moją uwagę jako pierwszy i wiedziałam, że musi być mój. Chłodny róż z wyraźną domieszką fioletu. Intensywny i odważny, nie da się przejść obojętnie obok takiego koloru! Z całej gamy jest najtrwalszy gdyż dość wyraźnie barwi usta.


Na koniec dodam jeszcze, że pomadki przepięknie pachną malinami. Dostępne są w Rossmannie w szafach Eveline i kosztują niewiele bo około 13 zł za sztukę. Myślę, że to rewelacyjna cena za dobrą jakość pomadki i wysoki komfort noszenia - tego odmówić im nie można! Pomadki przez cały czas noszenia nie czuć na ustach, nie jest sucha, ale też nie klei się. Dodatkowo nie wysusza ust tak bardzo jak niektóre matowe produkty do ust. Dla mnie jest to jakość przewyższająca sławne Bourjois REV w dodatku za ułamek ceny!

Jeśli znacie te pomadki koniecznie podzielcie się w komentarzu swoją opinią? Który kolor zauroczył Was najbardziej?
Ps. Przepraszam za moje suche usta :(

Dzięki i do następnego :*

16 komentarzy:

  1. Właśnie niedawno kupiłam 413 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie ładne kolorki! Rozejrzę się za nimi na promocji w Rossmannie! :D
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne kolory, wszystkie mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie kolory bardzo ładne, ale najbardziej przypadł mi do gustu Mystic Rose :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale obłędne kolorki! wszystkie niesamowicie mi się podobają <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Niektóre kolory bardzo 'moje', będę ich szukać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupiłam dzisiaj na promocji nr 419 Cashmere Violet i okazała się przepiękna! Dzięki za pokazanie kolorków - szukałam takiego posta :) Łatwiej będzie mi teraz wybrać kolejne odcienie, bo takie pomadki za niecałe 7zł trzeba mieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. mam odcień 415 i uwielbiam ją - piękny kolor i świetna trwałość <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Chętnie przyjmę każdą Twoją opinię lub krytykę. Pamiętaj jednak, by nikogo nie obrażać ;)


Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publiczne udostępnienie zawartych w nim treści oraz akceptujesz Politykę Prywatności!




SZABLON BY: PANNA VEJJS.